Kajaki, nadwodne ptactwo, błyszczące w słońcu ryby i przyjemny plusk turkusowej wody. Jeszcze w zeszłym roku rzeka Sztoła codziennie cieszyła oko podobnymi obrazkami. Wszystko wskazuje na to, że taki krajobraz to przeszłość. Działalność człowieka doprowadziła do katastrofy ekologicznej. Malownicza rzeka wyschła. Został piach, śmieci i rozkładające się szczątki zwierząt. Jak do tego doszło i czy dla rzeki jest jeszcze ratunek? Co w sprawie robią urzędy odpowiedzialne za ochronę środowiska?
Źródła Sztoły od setek lat wypływają w pobliżu miejscowości Bukowno. To Małopolska, godzina jazdy samochodem od Krakowa, ale miasto graniczy też z woj. śląskim. Przemysłowa okolica znana jest głównie z wydobycia piasku. Oprócz tego na terenie działała kopalnia rud cynku i ołowiu ZGH „Bolesław”.
Lata eksploatacji złóż na wielką skalę zaburzyły lokalne stosunki wodne. Żeby wydobywać surowce teren musiał być odwodniony. Wspomagający przyrodników ekspercką wiedzą profesor Mariusz Czop, hydrogeolog z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH) mówi o kosztach środowiskowych tej działalności. Według naukowca na przestrzeni lat wyschło ponad 20 lokalnych źródeł. Wyschło też kilka rzek oraz nawet kilkadziesiąt zbiorników wodnych i terenów podmokłych. – Było to możliwe tylko dlatego, że nie istniały wtedy przepisy dotyczące ochrony środowiska, ale też na skuteczniejszą kompensację nie pozwalał ówczesny poziom techniki – mówi nam prof. Czop.
W naturalnych warunkach, przed osuszeniem przez kopalnię, Sztoła była rzeką o przepływie rzędu 1,5-2 m3/s. To rzeka o wielkości porównywalnej do Rudawy w Krakowie.
140 milionów kubików wody
Sztoła w swoim przebiegu trafia jednak na olbrzymi lej depresyjny, czyli strefę z obniżonym poziomem wód podziemnych. Ten jest skutkiem kopalnianej działalności. Nie mając podparcia woda spadała w dół zalewając też kopalnie. Aby wydobycie surowca było możliwe wodę wyprowadzano z kopalni za pomocą pomp. W tej sposób trafiała znów do swojego koryta.
Skalę tego zjawiska najlepiej pokazują liczby. Pompowano ponad 4 metry sześcienne wody na sekundę. W skali roku to aż 140 milionów kubików wody odprowadzanych do Sztoły i sąsiedniej rzeki Białej. Sztoła i Biała są dopływami Białej Przemszy. Tam, po wyłączeniu kopalnianych pomp na punktach pomiarowych wysokości lustra wody brakło skali w dół.
Nawet 80% przepływu w Białej Przemszy stanowiły wody pochodzące z wspomnianych dopływów. Dlatego dziś w tej pierwszej rzece jest tak mało wody, że trzeba było dorabiać skalę pomiarową na czujnikach. To pokazuje jak złożone i rozległe są skutki działalności kopalni i decyzji podejmowanych przez jej kierownictwo.
– Naturalna rzeka była niszczona przez człowieka, ale niekorzystne wpływy były kompensowane – mówi o sytuacji profesor Mariusz Czop. Decyzje władz kopalni są katastrofalne w skutkach. Po wyłączeniu pomp Sztoła po prostu wyschła, a Biała Przemsza straciła nienaruszalny przepływ wody, czyli minimalną ilość wody zapewniającą przetrwanie życia biologicznego w rzece.
Sztoła odkryta przez Siostry Rzeki
W sprawę zaangażowały się Siostry Rzeki. To ogólnopolski kolektyw działaczek, które walczą w obronie polskich rzek i ich naturalnego charakteru. Każda z członkiń kolektywu ma pod swoją opieką inną rzekę, której jest patronką.
– Odkryłam Sztołę kilka lat temu. Najpierw palcem po mapie. Zobaczyłam, że można dotrzeć do jej źródła. Rzeka wybijała prosto z ziemi, rzadko można tego doświadczyć na własne oczy – mówi Katarzyna Pilitowska, która w kolektywie jest patronką rzeki Sztoły.
Czytaj również: Zbiornik Kąty – Myscowa. Projekt za miliard sprzed stu lat
– Wędrowałam doliną rzeki, podziwiając różnorodność jej otoczenia. Byłam oczarowana pięknym piaszczystym dnem, wspaniałym lasem, który ją otacza. Na przełomie Sztoły w Bukownie, które jest ulubionym miejscem kajakarzy, zobaczyliśmy ile radości może dostarczać ludziom. Mleczno-turkusowy kolor, który rzeka zawdzięcza znajdującym się w niej minerałom był zachwycający – mówi Pilitowska.
