Warszawa odetchnie? Ratusz podsumował konsultacje społeczne dotyczące Strefy Czystego Transportu (SCT) w stolicy. Urząd zapowiada znaczące zmiany i podaje datę wprowadzenia nowych przepisów. Poznaliśmy także wyniki badania opinii. Wynika z nich, że za strefą są sami kierowcy.
Wprowadzenie ograniczeń dla najbardziej trujących samochodów jest wynikiem zapisów, które znalazły się w Programie Ochrony Powietrza dla województwa mazowieckiego. Jak zwykle najważniejsze są szczegóły, a o nie miasto postanowiło zapytać samych mieszkańców. Wyniki konsultacji i pierwsze komentarze do nowych założeń prezentujemy w dalszej części tekstu.
Ogólny kierunek leżący u podstaw SCT dotyczy stopniowego ograniczania wjazdu do pewnych części miasta najstarszych samochodów. Szczególnie tych z silnikiem Diesla. Te trują nas bowiem zdecydowanie najbardziej. To pokazały na przykład badania z Krakowa, który zdecydował się o wprowadzeniu strefy na terenie całego miasta. W stolicy małopolski auta z silnikiem Diesla to 2/5 wszystkich samochodów poruszających się po mieście. Tymczasem odpowiadają za niemal 70 proc. emisji zanieczyszczeń pochodzących z transportu. Dla porównania 3/5 wszystkich samochodów z silnikiem benzynowym odpowiada za nieco ponad 30 proc. zanieczyszczeń.
Z tego powodu Diesle są traktowane dużo surowiej niż auta benzynowe. Żeby to zobrazować porównajmy 22-letnie auto benzynowe, czyli takie, które spełnia normę Euro 3. Taki pojazd emituje tyle samo zanieczyszczeń co 7-letni Diesel wyprodukowany w 2015 r. spełniający normę Euro 6.
Co powiedzieli mieszkańcy?
Miasto zapytało społeczeństwo o kilka kwestii. Główne z nich to:
- obszar planowanej strefy
- harmonogram jej wprowadzania
- wymagania wobec pojazdów
- rozwiązania dotyczące wprowadzenia strefy, jej utrzymania i egzekwowania przepisów
Jakie są główne wnioski? Włodarze zapewniają, że wezmą pod uwagę sytuację ekonomiczną mieszkańców, którzy mieszkają na terenie planowanej strefy. Na szczególne traktowanie mogą liczyć seniorzy i osoby z niepełnosprawnościami. Kluczowa kwestia dotyczy obszaru obowiązywania strefy. Ten ma być większy względem pierwotnej propozycji. Choć szczegółów miasto na razie nie podaje, z odpowiedzi wynika, że SCT obejmie 18 proc. powierzchni miasta i 40 proc. mieszkańców.
Pełny raport dostępny jest tutaj.
SCT w Warszawie: zdążyć przed wyborami
– Bardzo nas cieszy, że tak duży odsetek mieszkańców Warszawy chce wprowadzenia SCT – mówi nam Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego (PAS). – Aż 70 proc. warszawiaków chce takiej strefy. Również 66 proc. kierowców popiera jej wprowadzenie. To dobrze wróży na przyszłość – dodaje Siergiej, powołując się na badania ankietowe, które przeprowadził urząd. Z nich rzeczywiście wynika, że posiadacze samochodów, także ci, którzy używają ich na co dzień do przemieszczania się po ulicach stolicy, w zdecydowanej większości wspierają wprowadzenie SCT.
– Nasz niepokój budzi to, że jak na razie – mimo poparcia mieszkańców, sam zakres strefy jest dosyć mały – zaznacza rzecznik PAS. – Wprawdzie miasto planuje ten obszar powiększyć, jednak wciąż nie znamy szczegółów. Obawiamy się, że jeśli miasto będzie zwlekać z decyzją, to rozważania zbiegną się z kalendarzem wyborczym. Wtedy na pół roku będziemy mogli zapomnieć o SCT – przypomina Siergiej.
Miasto Jest Nasze: krok w dobrą stronę, ale wciąż wiele niewiadomych
O komentarz poprosiliśmy także warszawskie stowarzyszenie Miasto Jest Nasze (MJN). – Cieszymy się, że miejscy urzędnicy nie wycofują się z decyzji o powstaniu SCT. Popieramy jej powstanie, ale obawiamy się osłabiających jej działanie zapisów – mówi nam Adam Orzechowski z MJN. Społecznik podkreśla, że nie zostały przedstawione konkretne zapisy. Nie wiadomo, w którą stronę mają pójść zapisy dotyczące sytuacji seniorów, osób z niepełnosprawnościami, czy też te odnoszące się do sytuacji ekonomicznej mieszkańców strefy. – Trudno jest odnieść się do czegoś, co nie zostało przedstawione. Dlatego obawiamy się tutaj ograniczenia głosu mieszkańców miasta na etapie przedstawienia projektu Radzie Miasta – mówi nam Orzechowski.
Niewiadomą pozostaje także dokładny obszar terytorialny strefy. – W uwagach możemy przeczytać, że chodzi o jej powiększenie z 7 do 18 proc. powierzchni miasta. Nadal nie wiemy, jakie osiedla mają być nią objęte. Jest to oczywiście krok w dobrą stronę, choć w naszej opinii niezbyt pewny. Mieszkańcy dzielnic dalej położonych od centrum również chcą żyć w miejscu, gdzie znacząco zostaną ograniczone szkodliwe emisje pochodzące z samochodów. Z drugiej strony, wiemy również, że z jej granic ma zostać wyjęty Dworzec Zachodni i droga dojazdowa do niego. Ponieważ nadal nie wiemy, jak ma zostać poszerzona strefa, to równie dobrze może się okazać, że do Zachodniego będzie prowadzić korytarz będący takim „wyłomem” w SCT – komentuje Adam Orzechowski z MJN w rozmowie ze SmogLabem.
Stowarzyszenie wskazuje także na zapis o rozłożeniu w czasie pierwszych etapów harmonogramu. – Konsultowane zapisy nie były zbyt restrykcyjne. Tutaj również obawiamy się, że na efekty spadku emisji wraz z wprowadzeniem strefy będziemy musieli zbyt długo czekać. Problem z nimi niestety jest obecny już teraz i konieczne są pilne działania, abyśmy mogli w Warszawie oddychać czystym powietrzem. Mamy cały czas nadzieję, że będzie ona mogła w efektywny sposób temu służyć i liczymy na rozsądek władz miasta w tym zakresie – podsumowuje członek stowarzyszenia.
Strefa Czystego Transportu w Warszawie – co dalej?
Teraz sprawą zajmie się stołeczna rada miasta. Według urzędu w ciągu kolejnych 60 dni odbędzie się głosowanie nad zaktualizowanym projektem uchwały ws. SCT. Proponowany termin wprowadzenia strefy został utrzymany jako 1 lipca 2024 r.
W warszawskiej radzie zasiada w sumie 60 osób. 38 z nich należą do Klubu Radnych Koalicji Obywatelskiej, 18 do klubu PiS, a 4 jest niezrzeszonych. To oznacza, że propozycja urzędników Rafała Trzaskowskiego powinna znaleźć większość wśród radnych.
Czytaj także: Strefa Czystego Transportu w Warszawie. Apel o mocniejsze przepisy
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/PhotoRK