Do sieci trafiło nagranie z województwa śląskiego, na którym widzimy trening piłkarski. Nie stałoby się ono zapewne obiektem zainteresowania osób śledzących tematykę smogową na Twitterze, gdyby nie warunki uchwycone na filmie. Te wydają się sugerować, że piłkarze trenują pomimo… sporego zadymienia, więc najprawdopodobniej i zanieczyszczenia powietrza. Czy sport i smog to dobre połączenie?
Niedawno na Twitterze pojawiło się nagranie, które zelektryzowało osoby interesujące się tematyką jakości powietrza. Film, udostępniony przez profil SMOG N.E.W.S. (@n_smog), przedstawia trening sportowy w jednej ze śląskich miejscowości.
„Usiądźcie. Powietrze jest koszmarnie zadymione, aż gryzie w gardle. Tymczasem sport to zdrowie. Zajęcia na boisku dla młodzieży. Biegają pomimo dymu. Truje komin z sąsiedztwa, zalewając toksynami boisko” – napisano w poście. Z komentarza pod nim dowiadujemy się, że akcja ma miejsce w Gierałtowicach.
Ponieważ film odbił się dużych echem w mediach społecznościowych, przyglądamy mu się bliżej. Autentyczność wydarzeń przedstawionych na nagraniu postanawiamy zweryfikować po stronie lokalnego alarmu smogowego, jak również jednego z gierałtowickich klubów sportowych, którego boisko znalazło się na filmie.
Rozmawiamy także z epidemiologiem środowiskowym, odnosząc się do potencjalnych zagrożeń, jakie niesie z sobą zły stan powietrza w trakcie treningu sportowego. Sąsiedztwo kopcących kominów to przecież problem nie jednego boiska w Polsce.
Najprawdopodobniej dym, nie mgła
„Gdy dowiedziałem się, że został nagrany i opublikowany taki film, chciałem w pierwszej kolejności upewnić się, czy to na pewno obiekt w naszej gminie. Niestety tak” – komentuje dla SmogLabu Wojciech Szczypka z Gierałtowickiego Alarmu Smogowego. „Od mieszkańców dowiedziałem się, że w sąsiedztwie znajdują się jeszcze kotły pozaklasowe. Zakładałbym więc, że na nagraniu najprawdopodobniej nie widzimy niestety mgły, lecz rzeczywiście jest to dym” – mówi nam aktywista.
O komentarz zwróciliśmy się także do lokalnego klubu sportowego, którego boisko zostało uwiecznione na filmie. Władze klubu nie skorzystały z możliwości wypowiedzenia się i odesłały nas do urzędu gminy.
„Kopcącą mniejszość” może uprzykrzać życie sąsiedztwu
O gminie Gierałtowice pisaliśmy niedawno więcej, w kontekście imponującego zmniejszenia liczby pozaklasowych kotłów, czyli najbardziej emisyjnych urządzeń grzewczych na paliwa stałe. Choć udało się wymienić większość tzw. kopciuchów, miejscowo wciąż mogą zdarzyć się starsze urządzenia, lub nawet ich skupiska. Szczególnie istotne są tu przepisy obowiązujące w województwie śląskim: w pierwszej kolejności wyłączone z użycia zostały pozaklasowe kotły starsze niż 10 lat. Część tzw. kopciuchów pozostaje więc jeszcze legalna.
„Jeśli chodzi o jakość powietrza na terenie gminy, w ostatnich latach sytuacja znacząco się poprawiła. Widzimy to we wskazaniach stacji monitorujących jakość powietrza, co ma bezpośredni związek z wymianą źródeł ciepła. Natomiast są niestety wciąż miejsca, gdzie kopciuchy mogą uprzykrzać życie sąsiedztwu. Szczególnie gdy jest ich kilka obok siebie. Jest to ‘kopcąca’ mniejszość w skali gminy, lecz niestety uciążliwa” – zwraca uwagę Szczypka.
„To szczególnie problematyczne w okolicy obiektów publicznych, takich jak szkoły. Tam miejscowe pogorszenie jakości powietrza może wpływać negatywnie na zdrowie dużej grupy osób, np. uczniów. Dlatego skontaktowaliśmy się z Urzędem Gminy w sprawie obiektu sportowego, o którym mowa. Zwróciliśmy się z prośbą, by sprawdzić, czy znajdujące się w sąsiedztwie urządzenia grzewcze, najprawdopodobniej pozaklasowe, podlegają już obowiązkowi wymiany” – mówi nam lider Gierałtowickiego Alarmu Smogowego.
Smog i sport
O tym, czym może grozić zła jakość powietrza w czasie uprawiania aktywności fizycznej, rozmawiamy z dr hab. n. med. Michałem Krzyżanowskim, epidemiologiem środowiskowym. Ponieważ z samego nagrania nie możemy określić, czy ćwiczący mieli do czynienia ze smogiem, czy też gęstą mgłą, na potrzeby rozmowy zakładamy, że warunki były niekorzystne pod względem jakości powietrza.
„Negatywne skutki zdrowotne narażenia na wysokie poziomy zanieczyszczeń powietrza przy uprawianiu aktywności fizycznej będą zależały od tego, kto ją podejmuje. To znaczy od tego, w jakim wieku jest to osoba, jaki jest jej ogólny stan zdrowia oraz jak długo narażenie to występuje” – mówi nam epidemiolog.
„Na nagraniu widzimy trening w jakimś klubie sportowym, więc możemy założyć, że są to osoby zdrowie. Jeśli jednak wśród nich znajdzie się osoba, która ogólnie jest zdrowa, ale jest astmatykiem, to nawet przy krótkim narażeniu może doznać ataku objawów astmy. To jest najpoważniejsza sytuacja, jaka może przytrafić się osobie zdrowej, młodej, która miałaby jednak predyspozycje do większej wrażliwości układu oddechowego” – tłumaczy naukowiec.
Krótkotrwałe i długotrwałe skutki narażenia
„Większość osób, tj. zdrowych i niebędących astmatykami, dozna w takich warunkach krótkotrwałego obniżenia sprawności wentylacyjnej płuc. Nawet po takim pojedynczym treningu. Spadek nastąpi także w przypadku wskaźników wydolności układu krążeniowego. W przypadku osób zdrowych może to nie być w żaden sposób odczuwalne, ale w dłuższej perspektywie takie zdarzenia nie są korzystne. Jeśli chodzi o powtarzające się narażenie na wysokie poziomy zanieczyszczeń, to skutki dla zdrowia się nakładają i mogą prowadzić do poważniejszych problemów” – zwraca uwagę dr hab. Krzyżanowski.
„Co szczególnie istotne dla sportowców, ćwiczenia podejmowane podczas narażenia na wysokie poziomy zanieczyszczeń nie przynoszą pożądanych efektów. Z założenia chodzi w nich przecież o poprawę wyników istotnych dla określonej dyscypliny sportowej. Z kolei w przypadku osób, które podejmują aktywność ruchową amatorsko, dla poprawy zdrowia, również ten efekt nie zostanie osiągnięty. Nawet jeśli szczęśliwie nie spowoduje to negatywnych skutków zdrowotnych, to po prostu zmarnują one swój czas. W gorszej sytuacji są osoby z problemami zdrowotnymi, takimi jak choroba wieńcowa. U nich już jeden taki trening może spowodować zaostrzenie objawów. W ekstremalnych sytuacjach to może być zawał serca lub inne zaburzenia funkcjonowania tego narządu” – podkreśla naukowiec.
_
Zdjęcie: Szymon Mucha/Shutterstock