Przyznał to minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Jak zauważył, brak opadów może wpłynąć na wielkość zbiorów. To z kolei wymusi podwyżki cen.
Minister o możliwych wzrostach cen produktów spożywczych mówił w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej. W rozmowie z PAP powiedział, że najbardziej obawia się utrwalenia stanu suszy w najbliższych tygodniach.
„Przełom kwietnia i maja pokaże, jak duże straty może w Polsce spowodować susza. One będą zapewne różne w zależności od jakości gleb, ale w Polsce jest dużo słabych gleb o podłożu piaszczystym, które łatwo tracą wodę, zwłaszcza gdy są uprawiane niewłaściwie” – przyznawał Ardanowski. Jeśli sytuacja się nie poprawi, w sklepach spożywczych zapłacimy więcej. „W kraju żywności nie zabraknie, ale może być ona droższa” – mówił szef resortu rolnictwa. Uspokajał jednocześnie, że „produkcja jest znacznie większa niż potrzeby żywnościowe polskiego społeczeństwa”.
Na wyjątkowo suchej wiośnie, zdaniem szefa resortu, ucierpieć może polski eksport. Produkty, jak mówił, które do tej pory były eksportowane, zostaną na krajowym rynku.
Czytaj również: Czeka nas susza najgorsza od 50 lat? “Rośliny nie mają wilgoci na start”
W uniknięciu dramatycznych skutków suszy może pomóc między innymi mała retencja, czyli zakładanie niewielkich stawów czy oczek wodnych na polach uprawnych. Właściciele gospodarstw mogą ubiegać się o rządowe dotacje do ich urządzania. Niestety, program dopłat na razie cieszy się niewielkim zainteresowaniem. Jak podał minister, w czasie trwającego naboru do resortu trafiło zaledwie 130 wniosków o dodatkowe środki. Do rozdania jest około 400 milionów złotych.
Ardanowski przekonuje, że na ceny w polskich sklepach wpływ ma nie tylko rozpędzająca się susza. Mogą one pójść w górę również w związku z pandemią koronawirusa i rosnącymi kosztami transportu spowodowanymi częściowym zamknięciem granic.
Źródło zdjęcia: Paolo Bona / Shutterstock