Kolejny szczyt klimatyczny tym razem odbył się w Azerbejdżanie. Politycy przekonują, że COP29 przyniósł sukces, jednak pieniądze, które mają być przeznaczone na walkę z globalnym ociepleniem dla krajów rozwijających się, są dalece niewystarczające. Wątpliwości nie brakuje wokół celów zmniejszania emisji dwutlenku węgla, nie wspominając o tym, że od czasu porozumienia paryskiego minęło już sporo czasu, a jego najważniejszy cel jest już stracony.
W sobotę (23 listopada) w azerbejdżańskim Baku świat osiągnął porozumienie w sprawie walki z postępującym ociepleniem klimatu. Można tu mówić o sukcesie, gdyż bogate kraje zobowiązały się do przekazywania 300 mld dolarów rocznie krajom biedniejszym, które nie radzą sobie z konsekwencjami ocieplającego się klimatu. Transfery mają płynąć do 2035 roku.
Porozumienie zostało osiągnięte po ponad dwóch tygodniach ostrych podziałów i burzliwych negocjacji. Te wręcz przekształciły się w chaos z powodu bojkotów i politycznych przepychanek. W pewnych momentach istniała obawa, że rozmowy się załamią, ponieważ grupy reprezentujące narażone na skutki globalnego ocieplenia małe państwa wyspiarskie i kraje najmniej rozwinięte opuściły negocjacje przed zakończeniem szczytu. Jednak ostatecznie kolejne porozumienie zostało zatwierdzone.
– Ludzie wątpili, że Azerbejdżan może to zrobić. Wątpili, że wszyscy mogą się zgodzić. Mylili się w obu kwestiach – powiedział Mukhtar Babajew, weteran azerbejdżańskiej państwowej spółki naftowej i prezydent COP29.
COP29. 300 miliardów dolarów zamiast biliona
Biorąc pod uwagę fakt, kto był prezydentem szczytu oraz to, jakie były wpływy m.in. arabskich szejków, to w rzeczywistości trudno jest mówić o sukcesie.
Powodów do radości nie ma zbyt wiele, bo choć suma na pozór może wydawać się całkiem spora, to spełnia tylko ułamek potrzeb. Pierwotnym celem było nie 300 miliardów dolarów a 1,3 biliona dolarów, a więc czterokrotnie mniej. Kraje biedne, rozwijające się, zabiegały o znacznie większą sumę, gdyż koszty walk i adaptacji są ogromne. Afrykańska Grupa Negocjatorów opisała ostateczną obietnicę jako „zbyt małą, zbyt późną”. Z kolei przedstawiciel Indii odrzucił rezultat negocjacji, określając go jako „marną sumę”.
Umowa zawarta na COP29 według rządów państw rozwijających się i aktywistów klimatycznych jest niewystarczająca i niesprawiedliwa.
– Z przykrością muszę powiedzieć, że ten dokument to nic więcej niż tylko iluzja optyczna. Naszym zdaniem nie rozwiąże to ogromu wyzwania, przed którym wszyscy stoimy. Dlatego sprzeciwiamy się przyjęciu tego dokumentu – powiedziała przedstawicielka delegacji indyjskiej Chandni Raina na sesji zamykającej szczyt.
WWF: porozumienie finansowe jest przeszkodą dla działań na rzecz klimatu
Światowy Fundusz na rzecz Przyrody, czyli WWF także w dość krytycznym tonie wypowiada się na temat porozumienia. Według WWF wynik COP29 grozi zahamowaniem działań na rzecz klimatu w momencie, gdy ich przyspieszenie znajduje się w najbardziej krytycznym momencie. Każdy rok i każde działanie w coraz cieplejszym świecie mają znaczenie.
– Świat pozostał zawiedziony tym słabym porozumieniem w sprawie finansowania działań klimatycznych. W tym przełomowym momencie dla planety ta porażka grozi zahamowaniem globalnych wysiłków na rzecz rozwiązania kryzysu klimatycznego. Ryzykuje również pozostawieniem wrażliwych społeczności narażonych na atak eskalacji katastrof klimatycznych. To poważny cios dla działań na rzecz klimatu, ale nie może on opóźniać rozwiązań, których rozpaczliwie potrzeba na całym świecie – stwierdził Manuel Pulgar-Vidal, lider ds. klimatu i energii WWF.
