Kolejny rok z rzędu wraca ten sam problem. Tym razem wcześniej niż zazwyczaj. Z każdym dniem susza w Polsce jest coraz większa. Jeszcze w marcu wydawało się, że w tym roku sytuacja się poprawi, dziś już wiemy, że tak się nie stało. Rozwijająca się susza w naszym kraju, to nie tylko problem rolników. Posucha uderza w polskie lasy, stanowi też zagrożenie dla całego ekosystemu.
Susza wróciła do Polski
Zimą, mimo niewielkich opadów śniegu, sytuacja hydrologiczna w Polsce dzięki częstym opadom deszczu uległa poprawie. Luty był miesiącem wyjątkowo wilgotnym. Średnia miesięczna suma opadów wyniosła 65,2 mm, to aż 206 proc. miesięcznej normy. Pozwoliło to na odbudowę zasobów wodnych. Mieliśmy dobry start na wiosnę. Jednak okazuje się, że tylko start, bo to, jak kształtuje się stan wód w Polsce, zależy nie tylko od zimy, ale od tego, co dzieje się wiosną i latem.
– Wszystko zależy od tego, jak będą się układały kolejne miesiące. Jak trafi nam się wiosna bardziej sucha i cieplejsza od normy wieloletniej, to końcówka wiosny pewnie będzie już sucha – mówił w lutowym wywiadzie dla SmogLabu, dr Sebastian Szklarek, ekohydrolog i adiunkt w Europejskim Regionalnym Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk.
W marcu susza nie była odczuwalna, dzięki temu, co działo się w okresie listopad-grudzień. Dane IMiGW pokazują, że marcowe opady były słabe. Miesiąc nie dość, że był rekordowo ciepły, to był także suchy. Średnia miesięczna suma opadów wyniosła jedynie 75,1 proc. normy. Sytuacja niewiele zmieniła się też w kwietniu, który nie był miesiącem bardzo suchym, ale opady nie rozkładały się równomiernie. Swoje zrobiła też temperatura. Ta była w kwietniu 1,9 st. C wyższa w stosunku do lat 1991-2020.
Tak postępuje susza w Polsce
Sytuacja doprowadziła do spadku ilości wody w glebie. Opady nie były wystarczająco duże, nie były też równomiernie rozłożone, a kilkudniowe napływy bardzo ciepłego powietrza przyspieszyły parowanie.
Zmiany najszybciej zachodzą w wierzchniej warstwie gleby, gdyż ta poddawana jest czynnikom atmosferycznym, takim jak wiatr, usłonecznienie i temperatury. Jak więc należy czytać te dane?
– Gdy patrzymy na rzeki oraz generalnie wody powierzchniowe to nie jest jeszcze tak źle. Na mapach stanu wód IMGW dominują stany średnie, ale sporo już jest niskich. Gorzej sytuacja zaczyna wyglądać w przypadku gleby (susza rolnicza zwana jest też glebową). Od marca mamy niekorzystny bilans – mniej opadów i wysokie temperatury, do tego dość wietrzne dni. To wszystko powoduje, że wilgoć z wierzchniej warstwy gleby bardzo szybko znika. I już na glebach gorszej jakości zaczynamy mieć suszę – wyjaśnia dr Szklarek zapytany przez SmogLab.
Głębiej w ziemi nie widać dramatu, ale zmiany postępują z każdym bardzo ciepłym dniem pozbawionym opadów, które Polskę niestety omijają. To odbija się oczywiście na rolnictwie. Nie dość, że w kwietniu przez Polskę przetoczyła się fala przymrozków, to teraz tereny rolnicze mają problem z brakiem opadów i wysokimi temperaturami.
O trudnej sytuacji informuje poświęcony tematyce rolniczej Agro Profil. Jak przekazuje swoim komunikacie, obecnie trwająca posucha z pewnością zaszkodzi tegorocznym plonom. To rezultat ocieplającego się klimatu.
Za suszę w Polsce odpowiada globalne ocieplenie
Paradoksalnie roczne sumy opadów w Polsce na skutek postępującej zmiany klimatu lekko wzrosły. Dotyczy to wyłącznie sumy rocznej, co nie poprawia sytuacji. Sytuacja inaczej wygląda dla poszczególnych pór roku. Zimy stały się wilgotniejsze – w trakcie tejże pory roku najszybciej rosną temperatury. Im wyższa temperatura w atmosferze, tym więcej mieści się pary wodnej. Jednak w półroczu letnim sytuacja wygląda inaczej. Na skutek wzrostu temperatur uwydatnia się wtedy ekspansja komórki Hadleya. Mówiąc w dużym uproszczeniu, strefa ciepłego i suchego powietrza przemieszcza się na północ. To problem, który widoczny jest od co najmniej kilku lat. Najbardziej oczywiście w krajach śródziemnomorskich, ale to coraz bardziej dotyka także i nas.
Do tego dochodzi malejąca różnica temperatur między Arktyką a obszarami niskich szerokości geograficznych. Arktyka ze względu na ubywający tam z dekady na dekadę lód jest najszybciej ocieplającym się obszarem na Ziemi. Wysokie temperatury nad biegunem północnym spowalniają ruch prądu strumieniowego, w wyniku czego nad danym obszarem uporczywie utrzymuje się ten sam typ pogody. Mamy więc przedłużacze się okresy z opadami deszczu, jak w styczniu i lutym, a następnie brak opadów w kwietniu i w maju.
Wiele wskazuje na to, że lato nie będzie w Polsce zimne. Ostatnia prognoza IMiGW pokazuje, że letnie miesiące będą cieplejsze od średniej. Oczywiście prognozy mogą się nie sprawdzić, ale z pewnością można powiedzieć się, że czerwiec będzie cieplejszy od średniej. To oczywiste, skoro temperatura globalna jest bardzo wysoka. Obecnie świat jest cieplejszy o 1,5 st. C w stosunku do ery preindustrialnej. W naszym kraju jak na razie żaden miesiąc w tym roku nie był w normie.
Sytuacja nie wygląda dobrze. „Wysokie anomalie, opady poniżej normy”
Jak więc wyglądają perspektywy sytuacji hydrologicznej w Polsce? O to czy powinniśmy się spodziewać rekordowej suszy zapytaliśmy wspomnianego dr Szklarka.
– Niestety, na to się zanosi. Mokry okres jesienno-zimowy 2023-2024 odbudował częściowo zasoby wody w zlewni, ale miesiąc za miesiącem mamy średnie miesięczne temperatury powyżej normy wieloletniej albo w normie. W lutym tego jeszcze nie było tak widać, bo mimo wyższych temperatur (anomalia dla większości kraju powyżej 4 st. C), mieliśmy opady w normie i mimo wysokiej anomalii temperatur parowanie nie jest aż tak duże przy kilku stopniach Celsjusza. Marzec to już inna historia – utrzymanie wysokiej anomalii, wyższe temperatury i opady poniżej normy. Kwiecień kontynuował ten trend i początek maja jest podobny – wysokie temperatury i niewielka ilość opadów. Prognozy długoterminowe oraz oczekiwane trendy nie napawają optymizmem – stwierdził dr Szklarek.
Susza w Polsce zagraża naszym lasom
Taka sytuacja to nie tylko problem dla rolników. To także problem dla całej przyrody, biosfery i ekosystemu, jakim są u nas lasy. Zmiana klimatu to zmiana warunków dla życia na Ziemi. Lasy są nieodłącznym elementem naszego krajobrazu, pokrywającym około 30 proc. powierzchni Polski. I tak jak każdy ekosystem doświadczają negatywnych skutków ocieplającego się klimatu.
Susza w Polsce stanowi poważny problem dla naszych lasów. Od pewnego czasu możemy zaobserwować degradację drzewostanu. To widać wszędzie w postaci usychających gałęzi, całych konarów i wręcz całych drzew. Od kilkunastu lat obserwujemy w Polsce nasilony proces stepowienia, który jest efektem długotrwałej suszy.
