Gdyby nie wysokie stężenia dwutlenku azotu, co roku na świecie byłoby o kilka milionów mniej przypadków astmy dziecięcej – taki wniosek przedstawiła grupa naukowców w publikacji dla „The Lancet”. Specjaliści przeanalizowali dane dotyczące osób do 18. roku życia ze 194 krajów.
– Ważne jest, aby rodzice starali się ograniczać indywidualne narażenie na smog – na przykład przez unikanie bardzo zatłoczonych dróg. Ale wiadomo, że nie zawsze jest to możliwe – mówiła w „Guardianie” Ploy Achakulwisut, jedna z autorek badania. – Dlatego ważne jest, aby wezwać do podjęcia inicjatyw politycznych, które będą przeciwdziałały zanieczyszczeniom na poziomie miasta, regionu i kraju – dodała.
Zaznaczyła jednocześnie, że normy stężeń dwutlenku azotu ustalone przez Światową Organizację Zdrowia są niewystarczające. Według wskazań WHO roczna średnia stężeń NO2 nie powinna przekraczać 40 µg/m3. Tymczasem naukowcy oszacowali, że około 92 proc. dziecięcych zachorowań na astmę przypisywanych ekspozycji na smog komunikacyjny (którego głównym składnikiem jest właśnie NO2) wystąpiło na obszarach o średnich rocznych stężeniach niższych niż 40 µg/m3. To, zdaniem autorów badania, wskazuje, że dwutlenek azotu jest jeszcze bardziej szkodliwy niż sądzono do tej pory.
How many children get #asthma by inhaling traffic fumes worldwide? 1.5 years ago, I set out to answer this question w/ @SusanAnenberg, Mike Brauer, and Perry Hystad. Yesterday, our open-access study was published in @TheLancetPlanet — THREAD 1/n https://t.co/yXXjsXDLNJ
— Ploy Achakulwisut, PhD (@_aploy) April 11, 2019
Naukowcy zestawili dane z innego raportu, pokazującego stężenia NO2 na świecie oraz dane dotyczące zapadalności na astmę wśród dzieci. Według ich wyliczeń aż 13 proc. wszystkich zachorowań to te zawiązane ze smogiem komunikacyjnym. Corocznie na świecie notuje się aż 4 miliony nowych przypadków astmy wywołanej NO2. 64 proc. małych pacjentów mieszka w miastach, w pobliżu dróg.
Najwięcej przypadków, które mogą być związane z NO2 jest w Chinach – aż 760 tysięcy. Na kolejnych miejscach są: Indie (350 tys. przypadków), Indonezja (160 tys.) i Brazylia (140 tysięcy).
W przeliczeniu na 100 tysięcy dzieci najwięcej zachorowań związanych z wdychaniem spalin zanotowano w Kuwejcie (550 przypadków rocznie), Zjednoczonych Emiratach Arabskich (460), Kanadzie (450), Tajwanie (420) i Katarze (410). Spośród 194 ocenianych krajów Kanada miała 34. najwyższy wskaźnik zachorowalności na astmę u dzieci – najwyższy wśród krajów o wysokim dochodzie.
Według autorów badania najczęściej na astmę zapadają dzieci w grupie wiekowej 1-4 (na każdy jej rodzaj, nie tylko tą „smogową”). Dlatego też największą zachorowalność na astmę związaną z NO2 oszacowano właśnie u najmłodszych – w niemal wszystkich krajach (z wyjątkiem Mołdawii).
Naukowcy sprawdzili również liczbę małych pacjentów w 125 miastach. Wnioski? Na 100 tysięcy dzieci najwięcej przypadków astmy związanej ze smogiem zanotowano w Limie (690). Na kolejnych miejscach znalazł się Szanghaj (650), Bogota (580), Pekin (560) oraz Toronto (560). Najmniej dzieci choruje w Orlu w Nigerii (83) i kilku miejscowościach w Indiach – m.in. w Varanasi, gdzie zanotowano 88 przypadków.
Badania na znacznie mniejszą, bo krakowską, skalę zrobił kilka lat temu zespół prof. Ewy Czarnobilskiej ze Szpitala Uniwersyteckiego. Wtedy wykazano, że w Krakowie, gdzie stężenia smogu są wysokie, objawy astmy oskrzelowej występowały trzykrotnie częściej w porównaniu do badań ogólnopolskich.
– Analizowaliśmy również zależność częstości chorób alergicznych u dzieci i młodzieży od miejsca zamieszkania i wykazaliśmy większą częstość zarówno astmy, jak i alergicznego nieżytu nosa u respondentów mieszkających w odległości poniżej 200 metrów od głównych traktów komunikacyjnych – mówiła w wywiadzie ze SmogLabem prof. Czarnobilska.
Badanie opublikowane w „The Lancet” jest pierwszą publikacją, która tak kompleksowo oceniła globalne zagrożenie i wpływ NO2 na zdrowie dzieci na całym świecie. Naukowcy zwracają uwagę na to, że sytuacji nie uda się poprawić, jeśli nie zostaną wprowadzone ograniczenia dla ruchu samochodowego.
– Dobrą wiadomością jest to, że przejście na pojazdy o zerowej emisji już trwa – mówiła „Guardianowi” Ploy Achakulwisut, nawiązując do tego, że niektóre kraje i miasta zobowiązują się do stopniowego wycofywania silników spalinowych i wprowadzania stref niskiej emisji. Dodała także: – To przejście musi stać się globalne i musi nastąpić szybciej. Każdy rok opóźnienia zagraża zdrowiu milionów dzieci na całym świecie.
Badanie można znaleźć TUTAJ
Zdjęcie: EIRoI/Shutterstock