Spór o drewno i jego wartość nie gaśnie. Rząd obiecał chronić 20 proc. najcenniejszych polskich lasów i zreformować Lasy Państwowe, co nie wszystkim się spodobało. Dziś, w Dzień Leśnika w całym kraju odbędą się protesty leśników wobec decyzji podejmowanych przez resort klimatu i środowiska. – Lokalni baronowie chcą wycinać jak dawniej – alarmują zwolennicy ograniczenia wycinek. W Warszawie, Krakowie, Katowicach, Lublinie, Wrocławiu i Gdańsku zaplanowano kontrmanifestacje stron ekologicznej i społecznej.
W styczniu br. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wprowadziło moratorium na pozyskiwanie drewna w cennych przyrodniczo obszarach leśnych. Z ograniczeń ucieszyła się spora część społeczeństwa, która przez ostatnie lata była świadkiem wielu wycinek w lasach rekreacyjnych i najcenniejszych przyrodniczo. Jednak jest też druga strona – przemysł drzewny, który obawia się strat.
Leśnicy protestują przeciwko moratorium. W tle wojna między Polską 2050 a PSL
Jednym z postulatów leśników jest oczekiwanie wycofania moratorium na użytkowanie lasów wprowadzone 8 stycznia 2024 r. poleconego przez Ministra Klimatu i Środowiska. Zgodnie z zarządzeniem ministerstwa w 28 nadleśnictwach na obszarze ponad 94 tys. hektarów lasów wstrzymano bądź ograniczono pozyskiwanie drewna. Na liście 10 obszarów znalazły się najcenniejsze fragmenty Puszczy Świętokrzyskiej, Puszczy Augustowskiej, Puszczy Knyszyńskiej, reliktowej Puszczy Karpackiej czy lasów uzdrowiskowych. Czyli wszystkich tych, o których wielokrotnie informowały w ostatnich latach media, zazwyczaj w trakcie wycinek.
Drugi postulat dotyczy „destrukcji polskiego leśnictwa, wywołanej decyzjami płynącymi z MKiŚ”. Leśnicy żądają m.in. zniesienia zakazu wycinek lasów oraz dymisji minister klimatu Pauliny Hennig-Kloski i jej zastępcy Mikołaja Dorożały. Związek Leśników Polskich chce też „zahamowania destrukcji polskiego sektora leśno-drzewnego oraz powstrzymania, mogącego wkrótce się pojawić w wyniku tej destrukcji, blisko 100-tysięcznego bezrobocia”.
Nieoficjalnie mówi się, że protest leśników to próba sił między koalicjantami z „Trzeciej Drogi” – Polską 2050 Szymona Hołowni i Polskim Stronnictwem Ludowym. W tym sporze PL2050 występuje w roli progresywnego reformatora polskiego leśnictwa i zmiany podejścia do dziedzictwa przyrodniczego, „ludowcy” zaś prezentują bardziej konserwatywne podejście, wspierając tradycyjny przemysł drzewny i eksploatację polskich lasów.
Co z moratorium na wycinki lasów? „Próba sił między leśnymi baronami a rządem”
Stanowisko wobec piątkowego protestu rolników zajęła organizacja Greenpeace Polska. – Jesteśmy świadkami próby sił pomiędzy leśnymi baronami a rządem, który zobowiązał się wobec społeczeństwa do ochrony 20 proc. lasów i reformy leśnictwa. Przychody Lasów Państwowych w 2023 r. wyniosły 14,6 mld złotych, na ustawowo nakazaną im ochronę przyrody wydały 41 mln. Czyli 0,6 proc. budżetu – czytamy na stronie organizacji.
– Zbuntowani leśnicy po prostu chcą, żeby było po staremu – komentuje Aleksandra Wiktor z Greenpeace Polska.
– Potrzebujemy równowagi wobec dominującej obecnie funkcji surowcowej lasów. Lasy pełnią niezwykle istotną funkcję przyrodniczą, ochronną, ale też społeczną. Są one obszarami cennymi przyrodniczo, zwłaszcza stare lasy czy leśne tereny podmokłe, m.in. torfowiska. Zatrzymywanie wody w miejscu, w którym opada, jest najtańszym sposobem na utrzymanie i wzrost potencjału akumulacyjnego lasu i jego ochronę przed skutkami suszy (a w ostatnich latach to właśnie susza była najbardziej dotkliwa dla lasów spośród negatywnych zjawisk pogodowych o zasięgu krajowym) – wskazuje Aleksandra Sadowska z WWF Polska i Koalicji Klimatycznej.
Maciej Grodzicki: drewno ma wartość ekonomiczną
Kompleksowo temat pod lupę wziął dr Maciej Grodzicki z Instytutu Ekonomii, Finansów i Zarządzania UJ wraz z Centrum Strategii Środowiskowych. Ekspertyza „Drewno – znaczenie społeczno-gospodarcze w Polsce. Szacunki wpływu zmian w pozyskaniu drewna”, szacuje ekonomiczne efekty pozyskiwania drewna w Polsce. Naukowiec starał się ocenić materialne oraz finansowe korzyści i koszty polityki ochrony ekosystemów leśnych.
