Wojna z plastikiem trwa na wielu frontach. Powoli przyłączają się do niej także supermarkety, w których do tej pory niemal każdy produkt był w coś opakowany – łącznie z sałatą, ogórkiem albo obranym (!) bananem. Brytyjska sieć Waitrose ogłosiła właśnie pilotażowy program, który zakłada sprzedaż bez opakowań. Produkty będzie można nabierać do swoich słoików, woreczków czy pojemników.
Pilotaż potrwa do 18 sierpnia w sklepie w Oxfordzie i obejmie aż 28 produktów. Będą one o 15 proc. tańsze niż te tradycyjnie opakowane. W strefie „napełniania” (ang. refill zone) można kupić makarony, kasze, ryż, a także płatki śniadaniowe oraz kawę. Wino i piwo sprzedawane jest w butelkach wielorazowego użytku, z którymi można wrócić po napełnienie.
Waitrose oferuje także chemię domową i inne środki czystości, które można nalać do własnego opakowania. Tak zakupiony płyn do naczyń czy do prania będzie tańszy o £1 od butelkowanego. Oczywiście za pozbywaniem się opakowań idzie również sprzedaż warzyw i owoców bez foliowych siatek. Co więcej – sieć jako pierwsza w Wielkiej Brytanii wprowadziła opcję kupowania mrożonych owoców na wagę, z których można tworzyć dowolne mieszanki.
Jeśli ktoś zapomni zabrać ze sobą słoik czy pudełko, będzie mógł je wypożyczyć. Trzeba zapłacić kaucję w wysokości £5, która jest zwracana, kiedy oddaje się czyste opakowanie przy okazji następnych zakupów.
We wprowadzeniu zmian w sklepie pomagała Catherine Conway, konsultantka z grupy Unpacked, zajmującej się wspieraniem handlu bez opakowań. – Kiedy zaczęłam współpracę z Waitrose, byli już moralnie przygotowani na zmianę. Mówili, że wiedzą, jak dobrą decyzję podejmują, ale nie mieli jeszcze pomysłu jak to wprowadzić w życie – mówi Conway w rozmowie z „Guardianem”. Podkreśla również, że na początku pracy w Unpacked ludzie byli bardzo niechętni, pytali – „co złego jest w opakowaniach?”. – Teraz świadomość klientów jest nieporównywalnie większa. Mówią głośno o tym, że domagają się zmian – dodaje Conway. Podobno prowadzi rozmowy z trzema dużymi sieciami w Wielkiej Brytanii na temat podobnych rozwiązań. Jej zdaniem „refill zones” zaczną być wprowadzane masowo do supermarketów za trzy do pięciu lat. Kupowanie do własnych opakowań nie będzie już wtedy uważane za fanaberię. Będzie koniecznością.
10 największych supermarketów w Wielkiej Brytanii produkuje rocznie 810 000 ton opakowań jednorazowych – tak wyliczył Greenpeace w swoim zeszłorocznym raporcie na temat plastiku w brytyjskich sklepach.
Do tego trzeba doliczyć ponad miliard siatek jednokrotnego użytku, prawie tysiąc wielorazowych i 1,2 miliarda cienkich foliówek na owoce i warzywa. Metoda, na jaką zdecydowali się właściciele sieci Waitrose to jedyny sposób ograniczenia tego morza niepotrzebnego plastiku.
Autorzy raport Greenpeace podają również, że Morrisons, Sainsbury’s, Waitrose i Tesco to jedyne sieci, które pozwalają na kupowanie mięsa, wędlin, serów i ryb do własnych pudełek. Z kolei Iceland ma najbardziej ambitne plany zmniejszenia ilości plastiku – chce wyeliminować go z marek własnych do 2023 roku. Do końca 2019 roku sieć chce pozbyć się 3 tysięcy ton plastiku. Pozostałe sklepy albo nie informują o celach redukcji albo zakładają powolne eliminowanie opakowań – o 5 proc. rocznie.
W Polsce zmiana postępuje jeszcze wolniej niż na Wyspach.
Choć są też światełka w tunelu. Dobry przykład daje Auchan, który stworzył dział „bazarek”. Można tam kupić kasze, makarony, soczewicę, ryż, a także płatki śniadaniowe i ciastka na wagę. Produkty z bazarku można zapakować w siatki foliowe, które są tam dostępne. Ale nikt nie robi problemów z pakowania do własnych woreczków czy pudełek. Z kolei Carrefour deklaruje, że w każdym sklepie można pakować wędliny, mięsa i sery do opakowań wielokrotnego użytku. Natomiast Lidl uwolnił banany z worków i tylko czekać, aż kolejne owoce i warzywa nie będą leżeć w folii.
Zdjęcie: Newman studio/Shutterstock