Styczeń był ciężkim czasem dla mieszkańców południa Polski. Smog dławił między innymi Śląsk i Małopolskę. Pokazują to statystyki z oficjalnych pomiarów stężenia szkodliwego pyłu PM10.
Mieszkańcy niektórych małopolskich miejscowości względnie czystym powietrzem mogli cieszyć się przez zaledwie kilkanaście dni. Wynika to z danych przedstawionych przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Rekordowy smog – 328 procent normy dla pyłu PM10 (norma dobowa to 50µg/m3) – zanotowano 21 stycznia w Nowym Targu. Brak przekroczeń norm dla stężenia szkodliwego pyłu PM10 zanotowano tam przez zaledwie 13 dni. Podobnie było w Suchej Beskidzkiej. Pomiary wskazują tam na zaledwie 14 dni bez dużego smogu. Przez pierwszych dziesięć dni stycznia aparatura nie wykazała tam przekroczenia dopuszczalnych poziomów stężenia tylko jeden raz. Przez pełne dwa tygodnie ze smogiem musieli męczyć się mieszkańcy Zabierzowa. W tym czasie pomiary czterokrotnie wskazały na ponad 200 proc. normy dla pyłów PM10.
Czytaj również: Czy maski antysmogowe chronią przed wirusami?
Fatalnym powietrzem w styczniu oddychali też mieszkańcy województwa śląskiego. Aż 10 spośród 17 stacji monitorujących stężenie PM10 pokazało przekroczenie stanów ostrzegawczych przynajmniej raz. Oznacza to, że dopuszczalne normy dla tego pyłu były przekroczone ponad dwukrotnie. Rekordowy smog – 350 proc. normy – zanotowano w Rybniku 11 stycznia. Z przekroczeniami dopuszczalnych poziomów smogu przez 16 dni musieli się zmagać mieszkańcy Wodzisławia Śląskiego. W tym czasie aparatura dwukrotnie pokazała ponad 300 proc. normy.
Cząsteczki pyłowe, w tym PM10, pochodzą głównie z kominów domów ogrzewanych w najbardziej nieekologiczny sposób. Chodzi między innymi o pozaklasowe kotły i piece – tak zwane „kopciuchy”. W związku z przyjętą cztery lata temu śląską uchwałą antysmogową wszystkie z nich mają zniknąć z województwa do 2025 roku. Małopolanie na wymianę kotłów najgorszej klasy mają czas do końca przyszłego roku.
Źródło zdjęcia: gubernat / Shutterstock