Bliskość z przyrodą jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy zatrzymać się i uważniej wsłuchać w jej rytmy. Zatopić się w jej świat i wyłowić wiele niesamowitych dźwięków, których w codziennym zabieganiu raczej się nie słyszy.
Współcześnie mieszkańcy krajów rozwiniętych a także rozwijających się nie mają zbyt częstego kontaktu z przyrodą. A jeśli już mają, to nie jest on bezpośredni, dotykający emocji. Wielu nie rozumie też tego, że najzwyczajniej jesteśmy istotami biologicznymi. Należymy do biosfery.
Część z nas, jeśli ma już kontakt z przyrodą, to raczej pośredni. Niektórzy podświadomie wybierają spacerowanie po lesie czy łące., czując, że to dla nich dobre. Kłopot w tym, że mało kto uświadamia sobie, do jakiego świata w tym momencie wchodzi. Nie rozumie, że obcując z naturą działa na korzyść swojego samopoczucia i kondycji zdrowotnej. Ten, kto utożsamia się z naturą, może czuć się zupełnie odrębnym bytem. Nie uzmysławia sobie tej ponadwymiarowej jedności, nie czuje zapachów i odgłosów przyrody. Umyka mu szumu wiatru wprawiający w ruch liście na drzewie. Traci szansę na wsłuchanie się w odgłosy wiewiórek, świergot ptaków czy porykiwanie jeleni.

Odgłosy natury pomagają ludziom zbliżyć się do jej serca
Australijski ekolog akustyczny Andrew Skeoch specjalizuje się w nagrywaniu dźwięków natury pod kątem budowania w ludziach wrażliwości na przyrodę. Badacz uważa, ze jeśli cywilizowani ludzie, podobnie jak przedstawiciele rdzennych ludów, będą świadomie i głęboko przeżywać tożsamość z nią, wtedy nauczą się, że przede wszystkim są jej częścią.
Próbuje w ten sposób zmienić ta powszechne podejście do natury, która dla wielu ma znaczenie marginalne, a niektórym wręcz przeszkadza – np. w osiągnieciu własnych celów biznesowych. Jego zdaniem uważne i skoncentrowane słuchanie odgłosów natury – najlepiej z zamkniętymi oczami – pomaga zjednoczyć się z innymi istotami niż ludzie. W takim stanie kontemplacji ludzie otwarci, empatycznie wobec przyrody, widzą i słyszą wiele więcej. Czują siebie i swoją jedność ze wszystkim, co żywe. Często mają wtedy odruchowe i emocjonalne odczucie by zrobić wszystko aby zacząć chronić całą przyrodę. Właśnie to ludziom uzmysławia Skeoch.
Gdy jednak potrafimy mentalnie odciąć się od natłoku myśli i wsłuchać w świat przyrody, umiemy też wyobrazić sobie relacje panujące wśród zwierząt.
– O porannym zmierzchu sezonu lęgowego ptaki śpiewające dołączają do chóru świtu – śpiewając z repertuarem i zachowaniem, których nie słychać o innych porach dnia lub roku. Jest również jasne, że słuchają się nawzajem. O świcie ptaki śpiewające wykorzystują formalne interakcje wokalne, aby negocjować swoje najważniejsze relacje. Należą do nich określanie obszarów występowania, nawiązywanie i utrzymywanie więzi w pary, uznawanie sąsiadów i potwierdzanie tożsamości społeczności – stwierdził Skeoch na łamach czasopisma The Conversation.
Mądrości przekazywanie z pokolenia na pokolenie
Skeoch podkreślił, iż głębokie słuchanie w naturze jest mocno zakorzenione u rdzennych mieszkańców Australii, Aborygenów, już od wielu tysięcy lat. W przekazie słownym te mądrości, zakorzenione w tradycji oraz wierzeniach ludowych, były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Starsi młodszych uczyli wrażliwości do natury, która nie jest prawie wcale praktykowana wśród ludzi cywilizowanych.
Badacz uwrażliwia dorosłych, nauczycieli i edukatorów, aby sami doświadczali praktyk bezpośredniego obcowania z naturą. To znaczy, żeby sami nauczyli się słuchać natury w sposób wręcz medytacyjny i kontemplacyjny. A dopiero potem – jak radzi – przekazywali nowo zdobytą wiedzę przyrodniczą swoim uczniom i studentom.
