Puszcza Amazońska przeszła wiele. Droga do uratowania tego największego na świecie lasu tropikalnego jest jeszcze daleka. Tym bardziej że postępujące globalne ocieplenie może dosłownie zniweczyć wysiłki brazylijskiego prezydenta na rzecz ratowania tych lasów. Pojawiają się jednak dobre wiadomości, dające nadzieję.
Według nowych danych opublikowanych przez Narodowy Instytut Badań Kosmicznych (INPE) wylesianie w brazylijskiej Amazonii spadło o 22 proc. w okresie sierpień 2022 – lipiec 2023. Oczywiście spadek wylesienia nie oznacza, że wycinki nie było. Była, bo wyniosła 9001 km2, ale jest to najmniejsza wartość od 2019 r. Wtedy to rządy w Brazylii objął prawicowy polityk, Jair Bolsonaro.
Zmiana władzy przynosi pozytywne efekty w ochronie lasów tropikalnych Amazonii. Luiz Inácio Lula da Silva naprawia to, co zniszczył jego poprzednik, Jair Bolsonaro, który bezwzględnie prowadził amazońską puszczę ku przepaści.
Na wykresie możemy zobaczyć, że na początku pierwszej prezydentury Lula da Silvy wylesianie było jeszcze większe niż za Bolsonaro, ale wtedy był to efekt działania poprzednich polityków. Przede wszystkim na początku tego stulecia, jak i w całym XX w. bardziej liczyła się gospodarka niż ekologia. Wtedy, szczególnie pod koniec ubiegłego stulecia, wpływ na skalę deforestacji miała sytuacja gospodarcza kraju.
W latach 1987-1991 Brazylia przeżywała recesję. Rząd miał problemy z realizacją np. budowy dróg przez Amazonię, a rolników nie było stać na rozwój swoich gospodarstw. Wtedy, po wcześniejszych wzrostach, deforestacja spadła. W latach 90-tych XX w. wycinka ponownie zaczęła rosnąć.
Przez wiele lat rząd, mając na uwadze rozwój gospodarczy kraju, wprowadzał liczne zachęty podatkowe dla drobnych rolników. W latach 90-tych – po kilkuletniej recesji – zostały one ograniczone, ale nie zniknęły całkowicie. Takie działanie stymulowało dalszą degradację lasów tropikalnych na rzecz rolnictwa.
Nastąpiła zmiana polityki
Teraz jednak to interes ekologiczny bierze górę, gdyż lasy tropikalne Amazonii są obszarem ważnym dla istnienia nie tylko gospodarki Brazylii, ale i całego świata. „Prezydent Lula zobowiązał się do zerowego wylesiania do 2030 r. Dziennikarze zawsze mówili, że będzie to trudne, ponieważ warunki nie są takie same jak 20 lat temu. A także dlatego, że obecnie w dorzeczu Amazonki mamy do czynienia z przemytem narkotyków i broni, zawłaszczaniem ziemi, nielegalnymi połowami i wydobyciem: mnóstwem przestępstw. Wszystko to po tym, jak poprzednia administracja narzuciła całkowity demontaż struktury zarządzania środowiskiem i bezpośrednie zachęty do działań prowadzących do wylesiania” – powiedziała Marina Silva, brazylijska minister środowiska i zmiany klimatu na konferencji prasowej na początku listopada.
Czytaj także: Dobre wieści dla Amazonii. Odwrócono złowieszczy trend
W niektórych częściach Amazonii spadek wylesiania był jeszcze większy. Według danych satelitarnych w stanie Rondônia w południowo-zachodniej części Amazonii wylesianie spadło o 42 proc. To efekt nowej krajowej polityki w postaci np. zaostrzenia kar za nielegalną wycinkę. IBAMA, czyli Brazylijski Instytut Środowiska i Odnawialnych Zasobów Naturalnych, nałożył w tym roku 104 proc. więcej grzywien za nielegalną wycinkę niż w roku ubiegłym. Jest to efekt przywrócenia uprawnień i możliwości działania tej ministerialnej jednostki, której możliwości zostały ukrócone przez Bolsonaro.
