Sieci handlowe kształtują nasze codzienne wybory konsumenckie. Stosują rozmaite strategie, które mają przyciągnąć naszą uwagę, zainteresować konkretnym produktem, a w konsekwencji doprowadzić do jego zakupu. Pozostaje jednak pytanie, czy działanie sieci jest przejrzyste i uwzględnia wpływ żywności na klimat, środowisko i zdrowie.
Sprawdzono to w najnowszym raporcie MEAT US HALF WAY, nad którym pracowały Green REV Institute, Future Food 4 Climate i partnerzy z całej Europy. Okazuje się, że nie wszystkie informacje są dostępne i podawane po zapytaniu. Sieci zgodnie milczą, nie uwzględniając jednocześnie swojego wpływu na planetę. Ponadto w ofertach, promocjach, gazetkach i przepisach kreują raczej przekaz bynajmniej nie wegetariański.
Na tapet wzięto najpopularniejsze sieci handlowe w Polsce: Biedronkę, Lidl, Kaufland, Żabkę i Dino. Padło 21 pytań o ich przejrzystość i odpowiedzialność.
Milczenie na wielką skalę
W ramach projektu MEAT US HALF WAY opracowano raport pokazujący, czy największe sieci handlowe przejrzyście raportują i prezentują wpływ sektora hodowlanego na klimat i emisje gazów cieplarnianych. Pod lupę wzięto te najpopularniejsze, które kształtują system żywnościowy, wpływają na zachowania konsumenckie oraz ostateczną zawartość koszyków zakupowych.
– Prowadziłyśmy analizę, jak największe sieci w Polsce: Biedronka, Lidl, Kaufland, Dino, Żabka, monitorują emisje w zakresie „3” – zgodnie z dyrektywą o raportowaniu niefinansowym. Czyli w ramach mięsa i nabiału – tłumaczy SmogLabowi Green REV Institute.
Co sprawdzono?
- Czy sieci tylko mówią o zrównoważonym i zielonym podejściu, jednocześnie stawiając na reklamy mięsa i nabiału?
- Co promują w swoich przepisach kulinarnych?
- Czy sieci pokazują w liczbach emisje pochodzące z produkcji zwierzęcej?
- Czy wprowadzają wegańskie zamienniki, pokazując, że zmniejszają liczbę produktów zwierzęcych?
– Dodam, że od sierpnia bezskutecznie dobijałyśmy się do sieci, żadna nie odpisała, nie odpisała też Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji – mówi nam Anna Spurek, COO Green REV Institute, ekspertka systemów certyfikacji technologii produkcji.
Wysłano do sieci handlowych wiele e-maili oraz wiadomości w mediach społecznościowych. Do dnia publikacji odpowiedzi nie nadeszły. Dlatego też, autorki raportu przeanalizowały wszystkie strategie sieci, ich strony WWW i aplikacje. Weszły także do sklepów.
Sieci stawiają na mięso i nabiał
Ta tendencja dotyczy wszelkich obszarów ich działań: w reklamach, gazetkach, w aplikacjach, w przepisach.
Analiza miała pokazać, „czy sieci grają w greenwashing jedzeniowy, czy jednak faktycznie liczą, kalkulują i transparentnie pokazują emisje z produktów z sektora hodowlanego”.
Jak wynika z raportu, wszystkie badane sieci mają strategie zrównoważonego rozwoju. Każda z nich wymienia żywność w części dotyczącej odpowiedzialnego konsumenta/konsumentki, zdrowia, ale nie w zakresie emisji. – Nie pokazują, czy faktycznie redukują na półkach i w reklamach mięso oraz nabiał, czy tylko greenwashingują za pomocą komunikacji o roślinnych produktach – zwraca uwagę nasza rozmówczyni.
- Czytaj także: Pokolenie vege. Młodzi coraz częściej rezygnują z mięsa
– Opracowanie wykazuje, że sieci nie budują odpowiedzialnej komunikacji o wpływie sektora hodowlanego na klimat, emisje oraz całe środowisko naturalne. Mówią, że mają nowe pozycje wegańskie czy wegetariańskie, ale nie pokazują, czy przy tych działaniach redukują liczbę mięsnych i nabiałowych produktów na półkach – stwierdzi Anna Spurek.
Greenwashing nieustannie ma się świetnie
W związku z tym nie brakuje kuriozalnego „zazieleniania” działań sieci.
Doszło nawet do absurdu: Aplikacja Żabki zachęca do kupowania kanapek z mięsem i nabiałem jako wartościowych przekąsek i śniadań do szkoły powołując się na raport Green REV Institute i Future Food 4 Climate dot. niskiej dostępności zrównoważonych posiłków w placówkach oświatowych z 2022 r. – informuje raport.
