Zanieczyszczenia powietrza pochłaniają mniej więcej tyle ofiar ile palenie papierosów. Tak przynajmniej sprawa ma się w Chinach. Naukowcy z Państwa Środka donoszą, że narażenie na smog może mieć wpływ nawet na jedną trzecią zgonów w tym kraju.
Naukowcy ze School of the Environment na Uniwersytecie Nankińskim przeanalizowali dane dotyczące zanieczyszczeń powietrza i śmiertelności w 74 chińskich miastach. Wnioski zawarli w publikacji na łamach czasopisma „Science of the Total Environment”. Liczby prezentują się dość ponuro. Spośród 3,03 miliona zgonów, do których doszło na terenie miast objętych badaniem w 2013 r., aż 31,8 proc. prawdopodobnie miało związek z ekspozycją na toksyczne substancje obecne w powietrzu. To rezultat porównywalny z wpływem palenia tytoniu na śmiertelność w niektórych regionach Chin.
Najgorzej sytuacja wyglądała w miastach Baoding, Shijiazhuang i Handan. W każdym z nich ok. 30 tys. zgonów mogło mieć związek z narażeniem na smog. Stężenie zanieczyszczeń w chińskim „interiorze” jest tak duże, że wiele rodzin chwyta się ostatniej deski ratunku – wybiera emigrację na południe, gdzie sezon grzewczy jest krótszy a skażenie powietrza odpowiednio mniejsze. W okresach nasilenia smogu poczekalnie szpitali i przychodni pełne są pacjentów zgłaszających się z problemami układu oddechowego, często odwoływane są również zajęcia szkolne.
1,2 miliona przedwczesnych zgonów
Opracowań dotyczących wpływu smogu na śmiertelność w Chinach jest więcej. W czerwcu 2016 r. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) opublikowała raport, z którego wynika, że zanieczyszczenia powietrza w Państwie Środka doprowadzają co roku do 1,2 miliona przedwczesnych zgonów. Jako główne źródło problemu wskazano stosowanie niskiej jakości paliw stałych do ogrzewania gospodarstw domowych i paliw organicznych (np. odchodów bydła) do zasilania kuchenek. Według szacunków aż 97 proc. chińskiej populacji narażona jest na wdychanie cząsteczek PM2.5 – frakcji pyłów uważanej za znacznie groźniejszą dla zdrowia niż PM10.
W raporcie MAE stwierdza się, że narażenie na smog skraca oczekiwaną długość życia w Chinach średnio o 25 miesięcy. Jednak wartość ta różni się w zależności od regionu. Najgorsze perspektywy mają przed sobą mieszkańcy północnej części kraju. Według badania przeprowadzonego przez naukowców z Energy Policy Institute (EPIC) na University of Chicago Chińczycy zamieszkujący obszary na północ od rzeki Huai będą żyli średnio o ponad trzy lata krócej niż ich rodacy z południowej części kraju, gdzie sezon grzewczy jest nawet pięciokrotnie krótszy. Są też bardziej pesymistyczne szacunki. Według autorów z MIT i pekińskiego Tsinghua University smog skraca życie mieszkańców z północy Chin średnio o 5,5 roku.
Smog uderza w gospodarkę
Co również istotne, choć rzadziej odnotowywane, smog jest zabójczy nie tylko dla życia biologicznego, ale również gospodarczego. W odniesieniu do Polski takich analiz brak, ale szacunki dla całego świata mówią o stratach rzędu 2,6 biliona dolarów w ciągu najbliższych czterech dekad. Wiadomo również, ile może stracić gospodarka Chin. Według badania zrealizowanego na zlecenie OECD, skurczy się ona o 2,5 proc. do 2060 r., jeśli władze tego kraju nie wezmą się na serio do walki ze smogiem. Bezpośrednią przyczyną strat jest oczywiście nadszarpnięte zdrowie pracowników i ich absencja w pracy. Obciąża ona nie tylko wskaźniki PKB, ale również służbę służbę zdrowia, czyli budżet centralny.
Z opracowania sygnowanego przez OECD wynika, że zanieczyszczenia powietrza mogą powodować od 6 do 9 milionów zgonów rocznie, ale tendencja jest wzrostowa – liczba ta może wzrosnąć trzykrotnie do 2060 r., jeśli poziom emisji nie ulegnie zmniejszeniu. Straty wynikające z wpływu zanieczyszczeń na gospodarkę w 2015 r. zostały wycenione na 21 miliardów dolarów w skali globu. Prognozy mówią jednak o wzroście tej kwoty do ponad 170 miliardów dolarów rocznie ze względu na dynamiczny rozwój gospodarczy krajów drugiego i trzeciego świata. Szacuje się, że liczba dni roboczych straconych z powodu wpływu smogu na zdrowie pracowników wzrośnie w najbliższych dekadach z 1,2 do 3,7 miliarda.
Zanieczyszczenia a śmiertelność
Wpływ zanieczyszczeń powietrza na wzrost śmiertelności stał się ewidentny na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku. W 1948 r. podczas pięciodniowego epizodu smogowego w miejscowości Donora w stanie Pensylwania zmarło 20 osób, a 7 tys. poddano hospitalizacji. Cztery lata później doszło do wydarzenia, które przeszło do historii pod nazwą Wielkiego smogu londyńskiego. W dniach od 5 do 9 grudnia 1952 r. wskutek gigantycznego stężenia zanieczyszczeń powietrza w brytyjskiej stolicy doszło do ponad 4 tys. zgonów, w większości przypadków spowodowanych niewydolnością układu oddechowego.
Od tego czasu przybywa badań epidemiologicznych dotyczących wpływu zanieczyszczeń powietrza na stan zdrowia i śmiertelność. Wskazują one na znaczącą korelację między ekspozycją na smog a występowaniem rozmaitych dolegliwości, w szczególności w obrębie układu oddechowego, oraz rozwojem chorób przewlekłych, które przyczyniają się do skrócenia oczekiwanej długości życia. Wiadomo również, że niektóre grupy osób są bardziej wrażliwe na działanie smogu, m.in. dzieci, osoby starsze i kobiety w ciąży. W 2009 r. czasopismo „McGill Journal of Medicine” opisało rezultaty metaanalizy 37 badań, w tym 17 kohortowych i 20 kliniczno-kontrolnych. Wynika z niej, że wzrost stężenia pyłu zwieszonego o każde 10 μg/m3 przekłada się na wzrost śmiertelności niezwiązanej ze zdarzeniami losowymi o 6 proc. Istnienie korelacji zostało potwierdzone niezależnie od takich czynników, jak wiek, płeć i region geograficzny.
Fot. Centralne Chiny z kosmosu. NASA Goddard Space Flight Center