Minister klimatu przedłużył koncesję dla kopalni węgla brunatnego „Turów” na styku polskiej, czeskiej i niemieckiej granicy. Zezwala ona na wydobycie surowca do 2044 roku. Według wcześniejszego postanowienia Polska Grupa Energetyczna mogła je prowadzić jedynie do 2026. Decyzja zapadła mimo napięć międzynarodowych powodowanych przez działalność odkrywki. Przeciwko przyznaniu koncesji protestowali Czesi. W jej sprawie w Komisji Europejskiej interweniowali również Niemcy.
Według naszych sąsiadów odkrywka negatywnie wpływa na środowisko tuż za zachodnią i południową granicą. Niemcy narzekają na osiadanie terenu i pylenie. Z tymi problemami do Komisji Europejskiej zgłosili się mieszkańcy przygranicznego Zittau. Według Czechów odkrywka zagraża zasobom wody pitnej dla miejscowości położonych najbliżej granicy. Jej poziom wokół kopalni obniża się przez powstawanie leja depresyjnego. W związku z tym Praga skierowała sprawę koncesji dla „Turowa” do zbadania przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Nie przeszkodziło to ministrowi klimatu i środowiska Michałowi Kurtyce w przedłużeniu pozwolenia na wydobycie. Swoją decyzję uzasadnił potrzebą zapewnienia dostaw węgla do pobliskiej elektrowni, „zapewniającej kilka procent krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną (…)”. Nowa koncesja nakłada na właściciela kopalni nowe obowiązki. Polska Grupa Energetyczna musi ograniczyć emisję pyłów i zamontować ekrany akustyczne obniżające poziom hałasu pochodzący z odkrywki.
Koncesja dla Turowa mimo sprzeciwu organizacji społecznych
Nie uspokaja to aktywistów, od dawna protestujących przeciwko przedłużaniu działalności kopalni. Greenpeace zauważa, że Turów dostał koncesję przed wydaniem oceny oddziaływania na środowisko. Decyzja zapadła również tuż przed wejściem w życie nowego prawa zapewniającego organizacjom społecznym większy udział w postępowaniach koncesyjnych.
Czytaj również: Grecja przyspiesza zieloną transformację. Koniec węgla za cztery lata
– To absolutnie skandaliczne. Po raz kolejny zignorowano krytyczne uwagi zgłoszone przez organizacje pozarządowe, czeskie ministerstwo środowiska, samorządy regionów czeskiego Liberca i niemieckiego Zittau oraz tysiące mieszkańców przygranicznych czeskich i niemieckich miejscowości – komentuje Anna Meres, koordynatorka kampanii klimatycznych w Greenpeace Polska.
Przeciwko przedłużaniu koncesji na wydobycie protestuje również EKO-UNIA. Organizacja krytykuje pompowanie pieniędzy w węglowy biznes w regionie, który niedługo będzie musiał przejść gruntowną transformację gospodarczą.
– Świat i technologie w reakcji na katastrofę klimatyczną zmieniają się bardzo szybko. Kto na to zamyka oczy zachowuje się jak “w bajce, w której król był nagi, a nikt tego nie chciał widzieć”. Dziś polityka patriotycznego narcyzmu, obrony węgla do końca, obrażania i hejtu wobec inaczej myślących, powtarzania zaklęć, że będziemy wydobywać i spalać węgiel do 2044 roku są nierozsądne – twierdzi Radosław Gawlik prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Takim komentarzom sprzeciwia się Grupa PGE, która w środę ruszyła z kampanią „Zielony Ład, a nie dzika transformacja”. W jej ramach powstała strona internetowa turow2044.pl przedstawiająca stanowisko spółki. Ta przypomina, że kopalni grozi zamknięcie z dnia na dzień. Mogłoby do tego dojść w ramach proponowanego przez Czechów „środka tymczasowego”, o który praski rząd zabiega w Trybunale Sprawiedliwości UE. Wydobycie mogłoby wtedy ruszyć dopiero po korzystnym dla właścicieli odkrywki wyroku TSUE. „W związku z możliwym zamknięciem kopalni w Turowie Polsce grozi katastrofa społeczno-ekonomiczna” – straszy PGE.
Źródło zdjęcia: Łukasz Brzozowski / Shutterstock