Ruszają luksusowe rejsy bez zawijania do portów. To kolejny taki pomysł po lotach donikąd

1256
0
Podziel się:
wycieczkowiec

Pandemia COVID-19 i związane z nią restrykcje nie jest najlepszym czasem dla miłośników podróżowania. Po tym, jak naprzeciw potrzebom spędzania czasu w powietrzu wyszedł australijski Qantas, podobna oferta pojawiła się w przypadku linii rejsowych w Singapurze. Ponieważ granice wielu państw są zamknięte, miłośnicy luksusowych rejsów spędzą czas na morzu… bez zawijania do portów.

Organizacja turystyczna Singapuru ogłosiła, że w najbliższym czasie podejmie współpracę z dwoma linia rejsowymi, by ożywić ofertę transportu morskiego skierowaną do turystów. Ponieważ granice wielu państw są zamknięte dla wycieczkowców z powodu pandemii, będą to rejsy bez zawijania do portów.

Celem podróży będzie więc po prostu spędzenie czasu na statkach, które oferują wygody porównywalne z kilkugwiazdkowym hotelem. Pierwszy rejs już w listopadzie.

Jak czytamy na stronie armatora statku „Quantum of the Seas”, który weźmie udział w przedsięwzięciu, oprócz luksusowych apartamentów w ofercie znajdują się m.in. baseny, sklepy, restauracje czy ścianka wspinaczkowa. Wycieczkowiec ma blisko 350 metrów długości, a na pokład – przed pandemią – zabierał ponad 4 tys. osób i 2 tys. członków załogi. Teraz wypłynie jednak w morze z maksymalnie 50-procentowym obłożeniem.

Jak podaje lokalny portal Mothership, ceny trzydniowych rejsów zaczynać się będą od 359 dolarów singapurskich na osobę, czyli 1030 złotych. W przypadku rejsu czterodniowego będzie to minimum 599 dolarów, a więc ok 1700 złotych. Mowa o cenach w najniższym dostępnym standardzie.

Wakacje mimo pandemii

Jak podaje „The Straits Times”, statki wycieczkowy nie mogły przypływać do Singapuru od 13 marca, kiedy kraj – podobnie jak sąsiedzi – wprowadził restrykcje dla turystyki morskiej. Głośny był wówczas przypadek wycieczkowca „Diamond Princess”, którego pasażerowie zostali poddani kwarantannie i nie mogli opuścić pokładu.

W przypadku oferty z Singapuru – w mediach nazywanej „rejsami donikąd” – ma być jednak bezpiecznie. CNN zwraca uwagę, że, zgodnie z zapowiedziami, każdy turysta będzie musiał przejść test na koronawirusa. W przestrzeniach wspólnych obowiązkowe mają być maseczki i powszechnie dostępne środki do dezynfekcji.

Podobną ofertę, choć skierowaną do miłośników latania, w swojej ofercie uruchomiły niedawno australijskie linie Qantas. Z powodu wpływu transportu lotniczego na klimat pomysł został skrytykowany przez aktywistów klimatycznych. [Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.]

_

Zdjęcie: Shutterstock/Venturelli Luca

Podziel się: