Rosyjskie służby podają, że w ostatnim tygodniu powierzchnia terenów dotkniętych pożarami na Syberii zwiększyła się pięciokrotnie. Według lokalnych mediów ogień przemieścił się także niespotykanie daleko na północ, płonąc niespełna 50 kilometrów od Oceanu Arktycznego. Przed tygodniem region odnotował rekord temperaturowy, równy 38 st. Celsjusza.
Na Syberii, gdzie przed tygodniem odnotowano najprawdopodobniej najwyższą temperaturę w historii pomiarów, nadal szaleją pożary. Rosyjskie służby informują, że kataklizm przybiera na sile, co może mieć związek z ciągnącymi się od kwietnia falami upałów, które uczyniły roślinność bardziej podatną na ogień.
Według państwowej agencji Avialesookhrany – podaje ABC News – teren dotknięty pożarami miał zwiększyć swoją powierzchnię pięciokrotnie w ciągu ostatniego tygodnia. Łącznie płonie 1,15 miliona hektarów terenu.
Lokalna prasa zwraca ponadto uwagę, że ogień posunął się niespotykanie daleko na północ. Jak informuje „The Siberian Times”, pożary sięgają 12 kilometrów dalej niż kataklizm rejestrowany w ubiegłym roku. Żywioł w rosyjskiej Republice Sacha (dawniej Jakuckiej) szaleje dziś tylko 50 kilometrów od Oceanu Arktycznego.
Pożarom za pośrednictwem zdjęć satelitarnych przyglądają się także europejscy badacze, m.in. dr Thomas Smith z brytyjskiego LSE. Na publikowanych przez siebie fotografiach pokazuje, jak – przy sprzyjających warunkach – kilka mniejszych pożarów może w parę dni połączyć się w jeden kataklizm. Na poniższym nagraniu w ciągu 10 dni trzy mniejsze pożary łączą się w pożogę pochłaniającą (do 28.06) 120 tys. hektarów:
_
Zdjęcie: Shutterstock/Hryshchyshen Serhii