– Badania dowodzą, że nauczyciele muszą najpierw pielęgnować własną praktykę słuchania . Następnie mogą osadzić ten proces w swoim podejściu do edukacji, rozwijając świadomość i podążając za ciekawością świata natury. Słuchając empatycznie innych istot i otwierając się na bycie emocjonalnie utożsamionym z naturą, nauczyciele mogą pielęgnować własne głębsze poczucie troski, doceniania i zrozumienia – zauważył Skeoch.

Podczas spaceru po lesie warto otworzyć swoje zmysły, z dotykiem włącznie. Wtedy można całym sercem poczuć najgłębsze więzi z naturą.
W tym przypadku, opisanym wyżej przez Skeocha, warto wsłuchać się uważniej w odgłosy natury. Najlepiej z zamkniętymi oczami, żeby nie rozpraszać się obrazami, „łowić” każdy dźwięk natury. Starać się je dokładnie zapamiętywać, być częścią tej najbardziej pierwotnej symfonii. Jak głoszą mądrości plemienne najstarszych narodów, w tym przypadku to przyroda ma być dla ludzi nauczycielem, a nie na odwrót. Pokora względem natury popłaca w każdej sytuacji. Warto tę formę pięknego obcowania z naturą wdrożyć na nasz europejski i polski grunt.
Polskim dzieciom brakuje ruchu na świeżym powietrzu. Zamiast tego spędzają 5,5 godziny przed ekranem
Ruch na świeżym powietrzu zapewnia bezpośredni kontakt z przyrodą i pomaga utrzymać dobrą kondycje zdrowotną. Ma to przełożenie zarówno na zdrowie fizyczne, jak i psychiczne. Niestety, współczesny świat, tak zabiegany i skupiony na osiągnięciach, a przede wszystkim dobrach materialnych, czyni zupełnie na odwrót. W dobie Internetu, laptopów, smartfonów i innych gadżetów, zatraca się więzi z naturą. Ponadto codzienny pośpiech i pochłonięcie przez wirtualną rzeczywistość sprawia, że wielu ludzi rzadko pozwala sobie na spacer, a jeszcze rzadziej uprawia sport. Co niepokojące, dotyczy nas to już od najmłodszych lat. Jeszcze dwie dekady temu, oczywistym wyborem formy spędzania wolnego czasu było wyjście na zewnątrz. Dziś dzieci i młodzież preferują rozrywkę przed ekranem.
O złożoności problemu i możliwych rozwiązaniach pisaliśmy w obszernym cyklu SmogLabu „Żyć wolniej”.
Jak wynika z nowego raportu Akademii Wychowania Fizycznego im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie zaledwie 16,8 proc. dzieci i młodzieży w Polsce spełnia zalecenia dotyczące codziennej aktywności fizycznej (co najmniej 60 minut dziennie). Jednocześnie, średni czas spędzany online przez nastolatków wynosi 5 godzin i 36 minut dziennie. To stanowi wzrost o prawie dwie godziny w ciągu ostatniej dekad. Ponadto, aż 94 proc. polskich dzieci nie posiada wystarczających kompetencji ruchowych, takich jak prawidłowe bieganie, skakanie czy rzucanie piłką. Widać wyraźną potrzebę promowania aktywności fizycznej wśród najmłodszych.
– Dziś dzieci ruszają się mniej niż kiedykolwiek wcześniej. Dlaczego? Powodów jest wiele. Po pierwsze, styl życia (…) Nie chcę demonizować nowych technologii, bo one są i będą nam potrzebne, tyle tylko, że technologie, które miały ułatwiać życie, często sprawiają, że stajemy się mniej aktywni i tutaj ważną rolę odgrywamy my – rodzice, nauczyciele i wychowawcy – zauważa dr Tomasz Rożek z Fundacji Nauka. To Lubię.
Dzieci często nie mają też czasu na swobodną zabawę na świeżym powietrzu, a jeśli nie widzą dobrego przykładu idącego dorosłych, ich motywacja do ruchu spada. Pozytywne nawyki można jednak przy odrobinie chęci wpleść w codzienność, zaczynając od uważnego spaceru po lesie czy parku. Początek wiosny idealnie się w to wpisuje.
–
Zdjęcie tytułowe: maxbelchenko/Shutterstock