Co wspólnego mają ze sobą upały i smog? Z badań wynika, że oba czynniki sprzyjają nasileniu problemów psychicznych, zwiększając nawet ryzyko samobójstw. Zależność jest niepokojąca tym bardziej, że upały – zjawisko coraz częstsze w dobie zmian klimatycznych – wzmagają problem zanieczyszczeń powietrza.
O tym, że upały nasilają problem smogu, pisaliśmy niedawno. Przyczyniają się one do wzrostu stężeń szkodliwego ozonu, ograniczają cyrkulację powietrza i sprzyjają większemu narażeniu na pyły emitowane przez transport. Cierpi na tym nasze zdrowie – nie tylko fizyczne, ale również psychiczne. W ostatnim czasie przybywa badań dowodzących, że zarówno upały, jak i zanieczyszczenia powietrza zwiększają ryzyko rozwoju zaburzeń emocjonalnych i umysłowych. W przypadku narażenia na oba czynniki jednocześnie skutki mogą być jeszcze bardziej odczuwalne.
Pyły psują nastrój
Choć słoneczna aura sprzyja pogodnemu nastrojowi, to zbyt słoneczna – może przynieść przeciwne efekty. Badania z Australii wskazują, że temperatury powietrza powyżej 26,7 °C korelują z większą liczbą przyjęć na szpitalne oddziały psychiatryczne. Przyczyny zgłoszeń pacjentów obejmują zmiany nastroju, nasilenia zachowań neurotycznych, zaburzenia stresopochodne. Wśród osób w podeszłym wieku cierpiących na zaburzenia umysłowe i choroby neurodegeneracyjne rośnie również śmiertelność.
Niestety upały, których w tym roku świat doświadczał wyjątkowo intensywnie, to niejedyny czynnik środowiskowy sprzyjający rozwojowi lub nasileniu problemów psychicznych. Coraz więcej danych naukowych wskazuje, że w podobny sposób wpływają na nasze zdrowie zanieczyszczenia powietrza – również te letnie, wzmagane przez wysokie temperatury. Doniesień na ten temat jest całkiem sporo. Według badań z USA obejmujących okres 1999–2011 zwiększone narażenie na pyły PM 2.5 powiązane jest z większym ryzykiem zaburzeń psychicznych. Korelacja niezależna jest od czynników demograficznych, społeczno-ekonomicznych czy nawet związanych z ogólnym stanem zdrowia.
Od smogu odechciewa się żyć
Podobne wnioski płyną z badania opisanego w tym roku na łamach periodyku „Environmental Health”. Sugeruje ono, że zanieczyszczenia powietrza mogą nie tylko doprowadzić do poważnego zaostrzenia zaburzeń psychicznych, ale również korelują ze zwiększonym wskaźnikiem prób samobójczych. W opracowaniu przywołane zostaje wcześniejsze badanie, przeprowadzone w 2010 r. w Kanadzie. Stwierdzono w nim statystycznie istotny związek między narażeniem na konkretne substancje, takie jak tlenek węgla, dwutlenek azotu, dwutlenek siatki, a także pył zawieszony PM 10 a wyższym ryzykiem targnięcia się na swoje życie.
U podłoża tej zależności leżą prawdopodobnie stany zapalne układu nerwowego, które w przypadku długotrwałego narażenia przyjmują charakter przewlekły. Objawiają się one zaburzeniami zarówno o charakterze poznawczym, jak i emocjonalnym, związanym m.in. z wyraźnym spadkiem nastroju. W Polsce problem jest odczuwalny głównie w sezonie grzewczym, ale może również występować latem – szczególnie gdy dochodzi do „synergii” między oddziaływaniem upałów i zanieczyszczeń, w tym przypadku pochodzących ze źródeł transportowych. Lub płonących wysypisk. Ewentualnie nadprogramowej emisji zakładów przemysłowych.
Fot. diegofornero (destino2003)/Flickr.