– Nastąpił znaczny wzrost liczby grzywien i embarg nałożonych przez IBAMA w związku z przyjęciem technologii zdalnego nakładania kar i embarg, przejęciem produkcji na obszarach objętych embargiem oraz zniszczeniem towarów przechwyconych na tych obszarach – powiedział André Lima, sekretarz nadzwyczajny ds. kontroli wylesiania i terytorialnego planowania środowiskowego.
„Ogłoszone przez brazylijski rząd ograniczenie wylesiania lasów Amazonii, nawet biorąc pod uwagę ostatnią połowę 2022 r., jest doskonałym wynikiem skoordynowanych działań rządowych. Mimo to poziom wylesiania pozostaje wysoki i musimy doprowadzić to zniszczenie do zera” – powiedziała na konferencji prasowej Mariana Napolitano, dyrektorka ds. strategii WWF Brazylia.
Globalne ocieplenie stoi na przeszkodzie
Te wysiłki to niewielki w skali świata, ale pozytywny sygnał walki ze zmianami klimatu. Spadek wylesiania w Amazonii zaowocował uniknięciem dodatkowych emisji CO2, ale biorąc pod uwagę to, co dzieje się dziś z klimatem, tutaj kończą się dobre wiadomości. Szczególnie w perspektywie dalszego wzrostu temperatur, którego nie unikniemy.
Już teraz Amazonia doświadcza poważnych problemów z klimatem. W tym roku susza, która dotknęła Amazonię, jest najgorsza od co najmniej 120 lat. Mimo iż wpływ na to zjawisko ma tegoroczne El Niño, to bez wątpienia zmiany klimatyczne grają tu pierwsze skrzypce. W przeszłości susze w Amazonii były rzadkim zjawiskiem, występowały średnio co 20 lat, teraz jest inaczej. Susze występują mniej więcej co 5 lat.
„Niestety w ciągu ostatnich 20 lat mieliśmy do czynienia z dwiema silnymi suszami na dekadę” – powiedział Carlos Nobre, badacz z Instytutu Studiów Zaawansowanych na Uniwersytecie w São Paulo.
Obecne działania na rzecz ograniczenia deforestacji są pomocne, ale nie wystarczą. „Spadek tempa wylesienia w Amazonii cieszy. Jednak w obecnej sytuacji powinniśmy obserwować postępującą reforestację naszej planety, w tym również powrót dżungli w wielu regionach Amazonii. My tymczasem mówimy jedynie o spadku tempa wylesienia. Pozostaje nam jednak cieszyć się chociaż z tego, bo przecież mogłoby być dużo gorzej z Puszczą Amazońską. Obawiam się, że czeka nas apokalipsa w Puszczy Amazońskiej, jednak im będzie ona mniej dotkliwa, tym będziemy mieli większe szanse na przetrwanie” – tłumaczył prof. dr hab. Piotr Skubała z Wydziału Nauk Przyrodniczych na Uniwersytecie Śląskim oraz ekspert Koalicji Klimatycznej.
Zanikać będzie kluczowy dla roślin proces
Już teraz wyniszczanie lasów tropikalnych Amazonii wraz z obecnym ociepleniem klimatu jest druzgocące. Zabójczy dla drzew będzie nie tylko brak deszczu. W przeszłości, jak wyżej wspomnieliśmy, susze się zdarzały. Były jednak nie tylko rzadsze, ale i temperatury były wtedy niższe.
To właśnie temperatury mogą się okazać zabójcze, o czym niedawno pisaliśmy. Chodzi o fotosyntezę, na co uwagę zwraca też prof. Skubała. „W ubiegłym roku międzynarodowy zespół naukowców przeprowadził obszerne badania na temat skali zniszczeń lasów amazońskich w całym regionie. Wnioski były porażające. Zdaniem badaczy puszcza amazońska znalazła się w punkcie krytycznym, a na wielu obszarach Amazonia zamienia się w sawannę” – powiedział.
