Przetwarzanie ścieków na wodę pitną to kontrowersyjny pomysł, który budzi zrozumiały opór w społeczeństwie. Z powodu coraz częstszych susz takie rozwiązania mogą jednak okazać się konieczne. Mierzą się z nimi mieszkańcy UK i Kalifornii. W Singapurze, gdzie ze ścieków robi się piwo, technologia stosowana jest od lat.
Światowy Instytut Zasobów prognozuje, że do 2040 r. problem wysokiego lub skrajnie wysokiego niedoboru wody dotknie 44 kraje świata. Wśród nich znajdą się m.in. Hiszpania, Turcja, Portugalia, Włochy i Stany Zjednoczone. Problem dotyczy również najludniejszych państw: Chin i Indii. Obecnie dostępu do wody pitnej pozbawionych jest ok. 2 miliardów ludzi, a niemal drugie tyle nie ma odstępu do bezpiecznych usług sanitarnych.
Lepiej raczej nie będzie. Szczególnie biorąc pod uwagę, że od czterech dekad zużycie słodkiej wody na świecie rośnie średnio o ok. 1 proc. rok do roku. Ta dynamika wynika m.in. z postępującej urbanizacji, wzrostu liczby ludności, rozwoju krajów o średnim i niskim dochodzie oraz braku odpowiedniej gospodarki wodnej w wielu miejscach globu. Do tego dochodzą zmiany klimatyczne i wzrost temperatur, przyczyniające się do uszczuplenia zasobów wód słodkich.
W niedawnym raporcie UNESCO ostrzegało, że niedobory wody mogą negatywnie wpływać nie tylko na produkcję rolną czy stan zdrowia publicznego. Mogą również powodować gigantyczne straty gospodarcze (rzędu nawet 6 proc. PKB), kryzysy migracyjne, a nawet konflikty zbrojne.
Istnieje szereg sposobów mogących ograniczyć tzw. stres wodny, jednak niektóre z nich są zbyt kosztowne do wdrożenia na szeroką skalę, jak np. odsalanie wody morskiej. Jednym z rozwiązań, które mają szansę na „zaistnienie”, jest recykling wody ściekowej, zwanej również wodą szarą.
Z toalety do kranu. Nowa strategia walki z niedoborami wody
Strategia określana zwięźle i obrazowo jako toilet-to-tap (TTT), czyli z toalety do kranu. Budzi ona zrozumiałe opory społeczne, jednak uprzedzenia estetyczne i sanitarne prawdopodobnie polegną w starciu z realnymi potrzebami związanymi koniecznością oszczędzania wody pitnej. W Europie jednymi z pierwszych, którzy będą musieli przystosować swoje podniebienia do wody „toaletowej”, będą prawdopodobnie Brytyjczycy. Rok temu, krótko po ogłoszeniu suszy w 11 z 14 regionów Zjednoczonego Królestwa, szef brytyjskiej Agencji Ochrony Środowiska (Environment Agency) sir James Bevan bezceremonialnie oświadczył, że jego rodacy muszą stać się „mniej przewrażliwieni” na punkcie picia wody z recyklingu.
W tekście dla „Sunday Times” Bevan wyjaśnił, że „odzyskiwanie wody pochodzącej z oczyszczalni ścieków i poddawanie jej dalszym procesom oczyszczania w celu jej uzdatnienia do spożycia przez ludzi stanowi część rozwiązania problemu niedoboru wody”. Dodał, że jest to rozwiązanie „w pełni bezpieczne i nieszkodliwe dla zdrowia, choć niekoniecznie zgodne z oczekiwaniami społecznymi”. Bevan przypomniał, że im więcej wody pozyskujemy z akwenów i warstw wodonośnych, tym bardziej wyczerpujemy te źródła ze szkodą dla nas samych i środowiska. Zwrócił też uwagę, że w obecnej sytuacji wykorzystywanie wody słodkiej ze źródeł naturalnych do celów innych niż spożywcze, takich jak mycie samochodu czy podlewanie trawników, zakrawa na marnotrawstwo.
