Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski przekonuje, że masowe wybijanie dzików przyniosło oczekiwany przez niego skutek i w Polsce pozbywamy się wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF). Tymczasem według europejskich danych, w naszym kraju notuje się najwięcej przypadków. W pierwszym kwartale roku potwierdzono ich ponad 1800.
Od ponad roku w Polsce trwa masowa rzeź dzików. W polowaniach na zwierzęta miała pomóc Lex Ardanowski – specustawa, według której za przeszkadzanie myśliwym w pracy można dostać karę grzywny, a nawet pozbawienia wolności. Argumentem środowiska łowieckiego i ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego za takimi rozwiązaniami jest walka z wirusem ASF. Okazuje się jednak, że nieskuteczna.
Czytaj także: Prof. Henryk Okarma: Możemy wybić dziki w pień, a nie pozbyć się ASF
Według portalu Pigprogress.net, powołującego się na dane z systemu powiadamiania o chorobach zwierząt Komisji Europejskiej (ADNS), szerzenie się choroby w Europie Wschodniej przyspiesza. W pierwszym kwartale roku w całej Unii Europejskiej potwierdzono 4085 przypadków ASF u dzików. Niemal połowa z nich (1824) została zdiagnozowana obszarze Polski. Na drugim miejscu są Węgry z 1400 przypadkami ASF.
Liczba z pierwszego kwartału 2020 w całej UE stanowi około 63 proc. wszystkich przypadków pomoru potwierdzonych w ubiegłym roku. Wynik dla Polski jest jeszcze wyższy – 74 proc. To oznacza, że w 2020 najprawdopodobniej zanotujemy znacznie więcej przypadków niż rok wcześniej.
W Polsce w 2019 roku potwierdzono 2468 zachorowań.
Minister Ardanowski ma na temat szerzenia się choroby inne zdanie. Kilka dni temu na antenie Radia Maryja przekonywał, że masowe polowania przyniosły skutek.
„ASF w Polsce jest pod kontrolą i się zmniejsza. 77 gmin w Polsce, spośród tych, w których był on wcześniej notowany, jest już od niego wolnych. Zgłosiliśmy to do UE i zabiegamy w Brukseli o to, żeby uwolnić już te gminy i przywrócić tam hodowlę świń” – mówił.
Naukowcy i przyrodnicy podkreślają, że polowania nie są sposobem na walkę z ASF.
– Wirusa przenoszą myśliwi na butach i oponach, razem z krwią zabitych zwierząt. W zeszłym roku mieliśmy ogniska ASF przy wschodniej granicy, teraz zakażone dziki pojawiają się też po drugiej stronie kraju. To nie zwierzęta przebiegły całą Polskę, to myśliwi – mówił w rozmowie ze SmogLabem dr Marcin Urbaniak, prezes Akademickiego Stowarzyszenia Przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu.
Zdjęcie: Neil Burton/Shutterstock