Do 2050 r. aż 10 mln ludzi rocznie będzie umierać z powodu oporności na antybiotyki. Jest to spowodowane stosowaniem ich w hodowli zwierząt. Antybiotykooporność nie jest więc niszą.
SuperDrob jest jednym z wiodących producentów drobiu w Polsce, a ponad połowa jego przychodów pochodzi z eksportu. Firma stała się bohaterką międzynarodowego skandalu. Jej przedstawiciele uznają to za próbę nieuczciwej konkurencji na trudnym rynku brytyjskim. Kto ma rację?
SuperDrob i międzynarodowy skandal
Kilka dni temu do mediów trafiła informacja, że polski koncern SuperDrob dostarczający mięso do sklepów takich jak Lidl, Asda i Iceland wykorzystuje kurczaki, które poddaje się antybiotykoterapii.
W Wielkiej Brytanii, między innymi na łamach dziennika The Guardian, ukazał się artykuł oparty na niezależnym śledztwie dziennikarskim The Bureau of Investigative Journalism (TBIJ). Materiał wskazuje zagrożenia dla zdrowia ludzi, które wynikają ze spożywania importowanego z Polski mięsa drobiowego. TBIJ donosi, że SuperDrob, jeden z głównych dostawców mięsa do brytyjskich supermarketów zaopatruje się w kurczaki, którym podaje się antybiotyki. Te z kolei łączy się z rozprzestrzenianiem się śmiertelnych superbakterii. Serwis podaje, że „zwiększa to ryzyko przyszłych wybuchów chorób, które zagrażają życiu”.
TBIJ pisze: Polski gigant mięsny SuperDrob zaopatruje się w kurczaki z ferm, które stosują leki sklasyfikowane jako „krytycznie niebezpieczne” dla zdrowia ludzkiego, pomimo poważnego ryzyka, jakie stwarza to dla konsumentów. TBIJ przetestował próbki odpadów pobranych z wielu polskich ferm drobiu, które zaopatrywały SuperDrob. W wyniku tego odkrył bakterie – w tym E. coli, główne źródło zatruć pokarmowych u ludzi, odporne na fluorochinolony. Testy nadzorował Tim Walsh, profesor mikrobiologii medycznej na Uniwersytecie Oksfordzkim. Określił on wyniki badań jako poważnie niepokojące.
Kolejne niepokojące doniesienia
Serwis przypomina, że firma była powiązana ze śmiertelną epidemią salmonelli w 2020 r. – która, jak ujawnia TBIJ, obejmowała bakterie oporne na wiele leków. Polska odpowiada za ponad połowę poważnych zakażeń salmonellą w mięsie pochodzącym z UE.
Co ważne, w ostatnich latach sprzedaż klasy antybiotyków znanych jako fluorochinolony, które często stosuje się w leczeniu poważnych zakażeń salmonellą, wzrosła w Polsce o ponad 70 proc. A dane pokazują jeszcze większy wzrost sprzedaży kolistyny. Jest to lek ostatniej szansy. Stosuje się go w leczeniu poważnych infekcji, na które nie zaradziły inne medykamenty. Światowa Organizacja Zdrowia sklasyfikowała oba leki jako krytycznie ważne dla zdrowia ludzkiego – donosi TBIJ.
Dwa na trzy antybiotyki na wykorzystuje się w hodowli
– Szacuje się, że ok. 66 proc. antybiotyków na całym świecie wykorzystuje się w hodowli zwierząt. Oznacza to, że hodowla stoi antybiotykami i stanowi realne zagrożenie dla życia ludzkiego. ONZ wskazuje, że do 2050 r. będzie umierać aż 10 mln ludzi rocznie tylko ze względu na fakt, że antybiotyki po prostu nie zadziałają – mówi Anna Spurek, COO Green REV Institute, ekspertka systemów certyfikacji technologii produkcji.
W ubiegłym roku Unia Europejska przyjęła kluczowe rozporządzenia dotyczące stosowania antybiotyków w sektorze hodowlanym. Anna Spurek wskazuje trzy dokumenty. Jeden dotyczy pasz, drugi weterynaryjnych produktów leczniczych, a ostatni unijnych działań na rzecz zwalczania oporności na środki przeciwdrobnoustrojowe.
– Powiedzenie tego jest kluczowe, żeby pokazać, że UE rozpoznała i zaadresowała problem. A problem ten zabija tysiące ludzi na całym świecie.
Tłumaczy, że nadmierne, niekontrolowane wykorzystywanie antybiotyków w hodowli zwierząt ma miejsce głównie w dwóch celach. Po pierwsze – szybkiego wzrostu zwierząt, czyli „przyśpieszenia produkcji” mięsa. Po drugie – ma to zapobiegać chorobom w hodowlach, w których znajduje się wiele zwierząt. – Czyli faktycznie w znacznej większości hodowli. W końcu sektor zwierzęcy stoi intensyfikacją i fermami przemysłowymi.
