W środę 12 marca Warszawa znalazła się na szczycie światowej listy miast z najbardziej trującym powietrzem. Nie jest tajemnicą, że polskie miasta są regularnymi bywalcami takich niechlubnych rankingów. Sytuacja z roku na rok się poprawia, co rodzi liczne pytania: czy to efekt coraz gorętszych zim, czy wymiany przestarzałych kopciuchów? Sprawdzili to analitycy z Europejskiego Centrum Czystego Powietrza.
Z danych przedstawionych w 2024 roku przez Europejską Agencję Środowiskową (EEA), wynika, że prawie połowa z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast na Starym Kontynencie to miejscowości z naszego kraju. Polscy liderzy smogu ujęci w analizie EEA to: Nowy Sącz, Częstochowa, Żory, Piotrków Trybunalski, Łomża, Gliwice, Kraków, Kalisz, Katowice, Bielsko-Biała i Poznań.
Co prawda stolicy, która przez chwilę „wygrywała” w rankingach w minioną środę, w zestawieniu nie było, to jednak jej mieszkańcy regularnie narzekają na jakość powietrza. Sytuacji w ujęciu krajowym nie poprawia liczba pozaklasowych kopciuchów, które uruchamiane są, gdy tylko robi się chłodniej. Tu jednak warto zaznaczyć, że ponad milion polskich gospodarstw domowych skorzystało już z rządowego wsparcia na wymianę przestarzałych urządzeń oraz termomodernizację swoich gospodarstw.
Tam, gdzie mieszkańcy biorą sprawy w swoje ręce widać poprawę. Jednak pojawiają się pytania, czy to w walce o czyste powietrze głównym sojusznikiem nie jest przypadkiem pogoda?
Sprawdzili, czemu zawdzięczamy poprawę jakości powietrza w Polsce
Sprawdziło to Europejskie Centrum Czystego Powietrza (ECAC). Organizacja skorzystała przy tym z danych GIOŚ dotyczących pyłu PM10 w średnich 1-godzinnych oraz z danych meteorologicznych IMGW.
W ramach analizy porównano wyniki z 2016 r. z ubiegłorocznymi. W większości analizowanych miast jakość powietrza się poprawiła. Ważnym wątkiem jest nowa dyrektywa AAQD. Oznacza bowiem konieczność dostosowania się zaktualizowanych norm jakości powietrza, które dziś w naszym kraju są mówiąc delikatnie – bardzo liberalne. Na zbliżenie się (bo wciąż normy będą słabsze niż wytyczne) do zaleceń WHO mamy czas do 2030 r.
Okazuje się, że udział działań mieszkańców w poprawie jakości powietrza jest znaczący, szczególnie w miastach, które na poważnie wzięły się za wymianę kopciuchów. Wsród nich jest Kraków – dawna stolica polskiego smogu, czy Rybnik, jeszcze do niedawna jedno z najbardziej trujących miast na Śląsku.
W 11 miastach, w których były dostępne dane meteorologiczne, odnotowano istotny trend spadkowy stężeń rocznych niezależnych od pogody. Z opracowania wynika, że w 28 miastach stężenia zanieczyszczeń zredukowano średnio o 35 proc. względem 2016 r.
– Podsumowując, szczególnie przy okazji naszej ostatniej analizy, możemy powiedzieć, że faktycznie udział działań antysmogowych w poprawie jakości powietrza jest na przestrzeni lat znaczący. Może stanowić zdecydowaną większość redukcji stężeń zanieczyszczeń – mówi pytana przez SmogLab Dominika Mucha, wiceprezeska ECAC-u.
Poprawa dzięki wymianie kopciuchów – 83 procent w Krakowie i 72 procent w Rybniku
Kraków i Rybnik, jak mówi, są miastami szczególnie kojarzącymi się z systemową walką o czyste powietrze. – Udział interwencji ludzi możemy szacować na 83 proc. dla Krakowa i 72 proc. dla Rybnika. Tutaj widać jak na dłoni, że działania, które podjęły te miasta dają wymierne korzyści.
– Rybnik jest bardzo dobrym przykładem tego, że zmiana jest możliwa. Dzisiaj w Rybniku po wymianie 14 tys. pieców w prywatnych kotłowniach, po całym procesie edukacyjnym, dofinansowaniach, możemy powiedzieć, że udało się. Rybnik zniknął z mapy tych największych zanieczyszczeń – zauważa Piotr Kuczera, prezydent miasta. Dodaje przy tym, że mieszkańcy w końcu mówią: w Rybniku da się oddychać.
Dla sceptyków, dopatrujących się poprawy jakości powietrza jedynie w wyniku czynników meteorologicznych, ECAC ma jeszcze jeden argument. – Model, który wykorzystaliśmy, bierze pod uwagę to, że na chwilowe stężenia zanieczyszczeń wpływają warunki meteorologiczne. Natomiast chodzi o to, że model bada również trend długoterminowy. Jeżeli chodzi o ten trend wieloletni, to widać zmianę niezależną od warunków pogodowych. Jest to zmiana, którą od lat wspierają skuteczni politycy i urzędnicy, zaangażowane organizacje pozarządowe i eksperci oraz mieszkańcy wymieniający źródła ciepła czy termomodernizujący swoje domy – wyjaśnia Mucha.
Ze smogiem wygrywa się dzięki wspólnym inicjatywom
Nie jest to jedyne tego typu opracowanie. W 2021 r. ECAC przygotował analizę „Ludzie czy pogoda? Co poprawia jakość powietrza?” Do modelowania wybrano 11 lokalizacji. Dane meteorologiczne pochodziły ze stacji synoptycznych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej PIB . Pod uwagę wzięto następujące kategorie:
- temperatura powietrza [°C],
- ciśnienie atmosferyczne [hPa],
- wysokość podstawy chmur [m],
- wilgotność względna [%],
- kierunek wiatru [°],
- prędkość wiatru [m/s],
- porywy wiatru [m/s].
Największą redukcję dzięki działaniom ograniczającym wielkość emisji (po wyeliminowaniu wpływu czynników meteorologicznych) uzyskano dla dwóch stacji w Krakowie: 22,9 µg/m3 i 22,6 µg/m3. Z kolei najgorsze wyniki uzyskano dla dwóch stacji w Gdańsku i jednej w Warszawie. Na pochwałę zasłużyło też Zakopane, które, jak wynika z raportu, dzięki działalności mieszkańców, wypracowało sporą redukcję zanieczyszczeń.

