Tlenek węgla to jeden z najbardziej toksycznych gazów. Zbiera śmiertelne żniwo w domach, ale również truje nas jako jeden ze składników smogu.
O tlenku węgla (CO) głośno jest co roku. Szczególnie w sezonie grzewczym, bo wtedy zbiera największe żniwo. Jest jedną z najbardziej „podstępnych” trucizn, na jakie jesteśmy narażeni – m.in. dlatego, że nie jesteśmy w stanie wykryć go za pomocą zmysłów. Tlenek węgla, lepiej znany jako czad, jest bezwonny, bezbarwny, a w dodatku łatwopalny.
Niestety wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. W badaniach przeprowadzonych na zlecenie MSWiA 41 proc. ankietowanych zadeklarowało, że potrafi rozpoznać czad. To zwyczajnie niemożliwe, bo CO nie ma zapachu ani koloru (jedynie w bardzo dużych, śmiertelnych stężeniach rzędu 75–100 proc. ma słabą, ledwie wyczuwalną woń czosnku).

Mimo kampanii edukacyjnych i nagłaśniania tematu w mediach czad wciąż truje i zabija. W sezonie 2015–2016 r., wskutek zatrucia czadem zmarło 50 osób, a 2229 było hospitalizowanych z powodu podtrucia. W 2022 r. w sezonie grzewczym liczba ofiar śmiertelnych wyniosła 54, a w 2024 r. czad zabił 52 osoby.
Jednak rzeczywista liczba ofiar tlenku węgla jest trudna do wyliczenia. Poza przypadkami zgonów i zatruć wywołanych „domowym” czadem w rachunku należy bowiem uwzględnić szkody zdrowotne związane z całorocznym narażeniem na CO w przestrzeni miejskiej.
Czytaj także: Tlenki azotu. Tym truje nas smog! (#1)
Objawy zatrucia tlenkiem węgla
Oczywiście tlenek węgla jako jeden ze składników smogu nie jest równie niebezpieczny jak czad wydobywający się z nieczyszczonych przewodów dymowych i spalinowych w słabo wentylowanych mieszkaniach. Z prostego powodu: w atmosferze osiąga znacznie niższe stężenia niż w zamkniętych pomieszczeniach. Wyjątek stanowią sytuacje ekstremalne, takie jak pożar. W takich okolicznościach również na zewnątrz stężenie czadu może osiągnąć poziom niebezpieczny dla zdrowia, a nawet życia.
Przyczyna toksycznego działania tlenku węgla na organizm ludzki jest jasno określona: gaz ten wykazuje aż o 220 do 300 razy większe powinowactwo do hemoglobiny niż tlen. Oznacza to, że znacznie łatwiej łączy się z czerwonym barwnikiem krwi niż tlen, utrudniając doprowadzanie cząsteczek tlenu do tkanek.
W zależności od stopnia ekspozycji na czad skutkuje to mniejszym lub większym niedotlenieniem organizmu, co może mieć dramatyczne konsekwencje. Tlen zapewnia komórkom energię i uczestniczy w licznych procesach biochemicznych. Gdy miejsce tego pierwiastka zajmuje CO, procesy te są blokowane. W efekcie dochodzi do zatrucia organizmu, a przy większym stężeniu lub dłuższym czasie narażenia – zgonu.
Gdy stężenie tlenku węgla w powietrzu osiąga 0,01–0,02 proc. (100–200 ppm), po kilkugodzinnym narażeniu dolegliwości są nieznaczne. Może dojść do lekkiego bólu głowy i pojawienia się wypieków. Stężenie o wartości 0,04 proc. (400 ppm) wywoła silny ból głowy mniej więcej po godzinie oddychania skażonym powietrzem. Dwukrotnie większe stężenie CO we wdychanym powietrzu, przy podobnym czasie narażenia, grozi już zawrotami głowy, wymiotami, a nawet konwulsjami. Wraz ze wzrostem tego parametru objawy chorobowe, rzez jasna, nasilają się. Przy stężeniu powyżej 1 proc. już po kilku wdechach może dojść do utraty przytomności, a do zgonu – po kilku minutach.
Czytaj także: Ozon. Skąd się bierze i kiedy jest go najwięcej!
Skutki długotrwałego narażenia na dwutlenek węgla
Tlenek węgla przenika do organizmu przez drogi oddechowe i wydalany jest przez płuca. Nie ulega przemianom w narządach wewnętrznych, nie jest też kumulowany. To o tyle dobra wiadomość, że CO nie może być przyczyną przewlekłego zatrucia bez ciągłej ekspozycji na ten gaz. Do takiego zatrucia może natomiast dojść, jeśli przez długi czas oddychamy powietrzem skażonym przez tlenek węgla.
Objawami długotrwałej ekspozycji na niewielkie stężenia tego gazu są m.in.:
- bóle i zawroty głowy,
- uczucie zmęczenia,
- ospałość w ciągu dnia,
- problemy z zaśnięciem w nocy,
- upośledzenie koncentracji i pamięci,
- brak apetytu, nudności
- zaburzenia krążeniowe i neurologiczne (m.in. utrata czucia w palcach),
- problemy psychiczne, m.in. spadek nastroju, uczucie niepokoju, stany depresyjne.

