W północno-wschodniej Europie temperatury przekroczyły średnią z lat 1981-2010 nawet o 6 stopni – tak wynika z obserwacji ekspertów z unijnego programu Copernicus. W historii pomiarów nie odnotowano na naszym kontynencie cieplejszego stycznia.
„Dla Europy był to rekordowy styczeń, cieplejszy o 0,2ºC od pierwszego miesiąca 2007, czyli dotychczasowego rekordzisty” – czytamy w opracowaniu Copernicusa. Początek tego roku przebił europejską średnią z lat 1981-2010 o 3,1ºC. W Finlandii tak ciepło nie było od 60 lat. W Norwegii – od 120.
Poza Europą również zanotowano rekordy – między innymi w Rosji, USA i Kanadzie. Cieplej niż zwykle było w Japonii, Chinach, na Antarktyce i w Australii, która od grudnia zmagała się z pożarami.
Jak podaje Copernicus, temperatura na świecie w styczniu 2020 była o 0,77ºC wyższa niż średnia z lat 1981-2010. Globalnie też był to najcieplejszy miesiąc – pobił poprzedniego rekordzistę, 2016 rok, o zaledwie 0,03 ºC.
Chłodniej niż w poprzednich latach było za to na Alasce i na południu Kanady.
Copernicus nie podaje szczegółowych danych dla Polski, choć i u nas zimy są coraz łagodniejsze. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wyliczył, że od 1950 roku okres zimowy, gdy temperatura sięga poniżej zera, skrócił się o 2 tygodnie. Za to okres letni, z temperaturą powyżej 15 stopni, wydłużył się o 4 tygodnie.
„Przez antropogeniczne zmiany klimatu ekosystem jest tak rozchwiany, że zmiany zachodzą bardzo gwałtownie. Nie ma stanów pośrednich. Albo nie ma śniegu w ogóle, ale jak spadnie, to będzie go bardzo dużo. Taka zimna może trafić się w ciągu 20 lat dwa, może trzy razy. A pozostałe zimy będą deszczowe, szare, z szybko topniejącym śniegiem” – mówił w rozmowie ze SmogLabem ekolog, dr Sebastian Szklarek.
Według Copernicusa nie tylko styczeń był rekordowy. Eksperci poinformowali, że cały 2019 rok był najcieplejszym w historii pomiarów.
Zdjęcie: ICW/Shutterstock