W sobotę 29 stycznia kilkadziesiąt osób przybyło na protest organizowany przez Siostry Rzeki na zakole wyschniętej rzeki. „Oddajcie wodę Sztole” – brzmiał motyw przewodni wydarzenia. Ubrane w niebiesko-czarne barwy Siostry Rzeki symbolicznie nalały wodę do wyschniętego koryta. Tym samym ekologiczne działaczki wsparły lokalnych mieszkańców i naukowców walczących o przywrócenie biegu rzeki. Wykład plenerowy przeprowadził także prof. Czop.
Likwidacja kopalni
Kopalnia likwiduje się na podstawie przepisów prawa geologicznego i górniczego. Według profesora Czopa to sytuacja, gdzie prawo działa sektorowo. Nie są brane pod uwagę przepisy dotyczące ochrony środowiska. Dlatego naukowiec twierdzi, że decyzje dotyczące likwidacji kopalni są wydawane niezgodnie z prawem. Ich realizacja skutkować ma według Czopa nieuchronnym popełnieniem czynów o charakterze przestępczym. – Urząd Górniczy nie zastanowił się, że rzeka zniknie a wraz z nią zginie cały uzależniony ekosystem, trudne do policzenia zwierzęta i rośliny, w tym wiele gatunków chronionych. Urzędnicy mówią mi, że nie musieli. To nie jest prawda – relacjonuje zbulwersowany naukowiec.
Wokół Sztoły toczy się wiele postępowań. Złożone zostały wnioski do sądu o zabezpieczenie w sprawie szkody w środowisku. Innym z działań jest doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa ZGH „Bolesław” Bogusława Ochaba, które zostało złożone do prokuratury. Próbowaliśmy się skontaktować z prezesem ZGH, jednak nie odpowiedział na nasze telefony.
Wcześniej w doniesieniach medialnych prezes przekonywał, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem, a koszt odwodnienia to 100 milionów rocznie, więc zakładu na to nie stać.
Co z ochroną środowiska?
W całej sprawie dziwi bierność jednostek powołanych do ochrony środowiska.
Szkoda w środowisku jest niepodważalna. W efekcie decyzji podjętych przez władze kopalni setki płazów w trakcie zimowania skazano na śmierć. Zaangażowani w sprawę naukowcy i przyrodnicy zwracają uwagę chociażby na bobry zamieszkujące Sztołę, które musiały migrować i nie wiadomo czy w ogóle przeżyły. Z szacunków Okręgowego Urzędu Górniczego w Krakowie dowiadujemy się, że woda do koryta może wrócić nawet za 60 lat, po tym jak zaleje kopalniane wyrobiska i wyrówna zasoby wód podziemnych naruszone działalnością kopalni.
Tymczasem, jak wynika z dokumentów do których dotarliśmy, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Katowicach odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie. Uzasadnienie tej decyzji jest zaskakujące. – Przesłanką do stwierdzenia bezpośredniego zagrożenia szkodą w środowisku lub szkody w środowisku mogą być konkretne sytuacje skutkujące negatywnymi zmianami w środowisku. Celem ustawy nie jest natomiast zapobieganie hipotetycznym, przyszłym negatywnym zdarzeniom. – czytamy w dokumencie.
Tym samym RDOŚ, a następnie Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GDOŚ), która decyzję podtrzymała, wskazują, że nie zajmują się szkodami w środowisku, które jeszcze nie wystąpiły. Mimo, że z naukowych opracowań wprost wynikał scenariusz katastrofy ekologicznej. Od tej decyzji w grudniu 2021 roku odwołali się lokalni działacze, kierując sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Co dalej?
Krakowski profesor twierdzi, że w sprawie nadal można zrobić wiele. – Nie wiadomo co się w kopalni dzieje. Nie ma przepływu informacji. Powinniśmy więc zobowiązać kopalnię, aby na bieżąco informowała, jak przebiega proces zatapiania kopalni. Oprócz tego, według naukowca powinien zostać powołany interdyscyplinarny zespół na poziomie krajowym, który będzie kontrolował tę sprawę i ustali długofalowy plan działania w aspekcie wspomagania renaturyzacji i remediacji środowiska wodnego. Zespół miałby zaproponować rozwiązania, które pozwolą uratować ekosystem, który tworzyła Sztoła, ale także inne zlikwidowane lub zniszczone rzeki tj. Biała, Baba i Biała Przemsza.
Z tym wiąże się ostatni, najważniejszy postulat, który formułują zarówno naukowcy, jak i Siostry Rzeki. Chodzi o jak najszybsze przywrócenie kompensacyjnego zrzutu wody na poziomie przepływu nienaruszalnego, czyli takiej ilości wody, która zapewni utrzymanie życia w rzece.
W sprawie interweniują posłowie i posłanki z różnych ugrupowań. Apel do Ministerstwa Środowiska wystosowali także radni Sejmiku Województwa Śląskiego. List otwarty do władz centralnych wystosował również lokalny Związek Stowarzyszeń „Zielony Ring Przemszy”.
Czy powszechna mobilizacja mieszkańców, naukowców i działaczy społecznych przyniesie skutek? Tego dowiemy się wkrótce. Czasu na działanie jest jednak coraz mniej.
Czytaj również: Rzeki wylewają. A może im na to pozwolić?
Zdjęcie tytułowe: facebook.com/Sławków-i-okolice