Bevan wyliczył również podstawowe sposoby na zmniejszenie zużycia wody w gospodarstwach domowych, wymieniając m.in. zastąpienie kąpieli prysznicami, zakręcanie kranu podczas mycia zębów, stosowanie zbiorników na deszczówkę i konewek zamiast wężów ogrodowych, oraz ładowanie pralek i zmywarek do pełna.
Marnujemy wodę na potęgę. Najgorzej jest w USA
Tego typu środki zapobiegawcze na dłuższą metę mogą jednak nie wystarczyć. Według danych GUS przeciętny mieszkaniec Polski zużywa do 100 litrów wody dziennie. Sporo, ale i tak mniej niż Niemcy czy Brytyjczycy. Do najmniej oszczędnych należą Amerykanie. Przeciętna rodzina zza oceanu zużywa ponad 1,1 tys. litrów wody na dzień. W tych okolicznościach nawet przy masowej zmianie podejścia na proekologiczne i stosowaniu surowej dyscypliny trudno byłoby odwrócić negatywny trend związany z rosnącym niedoborem wody. W regionach zagrożonych suszą strategia toilet-to-tap wydaje się więc nieuchronna.
Tego typu podejście stanowi przedmiot dyskusji od kilkunastu lat, m.in. na łamach prasy naukowej, a pierwsze, eksperymentalne wdrożenia trwają od zeszłej dekady. Jednym z regionów, które czynią w tym zakresie spore postępy, jest nieustannie zmagająca się suszą Kalifornia. Zakład uzdatniania wody szarej działa m.in. w hrabstwie Orange, na terenie obszaru metropolitalnego Los Angeles. Materiał stacji CBS przedstawiający proces technologiczny w tym pilotażowym przedsięwzięciu pochodzi sprzed siedmiu lat.
Trzy etapy oczyszczania ścieków
Jak można dowiedzieć się z nagrania, oczyszczalnia wykorzystuje „każdą kroplę” wody, która trafia do kanalizacji z toalet, umywalek, odpływów prysznicowych czy pralek. Ścieki poddawane są trójetapowemu procesowi oczyszczania. Pierwszy krok to mikrofiltracja, która usuwa z cieczy bakterie i drobinki zanieczyszczeń. Następnie woda poddawana jest odwróconej osmozie, która eliminuje z niej substancje o jeszcze mniejszej średnicy, w tym wirusy, niepożądane związki mineralne, a także pozostałości leków i innych związków farmakologicznych. Ostatni krok to dezynfekcja wody przez naświetlanie promieniowaniem ultrafioletowym.
Władze Kalifornii na poważnie zastanawiają się nad „legalizacją” tego rozwiązania. W pierwszym kwartale zeszłego roku stan doświadczył rekordowej suszy, co tylko utwierdziło ekspertów w konieczności przyspieszenia prac nad odpowiednimi regulacjami. Równocześnie temat „podgrzewany” jest w mediach, co ma zapewne służyć przełamaniu ewentualnego oporu społecznego.
Singapur: piwo ze „ścieków” i najczystsza woda na świecie
Nie wszyscy mają obiekcje natury higienicznej związane z uzdatnianiem wody szarej. Przykładowo w Singapurze ścieki – mówiąc bardzo skrótowo – przetwarzane są na… piwo. To dzieło tamtejszej Agencji Wodnej, która wprowadziła na rynek własną markę złocistego trunku o nazwie NEWBrew. Piwo wykorzystuje „ultraczystą” wodę „wysokiej jakości” odzyskaną ze ścieków, którą zresztą również opatrzyła stosownym brandem: NEWater – i którą oferuje w formie butelkowanej od blisko 20 lat.
Wydaje się zatem, że rozwiązanie przetrwało próbę czasu, choć wymaga ono utrzymania najwyższych standardów jakości i czystości. Singapur nie ma z tym jednak problemu. Dalekowschodnie państwo-miasto znajduje się na szczycie światowych rankingów czystości kranówki.
–
Zdjęcie: DisobeyArt/Shutterstock