– Susza jest teraz już pewnikiem każdego roku. Praktycznie we wszystkich lasach nizinnych obserwujemy braki wody. Niedobory wody są zjawiskiem trwałym w ponad połowie z nich. Nadal mamy do czynienia z zanikaniem, a nawet eksploatacją torfowisk. Mokradła należą do jednych z najbardziej zagrożonych ekosystemów – mówi w rozmowie z redakcją SmogLabu dr hab. Piotr Skubała, z Instytutu Biologii, Biotechnologii i Ochrony Środowiska.
Do tego, jak informuje już od kilku tygodni IMGiW susza w lasach oznacza duże, wręcz skrajne zagrożenie pożarowe. Takie pożary jak w Kanadzie nam nie grożą, ale głównie dlatego, że posiadamy gęstą infrastrukturę przeciwpożarową, a lasy pocięte są drogami oraz liniami oddziałowymi. Znacznie mniejsze niż w przypadku Kanady są odległości.
Problem dotyczy wielu gatunków drzew
Skutkami suszy zagrożone są oczywiście konkretne gatunki drzew, które ewoluowały w relatywnie chłodnym, wilgotnym klimacie holocenu.
– Susza jest szczególnym zagrożeniem dla lasów iglastych. W polskich lasach niestety dominują drzewa iglaste, stanowią ponad 68 proc. powierzchni leśnej. Już od jakiegoś czasu w wielu regionach Polski leśnicy alarmują o zamieraniu borów sosnowych i świerkowych. Sytuacja będzie tylko gorsza – zauważa dr Skubała.
I niestety problem globalnego ocieplenia w postaci suszy i z reguły towarzyszącym im wysokim temperaturom będzie się negatywnie odbijać na polskich lasach.
– Wielce prawdopodobnym jest coraz większy wpływ globalnego ocieplenia na szatę roślinną Polski. W 2019 roku naukowcy z Polskiej Akademii Nauk ostrzegali, że w ciągu kilkunastu, najdalej kilkudziesięciu lat w wyniku zmian klimatu z terenu Polski mogą zniknąć takie gatunki drzew jak sosna zwyczajna, świerk pospolity, modrzew europejski czy brzoza brodawkowata. A drzewa te stanowią główny składnik drzewostanów na blisko 75 proc. ich powierzchni – mówi naukowiec.
Jak ostrzega dalej, na sosnach czy świerkach to się nie skończy.
– Pamiętajmy, że to pociągnie za sobą zagładę dla setek gatunków roślin, grzybów i zwierząt. Naukowcy zwracają uwagę, że także u innych gatunków, typowych dla polskiego krajobrazu – olchy, topole osiki, dęby, jawory – można dostrzec oznaki wymierania.
Susza osłabia drzewa, zagraża też zwierzętom żyjącym w lasach
Niedobór wody lub jej brak oznacza poważny problem dla drzewostanu polskich lasów. Drzewa stają się podatniejsze na atak swoich naturalnych wrogów. Są nimi owady i grzyby patogeniczne.
– Susza ponadto osłabia pobieranie przez rośliny składników pokarmowych z gleby, a także wycofywanie pierwiastków z liści przed ich śmiercią. W okresie suszy zawartość związków azotowych i węglowodanów w tkankach roślinnych wzrasta, to sprawia, że stają się atrakcyjniejszym pokarmem dla owadów oraz grzybów patogenicznych. Z drugiej strony w czasie suszy roślina wytwarza mniejszą ilość związków o charakterze ochronnym przed grzybami i innymi mikroorganizmami patogenicznymi – tłumaczy dr Skubała.
Nasilana przez globalne ocieplenie susza, to także problem dla samej fauny.
– To oczywiście oddziałuje na życie zwierząt w lasach. Kurcząca się powierzchnia zbiorników wodnych w lasach oznacza nasilający się spadek liczebności płazów i gadów. Ssaki leśne mają utrudniony dostęp do wody. Oznacza to dla zwierząt leśnych nie tylko problem z dostępem do wody, ale też z pożywieniem. W dalszej perspektywie wysychanie siedlisk leśnych oznaczać będzie utratę miejsca do życia dla wielu gatunków zwierząt. – mówi nam naukowiec.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/fotokaleinar