W 2021 roku Światowa Organizacja Zdrowia zaktualizowała swoje wytyczne dotyczące dopuszczalnego poziomu zanieczyszczenia powietrza pyłami zawieszonymi. Najnowsze badania z australijskiego Monash University pokazują, że tylko skrajnie mała część ludzkości pozostaje wolna od zagrożenia. Są jednak regiony świata mniej lub bardziej zanieczyszczone. Jeśli spojrzeć na zdrowotne skutki drobnych pyłów PM2,5, Polska znajduje się w niechlubnym ogonie Europy.
Najnowsze badania z Monash University pokazują, że ludzkość jest nadal daleko od zapewnienia sobie bezpiecznych warunków, jeśli chodzi o zagrożenia zdrowotne płynące ze smogu. Chodzi konkretnie o poziomy pyłu zawieszonego PM2,5, czyli jednego z głównych zanieczyszczeń rozumianych pod tym pojęciem.
W Polsce pochodzi ono w największym stopniu z tzw. niskiej emisji, czyli spalania węgla i drewna w domowych kotłach. Według danych podlegającego rządowi Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBIZE), w 2020 roku 78 proc. drobnych pyłów PM2,5 w powietrzu w Polsce pochodziło właśnie z gospodarstw domowych. Reszta brała się m.in. z transportu samochodowego, który częściej kojarzony jest jednak z problemem emisji toksycznych tlenków azotu.
Czyste powietrze na wagę złota
Naukowcy z Australii porównali dostępne dane o tym rodzaju zanieczyszczenia z aktualnymi wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia. W przypadku drobniejszych frakcji pyłów, czyli PM2,5, za dopuszczalne stężenie dobowe uznano wartość 15 μg/m³. Standardy zaostrzono w 2021 roku, w oparciu o aktualną wiedzę naukową obejmującą zdrowotne skutki zanieczyszczeń powietrza. Wcześniejsza norma dobowa, ustalona w 2005 roku, wynosiła 25 μg/m³. Jeśli natomiast chodzi o dopuszczalne stężenie średnioroczne, normę zmieniono z 10 μg/m³ na 5 μg/m³.
Jak wynika z publikacji naukowców z Australii, tylko garstka ludzi na Ziemi żyje w warunkach, w których średnioroczny poziom zanieczyszczenia PM2,5 odpowiadałby wytycznym WHO. W 2019 roku, którego dotyczyła analiza, tylko 0,18 proc. powierzchni lądowej na świecie spełniało wspomniane warunki. Żyje tam 0,001 proc. światowej populacji.
Wyniki wspomnianych analiz opublikowano w czasopiśmie naukowym „The Lancet Planetary Health”.
Nie najlepiej wygląda również sytuacja w przypadku stężeń dobowych. W 2019 roku w skali całego świata średnio 70 proc. dni charakteryzowało się poziomami dobowymi PM2,5 wyższymi niż 15 μg/m³. Problem nie jest jednak równomiernie rozłożony. W południowej i wschodniej Azji problem dotyczył średnio 90 proc. dni w całym roku.
Zdrowotne skutki narażenia na drobne pyły PM2,5
Jak czytamy na stronach Polskiego Alarmu Smogowego, „pyły o średnicy poniżej 2,5 mikrometra (tzw. pyły drobne PM 2,5) wchłaniane są w górnych i dolnych drogach oddechowych i mogą również przenikać do krwi. Podobnie jak pyły z grupy PM10 mogą powodować kaszel, trudności z oddychaniem i zadyszkę, szczególnie w czasie wysiłku fizycznego”.
„Drobne frakcje pyłów mogą przenikać do krwiobiegu, a dłuższe narażenie na wysokie stężenia pyłu może mieć istotny wpływ na przebieg chorób serca (nadciśnienie, zawał) lub nawet zwiększać ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe, szczególnie płuc” – czytamy. Cytaty pochodzą z opracowania opartego na oficjalnej publikacji warszawskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Choć mało które miejsce może pochwalić się spełnianiem średniorocznych wytycznych dla PM2,5, sytuacja na świecie jest mocno zróżnicowana. Dotyczy to nie tylko różnic pomiędzy kontynentami, ale i między sąsiadującymi ze sobą krajami.
Smog smogowi nierówny
Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na najnowszy raport Europejskiej Agencji Środowiskowej (EEA). Wynika z niego wprost, że jeśli chodzi o zdrowotne skutki zanieczyszczenia powietrza pyłami PM2,5, Polska znajduje się w niechlubnym ogonie. Opracowanie dotyczy danych z 2020 roku. Jak czytamy w dokumencie, „w przypadku PM2,5 najwyższe bezwzględne liczby przedwczesnych zgonów odnotowano we Włoszech, Polsce, Niemczech, Rumunii i Hiszpanii, w kolejności malejącej”.
W raporcie podano również szczegółowe liczby, jeśli chodzi o śmiertelność związaną z przekroczeniem właśnie średniorocznej normy WHO. W Polsce w 2020 roku 36,5 tys. przedwczesnych zgonów było związanych z narażeniem na PM2,5 powyżej średniorocznego poziomu 5 μg/m³.
_
Zdjęcie: Patpong Sirikul / Shutterstock.com