O tym, że 300 mld dolarów jest małą sumą, świadczą dotychczasowe straty w światowej gospodarce. Wyliczenia z ostatnich dziesięcioleci pokazują bowiem wykładniczy wzrost katastrof i ich finansowych skutków. Jeszcze w pierwszej dekadzie tego wieku roczne straty na świecie sięgały 100 mld dolarów. W minionej dekadzie już blisko 150 mld dolarów. Ostatnie lata to sumy sięgające 250-270 mld dolarów. I wciąż rosną. Co więcej, są to straty bezpośrednie. Wiele z nich tyczy się krajów rozwijających się, w które uderzają coraz silniejsze huragany. Kraje potrzebują pieniędzy nie tylko na łatanie szkód wywołanych przez globalne ocieplenie, ale też środków na przygotowanie się na przyszłość.
Kwestia emisji CO2 też budzi wątpliwości
Choć na COP29 cała uwaga skupiała się na kwestii finansowania, to nie można też zapomnieć o redukcji emisji CO2. Tu też sukces należy pisać małymi literami. Choć udało się osiągnąć porozumienie w sprawie artykułu szóstego ogłoszonego na paryskim szczycie, to także tu trudno mówić o sukcesie.
Czym jest artykuł szósty? To kluczowa część paryskiego porozumienia klimatycznego. Koncentruje się on na rozwoju rynków emisji CO2, czyli miejsc, w którym kraje, firmy i osoby fizyczne mogą handlować uprawnieniami do emisji gazów cieplarniach. I to właśnie może stanowić problem.
Bogate kraje takie jak np. Arabia Saudyjska będą mogły kupić uprawnienia do emisji CO2 od krajów biedniejszych. Z jednej strony taki system oczywiście pomoże, bo do krajów rozwijających się, które emitują małe ilości CO2, trafią pieniądze. Z drugiej zaś kraje kupujące będą dalej emitować. Carbon Market Watch zajmująca się polityką klimatyczną, stwierdziła, że umowa może „ułatwić funkcjonowanie kowbojskich rynków emisji dwutlenku węgla w momencie, gdy świat potrzebuje szeryfa”.
– Niestety wady artykułu szóstego nie zostały naprawione. Wygląda na to, że kraje były bardziej skłonne do przyjęcia niewystarczających zasad i radzenia sobie z konsekwencjami później, niż do zapobiegania tym konsekwencjom – powiedział Isa Mulder, ekspert ds. polityki globalnych rynków emisji dwutlenku węgla.
- Czytaj także: Czy warto latać samolotem na szczyt klimatyczny?
Cel półtora stopnia przepalony
Porozumienie z COP29, gdzie wpływ na decyzje mieli m.in. przywódcy krajów OPEC, nie określiło szczegółów. Chodzi o to, w jaki sposób kraje podejmą działania odnośnie zobowiązań, jakie padły rok temu co do odejścia od paliw kopalnych i potrojenia mocy odnawialnych źródeł energii w tej dekadzie. Niektórzy negocjatorzy powiedzieli, że Arabia Saudyjska próbowała zablokować taki plan podczas rozmów.
– Zdecydowanie trudno jest osiągnąć większe ambicje, negocjując z Saudyjczykami – powiedział John Podesta, amerykański doradca ds. klimatu.
Tymczasem czas leci. W tym roku osiągnięty został kolejny rekord emisji gazów cieplarnianych – 9 lat od paryskiego porozumienia klimatycznego. Wiele więc wskazuje na to, że pierwszy cel, jakim jest półtora stopnia, nie zostanie osiągnięty. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę obecne temperatury. Ten rok będzie rekordowy, to już pewne.
– Cel, jakim jest uniknięcie przekroczenia półtora stopnia jest martwy jak gwóźdź do trumny. W tym momencie jest to prawie niemożliwe, ponieważ zbyt długo zwlekaliśmy z podjęciem działań. Przekraczamy granicę półtora stopnia w coraz szybszym tempie i będzie to trwało, dopóki globalne emisje nie przestaną rosnąć – powiedział Zeke Hausfather z Berkeley Earth.
Przypomnijmy, że cel półtora stopnia, to działanie mające na celu niedopuszczenie do trwałego ocieplenia klimatu o 1,5 st. C w stosunku do ery przedprzemysłowej. Ten rok będzie cieplejszy o tę wartość, ale to jeszcze nie oznacza trwałego ocieplenia. Pamiętajmy też, że w drodze jest jeszcze gorsze ocieplenie klimatu, które można uniknąć.
Zdjęcie tytułowe: COP29