Bardziej szczegółowe wyniki zaprezentowano na podstawie dwóch stacji komunikacyjnych zlokalizowanych w Warszawie przy Al. Niepodległości oraz w Krakowie przy Al. Krasińskiego. Stacje są tego samego typu i znajdują się w największych polskich miastach. Na obu badanych stacjach wyniki pomiarów wskazują spadek stężeń PM10 w analizowanym okresie. Różni się jednak jego poziom: dla Warszawy było to 15,1 µg/m3 , a dla Krakowa 29,5 µg/m3 pomiędzy 2010 a 2019 r.

Autorzy opracowania wskazują, że po wyeliminowaniu wpływu warunków meteorologicznych zmiennych w czasie, czyli cieplejszych i bardziej wietrznych zim, zmniejszenie stężeń kształtuje się na poziomie 5,6 µg/m3 dla Warszawy i 22,9 µg/m3 dla Krakowa.

W Krakowie, kiedyś stolicy smogu, dziś mieście, które dzięki działaniom władz i samych mieszkańców, znacznie zredukowało swój problem zanieczyszczenia powietrza, widoczna jest stała tendencja spadkowa stężenia PM10. Poniższy rysunek przedstawia obliczone i zmierzone średnioroczne stężenia pyłu PM10. Umieszczono na nim linię trendu dla wyników modelu i pomiarów, czyli, jak tłumaczą twórcy raportu, określenie szybkości zmian stężeń w analizowanym okresie.

Do czynników, które w największym stopniu wpływają na jakość powietrza należą temperatura powietrza oraz prędkość wiatru. Autorzy opracowania tłumaczą, że spadek temperatury poniżej 5 st. C wpływa na wzrost stężenia pyłu. Jest to przede wszystkim związane ze wzrostem wielkości emisji pochodzącej z tzw. niskiej emisji (spalanie paliw na cele grzewcze). Przy bardzo niskich temperaturach (-20 st. C) występują stężenia na poziomie 150 µg/m3 w Krakowie, a ponad 60 µg/m3 w Warszawie. Powyżej 5 st. C wpływ termiki jest prawie niezauważalny.
– Nie możemy liczyć na pogodę. Liczą się działania – postuluje Dominika Mucha.
–
Zdjęcie tytułowe: K. Urban