Udostępnij

Prawa fizyki dotyczą wszystkich. Nawet miliarderów [KOMENTARZ]

27.06.2023

Niedawne zatonięcie łodzi podwodnej Titan, na której pokładzie zginęło pięć osób, odbiło się szerokim echem i wywołało lawinę komentarzy. Teraz gdy już opadł „medialny kurz”, warto wrócić do tej historii, bo płynie z niej bardzo ważna lekcja. Tym bardziej, że jako ludzkość zachowujemy się w sposób równie niefrasobliwy, co załoga Titana.

Ponad tydzień temu, parę dni przed rozczarowującym (bo tylko jednodniowym) puczem Prigożina, świat żył przez chwilę tragedią Titana.

W największym skrócie: Titan był niewielką łodzią podwodną skonstruowaną przez firmę OceanGate, którą kilka osób chciało dotrzeć na dno Atlantyku. A konkretnie, do wraku słynnego Titanica – statku pasażerskiego, który zatonął w kwietniu 1912 po zderzeniu z górą lodową. Na pokładzie Titana płynęli Hamish Harding – brytyjski miliarder i podróżnik, biznesmen i filantrop Shahzada Dawood wraz ze swoim nastoletnim synem, a także Stockton Rush-współzałożyciel OceanGate oraz francuski nurek Paul-Henry Nargeolet.

Drogi na skróty bywają niebezpieczne

Ponieważ Titan działał na wodach międzynarodowych i nie przewoził pasażerów z portu, nie musiał być certyfikowany jako zdatny do żeglugi przez żadną agencję regulacyjną. Podobno pasażerowie Titana podpisywali oświadczenie, że zdają sobie z tego sprawę i płyną na własną odpowiedzialność.

Kontakt z łodzią stracono 18 czerwca. Wkrótce potem okazało się, że Titan nie wytrzymał ciśnienia wody i implodował. Wszyscy jego pasażerowie zginęli na miejscu.

(Swoją drogą, OceanGate to wyjątkowo niefortunna nazwa, jeśli produkty tej firmy tak spektakularnie zawodzą, a afera związana z błędami konstrukcyjnymi, których najwyraźniej nikt nie szukał musi się nazywać OceanGate).

Celnie skomentował to mój kolega fizyk – Paweł Góra:

„Co wiemy po katastrofie Titana? Prawie nic, poza tym, że eksperymentalne konstrukcje, zaprojektowane i zbudowane przez ludzi zapewne pełnych dobrej woli, którzy włożyli w swe dzieło wszystkie umiejętności i starania, na jakie ich było stać, ale nie przetestowane przez bezstronnych ekspertów, są niebezpieczne. Czytam, że nastąpiła gwałtowna implozja (to dobrze, że gwałtowna, bo pasażerowie szybko umarli i nie cierpieli długo). Tam mogła być jakaś drobna wada konstrukcyjna, ukryte pęknięcie w kadłubie, którego nikt nie wykrył, albo nawet zdarty gwint na którejś śrubie mocującej i pod wpływem wielkiego ciśnienia zewnętrznego coś puściło. No i tyle. Ale zewnętrznej certyfikacji ani nawet przepisów nakazujących dokładną inspekcję co określony czas nie było. Zwykłym samochodem osobowym bez ważnych badań technicznych nie można jeździć, a na ok. 3800 metrów pod poziom morza amatorską łodzią podwodną można schodzić. No to czemu się dziwić?”

Podobnie jak większość z Państwa, Paweł Góra nie jest ekspertem od budowy łodzi podwodnych. Jednak eksperci – na przykład prof. Lech Rowiński z Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej – mówią z grubsza to samo co Góra.

Praw fizyki nie da się uniknąć

I tu dochodzimy do sedna. Nie da się złamać ani nagiąć praw fizyki. Co więcej, dotyczą one nas wszystkich, bez wyjątku. Wydaje się tak oczywiste, że nie ma sensu o tym mówić, czy pisać. A właściwie nie miałoby sensu, gdyby ktoś raz po raz nie udowadniał, że jednak najwyraźniej nie dla wszystkich jest to takie jasne.

Jeśli ktoś postanowi skoczyć z wysokiego budynku bez odpowiedniego spadochronu czy liny do bungee, wiadomo, jak to się skończy. Grawitacja czyha i nie okazuje litości nikomu. Nikt przy zdrowych zmysłach więc tego nie próbuje.