Czytaj także: Rosnące temperatury przybliżają lasy tropikalne do granicy życia i śmierci
Temperatura wyznacza granicę przetrwania
Swoje zrobiła wycinka lasów, resztę globalne ocieplenie. Badania wykazały, że przy temperaturze 46,7 st. C. fotosynteza w tropikalnych lasach ulega zahamowaniu. A takie temperatury, choć na razie bardzo rzadkie, to zaczynają występować.
– Wystarczy, że taka temperatura utrzymuje się w koronach drzew przez bardzo krótki czas, doprowadza to do obumarcia liści w ciągu zaledwie ośmiu minut. Już obecnie taka sytuacja ma miejsce – ostrzega pracujący w katowickim Instytucie Biologii, Biotechnologii i Ochrony Środowiska prof. Skubała.
Jak zauważa prof. Skubała, wymieranie liści w koronach drzew na skutek zahamowania fotosyntezy, jest na razie bardzo małe. Jednak przy wzroście globalnej temperatury o 2 st. C. skala wymierania wzroście 10-krotnie. „Przy najgorszym scenariuszu emisji gazów cieplarnianych doszłoby do apokalipsy w lasach tropikalnych za 130 lat. Ale już przy temperaturze powyżej 29 st. C. tempo fotosyntezy spada, dżungla w tropikach już jest bliska osiągnięcia tego pułapu” – ocenia ekspert Koalicji Klimatycznej.
Jeśli świat będzie się ocieplać dalej, nie będzie możliwości ratowania lasów tropikalnych. Ani reforestacja, ani inne działania jak zasiewanie chmur, by padał deszcz, nie pomogą. Temperatury będą robić swoje. Ktoś oczywiście powie: A jak było z lasami 15 czy 50 mln lat temu, kiedy klimat był cieplejszy? Wtedy były inne lasy, inne gatunki, życie wyglądało inaczej, a same zmiany klimatyczne były rząd wielkości wolniejsze niż dziś.
Zatrzymanie deforestacji nie wystarczy
Prof. Skubała rozwiewa tu wszelkie wątpliwości. Tylko redukcja emisji CO2 jest w stanie uratować lasy tropikalne przed ich wymarciem: „Wydaje się, że jedynym sposobem na uniknięcie katastrofy w Amazonii (ale to oznacza katastrofę globalną) jest powstrzymanie emisji gazów cieplarnianych. Bo nawet wielki plan reforestacji planety ma swoje ograniczenia. Okazuje się bowiem, że lasy nasadzone są w stanie pochłaniać wystarczającą ilość dwutlenku węgla, gdy stają się lasami dojrzałymi. Czy będziemy w stanie zachować las na tych terenach przez setki lat? Pamiętajmy, że lasy gospodarcze znacznie gorzej spełniają tę funkcję”.
Jeśli tak się nie stanie, to wraz z upadkiem lasów tropikalnych czeka nas upadek cywilizacji. Oczywiście to, co robi prezydent Brazylii nie jest i nie będzie bez znaczenia. W 2020 r. Mauro Bologna z Uniwersytetu Tarapaca w Chile i Gerardo Aquino z Instytutu Alana Turinga w Londynie postanowili oszacować prawdopodobieństwo samozniszczenia naszej cywilizacji, biorąc pod uwagę jeden z czynników – tempo wylesienia.
Tempo wylesienia porównali ze wskaźnikiem wzrostu populacji oraz konsumpcji. Zastosowany model wskazał, że jeśli obecne tempo wycinki obszarów leśnych utrzyma się, naszej cywilizacji pozostało od dwóch do czterech dekad do ostatecznego upadku. Symulacje numeryczne wskazały, że istnieje 90 proc. szans na to, że nasza cywilizacja wyginie w ciągu najbliższych dziesięcioleci. Mamy tylko 10 proc. szans, że przetrwamy takie tempo wylesienia. „Każde więc spowolnienie tempa wylesienia sprawia, że szanse na niezrealizowanie się kolapsu naszej współczesnej cywilizacji rosną” – powiedział prof. Skubała, odnosząc się do wyników badań z 2020 r.
–
Zdjęcie tytułowe: Gustavo Frazao/Shutterstock