Mimo że CO nie ulega kumulacji w organizmie, to jednak kumulacji ulegają liczne mikrouszkodzenia powodowane przez tę substancję. Następstwem tego procesu mogą być trwałe zmiany patologiczne, prowadzące do rozwoju chorób przewlekłych. Na szkodliwe działanie CO szczególnie narażone są dzieci, osoby starsze, kobiety w ciąży, osoby cierpiące na choroby sercowo-naczyniowe i przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Jednak nawet osoby cieszące się ogólnym zdrowiem muszą liczyć się z tym, że wiele lat wdychania toksycznego gazu wpłynie ujemnie na ich sprawność psychofizyczną.
Główne źródła tlenku węgla
Tlenek węgla w atmosferze może pochodzić ze źródeł naturalnych, takich jak wybuchy wulkanów czy pożary lasów, oraz antropogenicznych. W odróżnieniu od tych pierwszych, te ostatnie emitują go nieustannie. Do największych „trucicieli” należą energetyka, hutnictwo, przemysł chemiczny, transport oraz użytkownicy wadliwych instalacji grzewczych i kotłów węglowych niespełniających podstawowych norm emisyjnych.
Tlenek węgla wytwarzany jest w procesie spalania dowolnego materiału opałowego w warunkach niedostatecznej ilości tlenu, jednak paliwem, które generuje go w największym stopniu jest węgiel. Ilość wydzielanego CO zależy również od jakości urządzeń grzewczych, a ta w przypadku wielu polskich gospodarstw domowych jest bardzo niska, co skutkuje podwyższoną emisją.
Stopień narażenia mieszkańców Polski na tlenek węgla jest bardzo trudny do oszacowania. Tym bardziej że do wymienionych źródeł należy doliczyć jeszcze czynnik, związany z trybem życia: palenie tytoniu. Jak wynika z danych Europejskiej Agencji Środowiska, najbardziej zanieczyszczone tlenkiem węgla miasta w Polsce to Kraków i Zakopane. W skali Europy wyższymi wskazaniami mogą „pochwalić się” m.in. Ateny i Skopje.
Emisje tlenku węgla spadają
Pocieszające jest to, że poziom emisji CO na Starym Kontynencie konsekwentnie się zmniejsza – przynajmniej w obrębie unijnej dwudziestki siódemki. W 1990 r. do atmosfery trafiało ponad 57 milionów ton metrycznych tlenku węgla. W 2022 r. emisje spadły do rekordowo niskiej wartości 16,6 milionów ton, czyli aż o 70 proc. w porównaniu do roku 1990.

Do redukcji emisji przyczyniły się poprawa wydajności transportu, obowiązek instalacji katalizatorów w samochodach i coraz bardziej restrykcyjne normy emisji spalin. W Polsce sporą rolę na tym polu odgrywają również uchwały antysmogowe i stopniowa likwidacja kopciuchów.