Jakoś to będzie

W mniej oczywistych przypadkach mamy jednak tendencję do ignorowania nieuchronności wyroków wydawanych przez prawa przyrody. Jak na przykład przy lądowaniu pewnego całkiem dużego samolotu na kiepskim lotnisku w gęstej mgle kilkanaście lat temu. Jakoś to będzie, prawda? Przecież dobry pilot to i na drzwiach od stodoły wyląduje.

Albo przy równie brawurowych co głupich eksperymentach na reaktorze typu RBMK Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej prawie 40 lat temu. Co za problem. Przecież „reaktor wytrzyma”.

Z „Titanem” to samo. Łódź wytrzyma? Pewnie! Wytrzyma, jasne, damy radę.

Jak widać przekonanie, że akurat nas prawo przyczyny i skutku nie będzie dotyczyć, zdarza się nie tylko ludziom w Europie Wschodniej. Zwykle w takich wypadkach mówimy o bezmyślności („wyprzedzał na zakręcie na śliskiej jezdni, co to musiał być za idiota”), ale to chyba zbyt duże uproszczenie. W dużej mierze winna jest opisana wyżej narcystyczna iluzja.

Po katastrofie „Titana” nie brakowało komentarzy – w dużej mierze słusznych – o miliarderach którym z bogactwa poprzewracało się w głowach i zginęli przez własną bezmyślność. Jedna z osób komentujących cytowany wyżej wpis Pawła Góry napisała, że takie wyprawy to „fanaberie bardzo bogatych ludzi, z których nie ma absolutnie żadnego pożytku społecznego, bo nawet nie są to badania wraku”. To prawda.

To nie jest kwestia ignorancji

Nie wydaje się jednak być prawdą, że pasażerowie Titana zginęli, bo byli głupimi, infantylnymi ignorantami i nie zdawali sobie sprawę, jakie mogą być konsekwencje. Nargeolet był doświadczonym nurkiem, który kiedyś służył we francuskiej marynarce. Shahzada Dawood wspierał finansowo naukę i edukację w Pakistanie i prawdopodobnie był osobą racjonalną i wykształconą. Z kolei Rush był przecież współzałożycielem OceanGate – firmy która skonstruowała feralny statek. Podobnie jak inni, musiał zdawać sobie sprawę z ryzyka. Tym bardziej że wcześniej pojawiały się wątpliwości odnośnie bezpieczeństwa i niezawodności konstrukcji powstających w OceanGate. A jednak popłynął. Najwidoczniej podobnie jak reszta załogi uznał, że inne łodzie podwodne bez atestów mogą implodować, ale ta którą on płynie, nie może.

Jeśli zapytaliby niezależnych specjalistów od inżynierii okrętowej, usłyszeliby wyraźnie, że płynięcie na głębokość 4 km nieprzetestowaną łodzią to przepis na tragedię. Nie zapytali. Albo zapytali, ale zignorowali odpowiedź.

Prawa fizyki dotyczą nie tylko bogaczy

Nie śmiejmy się jednak z „bezmyślnych miliarderów”. Nie mamy prawa. W pewnej bardzo ważnej kwestii duża część z nas zachowuje się dokładnie tak jak pasażerowie „Titana”. Tkwi w tej samej iluzji.

Jeśli zapytacie klimatologów i fizyków atmosfery, jakie są skutki pompowania do atmosfery miliardów ton dwutlenku węgla każdego roku, powiedzą to samo, co inżynierowie o wyprawach amatorską konstrukcją na dno oceanu: to przepis na katastrofę. W dodatku codziennie dostajemy ostrzegawcze sygnały: susze, płonące lasy, topniejące lodowce i wieczna zmarzlina. Klimat naszej planety jest coraz gorętszy. Za chwilę nastąpi katastrofa klimatyczna, czyli destabilizacja klimatu, która zamieni Ziemię w prawdziwe piekło.

I co? I nic. Żyjemy, jakby to wszystko działo się na innej planecie. Przedstawiciele elit politycznych i finansowych zajmują się sprawami, które uważają za istotne, a które – z małymi wyjątkami, jak wojna w Ukrainie – w porównaniu ze zmianą klimatu nie mają najmniejszego znaczenia. Klimat? No tak, ociepla się, ale „jakoś to będzie”. Damy radę.

Duża część ludzkości najwyraźniej wciąż uważa, że z jakichś tajemniczych powodów prawa fizyki nas nie dotyczą.

Zdjęcie: Materiały prasowe

Autor

Jakub Jędrak

Fizyk, publicysta, działacz społeczny.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.