Jak podkreśla przedstawicielka Green REV Institute, przyjęcie prawa a jego stosowanie to dwie różne kwestie.
– Nie wiemy, na jakim etapie jest wdrażanie unijnych legislacji w państwach członkowskich. W zasadzie dopiero z niezależnych śledztw dziennikarskich dowiadujemy się, że problem antybiotyków nadal istnieje.
Jednocześnie podkreśla, że do czasu całkowitego wdrożenia przepisów problem będzie istniał. Dotyczy to też hodowli ryb, których temat zwykle się pomija.
Dezinformacja i wadliwy system
Jakie są zagrożenia wynikające z tego stanu rzeczy? Przede wszystkim konsumenci nie mają dostępu do rzetelnej informacji znajdującej się na opakowaniu. Takiej, która pozwoli się dowiedzieć, jakie leki przyjmowało zwierzę, zanim trafiło na stół. Dodatkowo konsumenci nie wiedzą jakie antybiotyki wykorzystywał hodowca.
– Kupujemy ładnie opakowany produkt bez informacji, co się w nim znajduje. Zatem nie mamy wiedzy na temat zagrożeń oraz ryzyka dla naszego zdrowia. Brakuje kontroli żywności – ten system nie działa. Wskazywała na to Najwyższa Izba Kontroli – mówi Spurek.
Kto zawinił i jest za to odpowiedzialny? Nasza rozmówczyni wskazuje wprost na:
- osoby decydenckie – jak mówi, stawiają one na gospodarkę i eksport bez żadnej refleksji na temat zdrowia publicznego czy środowiska. Tłumaczy SmogLabowi, że antybiotyki podawane w hodowlach, a co za tym idzie wydalane przez zwierzęta, są zagrożeniem również dla środowiska.
- przemysł hodowlany – według Anny Spurek to właśnie sektor, który stoi za niszczeniem zdrowia publicznego, klimatu i wykorzystywaniem zwierząt. – A jako „karę” otrzymuje dofinansowanie ze środków publicznych.
- sieci handlowe – wyjaśnia przy tym SmogLabowi, że to właśnie sieci tworzą całe otoczenie żywności – food environment. Jej zdaniem, zamiast dostarczać zdrową, lokalną żywność roślinną, wypełniają półki mięsem, nabiałem i jajami. Robią to na zasadzie: taniej-szybciej-więcej i kształtują nawyki konsumenckie.
A ten system nie bierze jeńców
– To kolejny przykład, że bez zdecydowanych reform, czyli wprowadzenia regulacji zrównoważonego systemu żywnościowego, kreujemy i wzmacniany system mający wiele ofiar.
Są nimi rzecz jasna miliardy zwierząt, ale również środowisko i klimat. Do większości najwyraźniej przemawia utrata ich własnego zdrowia. A to jest ściśle związane z obecnymi w żywności antybiotykami.
Jakie regulacje należy wprowadzić? – Oznakowanie, wyżywienie zbiorowe, przeciwdziałanie marnowaniu żywności, zielone zamówienia publiczne oraz przekierowanie środków do sektora roślinnego – punktuje Spurek. – Te rozwiązania systemowe są na stołach, w gabinetach i badaniach naukowych. Tylko nadal większość decydentów woli rozmawiać o prawie do kotleta schabowego. Może powinni dodać: kotleta z wkładką antybiotykową?
SuperDrob: to próba nieuczciwej konkurencji
– Pozwolę sobie podkreślić, że przestrzegamy surowych zaleceń krajowych oraz unijnych – mówi nam Adam Jarczyński, rzecznik firmy SuperDrob.
W rozmowie ze SmogLabem zapewnia, że opisana sytuacja sprzed kilku lat została już wyjaśniona, a spółka wprowadziła skuteczne działania kontrolne oraz procedury sanitarne. – Najwyższa jakość oferowanych przez nas produktów, zadowolenie naszych klientów oraz dobrostan zwierząt są dla nas najważniejsze w naszej pracy – dodaje.
– Nasza działalność wspiera polskich hodowców i duży sektor polskiego rolnictwa. Odczytujemy ten materiał jako próbę nieuczciwej konkurencji na trudnym rynku brytyjskim, gdzie działamy od lat. Cały czas aktualizujemy i skutecznie stosujemy wewnętrzne procedury. Często z większą intensywnością niż jest to wymagane w przepisach polskich i unijnych – przekonuje rzecznik SuperDrobu.
Green REV Institute uświadamia, że dopiero transformacja systemu żywności w kierunku roślinnym zapobiegnie obecności antybiotyków w produktach spożywczych oraz jej fatalnym skutkom. Anna Spurek apeluje o dostępną dla każdego, zrównoważoną żywność lokalną. – Zdejmijmy z talerzy nafaszerowane antybiotykami zwierzęta i porozmawiajmy poważnie o przyszłości.
–
Zdjęcie tytułowe: OVKNHR/Shutterstock