Trofea łowieckie nie będą już mogły trafić na Wyspy. Projekt nowego prawa obejmuje 7 tys. gatunków zwierząt, znacząco ograniczając duży rynek zbytu, jaki stanowi Wielka Brytania. Głosy krytyczne pojawiły się zarówno wśród zwolenników, jak i przeciwników handlu trofeami łowieckimi. Zarzuty wobec Torysów obejmują m.in. tempo prac nad ustawą.
Pod koniec zeszłego roku brytyjski rząd zapowiedział, że trofea łowieckie nie będą mogły być importowane tak łatwo, jak dotychczas. Chodzi o charakterystyczne części ciał zabitych zwierząt, takich jak np. czaszki, pióra, poroża, futra bądź skóry. Planowany zakaz objąć ma 7 tys. gatunków zwierząt, w tym nie tylko tych zagrożonych wyginięciem.
„Obecnie zagrożonych wyginięciem jest więcej gatunków zwierząt niż kiedykolwiek wcześniej w historii ludzkości. Jesteśmy przerażeni myślą, że myśliwi pozyskują trofea i wywierają większą presję na niektóre z naszych najbardziej znanych i zagrożonych zwierząt” – powiedział w oświadczeniu George Eustice, brytyjski sekretarz ds. środowiska.
Polityk podkreśla, że planowane regulacje będą jednymi z najcięższych na świecie. Tym samym Wielka Brytania chce przewodzić w ochronie zagrożonych zwierząt i wspierać ich długoterminową ochronę.
Czytaj również: Nosorożce z RPA skorzystały na pandemii. Kłusownictwo spadło o połowę
„Ratować zagrożone gatunki”
„Dzika przyroda potrzebuje tego zakazu. Zagrożone zwierzęta są codziennie okrutnie i niepotrzebnie zabijane, a wiele z nich trafia do Wielkiej Brytanii jako trofea łowieckie” – komentuje Eduardo Gonçalves, założyciel ruchu Campaign to Ban Trophy Hunting. „Wydaje się, że rządowy projekt ustawy to najsilniejszy zakaz na świecie. O takie przywództwo apelowaliśmy. By ratować zagrożone gatunki i położyć kres temu strasznemu handlowi” – podkreśla Gonçalves.
Przy okazji propozycji brytyjski rząd chwali się, że wkrótce wejdzie w życie inne prawo. Chodzi o całkowity zakaz importu, eksportu i handlu produktami zawierającymi kość słoniową, niezależnie od ich wieku.
Głosy krytyczne
Krytycznie o propozycji wypowiedziała się organizacja strzelecka BASC (British Association for Shooting and Conservation), zrzeszająca na Wyspach 150 tysięcy osób. W opublikowanym oświadczeniu argumentowano, że zakaz wpisuje się w szerszy spór dotyczący strzelania do zwierząt w ogóle, w tym „strzelania rekreacyjnego”. Zdaniem organizacji te same, „emocjonalne argumenty” wykorzystywane są w kampaniach, które mają zniechęcić opinię publiczną do tej działalności. Myśliwi zrzeszeni w BASC planują bronić „swojego stylu życia”.
Wyrazy niezadowolenia pojawiły się równocześnie ze strony niektórych zwolenników zakazu. BBC podaje, że zmiany w prawie znalazły się w programie Partii Konserwatywnej już w 2019 roku. Na ten moment mowa o zapowiedzi, jednak projekt nie wpłynął jeszcze do brytyjskiego parlamentu. Torysi deklarują, że stanie to się niebawem. Tymczasem brytyjski „Mirror” donosi – opierając się na „przeciekach” ze spotkania aktywistów z rządem – że konkretny dokument może pojawić się najwcześniej wiosną lub latem.
Niezadowolony z tempa prac jest John Spellar, poseł z Partii Pracy. Dlatego zgłosił on swój własny projekt w sprawie trofeów. Zdaniem brytyjskiej prasy ma jednak małe szanse na przyjęcie w obecnym układzie sił w parlamencie.
Czytaj również: Co roku przez polowania ginie ponad 200 tysięcy ptaków. Są zabijane wyłącznie dla rozrywki
_
Zdjęcie: Martin Prochazkacz / Shutterstock.com