Cenny surowiec, o który toczy się gra, od wieków służy bowiem jako materiał budowlany. Produkuje się z niego chociażby meble czy papier. Dla niektórych stanowi też paliwo. Choć popyt na materiały wciąż wzrasta, trzeba pamiętać o ograniczonych możliwościach reprodukcyjnych ekosystemów. „Stąd, samo zaistnienie potrzeby i popytu rynkowego nie stanowi uzasadnienia dla wzrostu pozyskania drewna. Z kolei za decyzjami dotyczącymi ograniczenia wycinek powinny iść decyzje i narzędzia polityczne wpływające na strukturę wykorzystania drewna” – tłumaczy dr Grodzicki w swoich mediach społecznościowych.
Kto traci dochody na ograniczeniu wycinek? Czy można je skompensować lub złagodzić ich spadek dostosowaniami w podziale dochodu? To pytania na które odpowiadał naukowiec.
Takie i zgoła inna działania niosą za sobą określone następstwa ekonomiczne oraz społeczne. Najważniejsze wyniki przedstawione w raporcie? Spadek pozyskania drewna o 300 tys. m³ (0,71 proc. pozyskania w 2021 r.) może prowadzić do:
- spadku dochodów w gospodarce o 413 mln zł (0,0164 proc. PKB),
- redukcji zatrudnienia o 3,14 tys. miejsc pracy – głównie w branży leśno-drzewnej.
Dr Grodzicki zaznacza, że choć są to liczby w skali całego kraju, trzeba pamiętać, że branża jest dość mocno skoncentrowana przestrzennie. Dalsze, znacznie ograniczanie pozyskania (np. o 10 proc.) będzie miało skutki podażowe dla branż przetwórstwa drzewnego. Dodaje, że ich skala będzie jednak zależeć od struktury obniżki sprzedaży drewna. Mnożniki mogą przyjąć skrajne wartości nawet od 1,0 do około 10,0).
Wycinki w polskich lasach. „Trzeba przeorganizować sektor, by służył i ludziom i środowisku”
Zwróciliśmy się do dr Macieja Grodzickiego z pytaniem o złoty środek pomiędzy wykorzystywaniem drzew gospodarczo a ochroną środowiska? Jak gospodarować, żeby bioróżnorodność i klimat nie traciły, ale żeby również nie doprowadzić do bezrobocia w „zagłębiach drzewnych”?
– Tak naprawdę chodzi nie o proste wypośrodkowanie, w sensie samego zmniejszenia pozyskania drewna, lecz o przeorganizowanie tego sektora, by służył i ludziom i środowisku. Dziś w wielu częściach kraju, w tym w lasach górskich, drwale i zrywkarze realizują odgórnie ustalony, wysoki etat cięć, nie mając wpływu na ilość ani formy pozyskania drewna.
Ci muszą akceptować niskie stawki oferowane w przetargach, a – jak mówi naukowiec – drewno, które zetną, w znakomitej części wyjeżdża tirami z ich regionów do wielkich zakładów przetwórstwa drzewnego. W samym regionie, gdyby pominąć wynagrodzenia kadry Lasów Państwowych, pozostaje niewielka część wypracowanej w ten sposób wartości. Powoduje to emigrację pracowników i wyludnianie się miejscowości na terenach leśnych.
– Wyodrębnieniu nowych obszarów chronionych powinno zatem towarzyszyć przekierowanie części zleceń na inne prace leśne, poza samą ścinką. A także ustabilizowanie podaży drewna dla lokalnych małych przedsiębiorstw. Przychody Lasów Państwowych mogą być wykorzystywane na finansowanie tych zadań – dopowiada zapytany przez SmogLab ekonomista.
Jak wynika z raportu, spadek pozyskania drewna o 0,71 proc. można skutecznie kompensować dostosowaniami biznesowymi i politycznymi. Problem może być bardziej odczuwalny lokalnie, w powiatach z wysoką koncentracją branży leśno-drzewnej. Według dr Grodzickiego zalecane jest:
- wprowadzenie polityki regionalnej,
- inwestycji w usługi publiczne,
- gwarancji dostaw drewna do zakładów przetwórstwa,
- wspieranie turystyki w regionach leśnych.
Jak wycinać mniej drzew? Potrzebne wsparcie w sprawiedliwej transformacji
Dalsze ograniczanie wycinek na wybranych obszarach leśnych wymaga uprzedniego wdrożenia całościowej strategii. Takiej, która obejmie zarządzanie popytem na drewno, poprawę warunków pracy w branży oraz redystrybucję dochodów od Lasów Państwowych do lokalnych społeczności.
– Odpowiedzialna polityka leśna powinna uwzględniać nierówności w sektorze leśno-drzewnym i wspierać sprawiedliwą transformację terenów leśnych, zapewniając finansowe gwarancje dla społeczności lokalnych – rekomenduje autor raportu.
Tymczasem Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapewnia, że dotrzymuje słowa. W serwisie X Mikołaj Dorożała, wiceminister Klimatu i Środowiska, obwieścił podpisanie projektu rozporządzenia o zakazie spalania pełnowartościowego drewna w energetyce masowej. Nawet trociny mają trafiać nie do pieca, a do polskiego biznesu.
–
Zdjęcie tytułowe: taka1022/Shutterstock