- Czytaj także: Polski gigant raczy nas antybiotykami? Śledztwo dziennikarskie wykryło nieprawidłowości
– Milczenie sieci to dla nas duże zaskoczenie. Spodziewałyśmy się, że największe podmioty w Polsce, które chwalą się działaniami dla klimatu, środowiska naturalnego, zrównoważonym podejściem, przedstawią nam dane o emisji gazów cieplarnianych – przyznaje Spurek. Do tych emisji przyczyniają się, jak dodaje, poprzez sprzedaż mięsa i nabiału.
Podkreśla, o czym to świadczy. – To znak, że sieci korzystają z braku debaty o wpływie sektora hodowlanego na klimat i bioróżnorodność. A ich działania w zakresie wprowadzania roślinnych zamienników absolutnie nie zmieniają faktu, że nie są transparentne. I boją się konfrontacji z faktami ich własnego wpływu na niszczenie klimatu oraz planety.
Sieci unikają odpowiedzi, ale i odpowiedzialności
Jak ma się objawiać się ta dewastacja?
- stawianiem na reklamy i promocją mięsa oraz nabiału,
- promowaniem zakupu żywności, która szkodzi (przepisy kulinarne, promocje w sklepach, reklamy w gazetkach, aplikacjach).
Spurek nie pozostawia złudzeń. – Sieci muszą przestać unikać odpowiedzialności za swoje działania, które kierują nas – osoby konsumenckie – do konkretnej półki.
Jej zdaniem dla sieci handlowych nadszedł już czas na rzetelną odpowiedź sobie, organizacjom i osobom konsumenckim na pytanie: czy promujemy zakupy zrównoważonej żywności? – Czy wzmacniamy business as usual, czy jednak budujemy kulturę zakupów odpowiedzialną środowiskowo, klimatycznie, zdrowotnie? Jaka jest nasza rola w katastrofie klimatycznej?
Przerzucenie odpowiedzialności na klientów
– Milczenie sieci oznacza, że świetnie zdają sobie sprawę z tego, że ich działania to za mało. Są kompletnie nieadekwatne do skali ich działania i funkcjonowania.
Zamiast promować żywność lokalną i roślinną, sieci stawiają na mięso, nabiał oraz jaja. – Jednocześnie wskazując nas – osoby konsumenckie – jako odpowiedzialnych za nasze wybory.
Tylko, jak wyjaśnia – to promocje, reklamy i wszelkie obniżki powodują, że kupujemy.
– I sieci świetnie to wykorzystują, kierując nas do półek z mięsem i nabiałem. Powodując, że nasze koszyki to tykające bomby zdrowotne, klimatyczne i środowiskowe.
COO Green REV Institute ubolewa nad brakiem zrozumienia przez sieci pewnej kluczowej kwestii. Jak mówi, sieci te muszą rozpocząć dialog z organizacjami dbającymi o prawo dostępu do zdrowej żywności.
– Wchodzimy do ery watchdoggingu skierowanego do sklepów, supermarketów, dyskontów. Jesteśmy głosem konsumentów i konsumentek, skazanych na szum i hałas reklam, promocji, dezinformacji żywnościowej. Bo opakowania nie pokazują śladu środowiskowego ani tego, że dany produkt pochodzi z konkretnego miejsca.
„Ofiary systemu”
Anna Spurek nazywa obecnych konsumentów i konsumentki ofiarami systemu żywności. Ta rola nieodłącznie wiąże się z wpływem reklam i promocji oraz działaniem sektora hodowlanego.
– Potrzebujemy działań społeczności, ludzi. Dlatego jako REV w 2024 r. chcemy oddać głos konsumentom i konsumentkom – osobom młodym, z mniejszych miejscowości. I rozpocząć kampanię na rzecz odpowiedzialności tych, którzy mówią, że dbają o nasze zdrowie, planetę – mówi SmogLabowi.
Chcą, żeby sklepy, dyskonty, supermarkety, hipermarkety miały obowiązek pokazywania, jak ich działania budują przyszłość planety.
– Tabu wokół emisji ze sprzedaży mięsa i nabiału, produktów zwierzęcych, musi zostać przełamane. Jesteśmy skazywane i skazywani na szkodliwą żywność. Bo taką oferują i promują ci, którzy chcą otrzymywać zielone medale – podsumowuje Spurek.
Z całością raportu można zapoznać się TUTAJ
–
Zdjęcie tytułowe: Ksw Photographer/Shutterstock