Protest przeciwko degradacji środowiska ściągnął do stolicy Serbii tysiące ludzi. Podczas wydarzenia, nazywanego „Ekologicznym Powstaniem” przez organizatorów, domagali się powstrzymania inwestycji zagrażających przyrodzie. Wiele z nich szkodzi również mieszkańcom serbskich miast, narażając ich na zanieczyszczenie powietrza i wody.
Punktem zapalnym do protestów była między innymi działalność Rio Tinto, brytyjsko-australijskiego giganta wydobywczego. Przedsiębiorstwo bada złoża litu w okolicy miasta Loznica na granicy z Bośnią i Hercegowiną. Podobne prace planowane są również niedaleko Valjeva i Požegi. Dla zagranicznego inwestora wydobycie w Serbii może okazać się dobrym interesem. Zapotrzebowanie na lit wzrasta. Właśnie tego minerału używa się do produkcji baterii do elektroniki czy samochodów elektrycznych.
Firma podkreśla, że w Loznicy planuje „kopalnię na miarę XXI wieku”, odpowiadającą najostrzejszym standardom ekologicznym. Nie przekonuje to jednak mieszkańców, narzekających na brak informacji dotyczących metod wydobycia i ich wpływu na środowisko. Pod petycją w sprawie zatrzymania badań podpisało się 48 tys. osób. To o 29 tysięcy więcej, niż liczy sobie sama Loznica.
Czytaj również: Ranking IQ Air: najbardziej zanieczyszczone europejskie miasto leży na Śląsku
„Wszyscy są w Serbii mile widziani: Rosjanie, Amerykanie, Chińczycy. Mamy tylko jeden warunek – nie trujcie naszych dzieci” – mówił do tłumu zgromadzonego przed siedzibą Serbskiego Parlamentu Aleksandar Jovanović Ćuta, jeden z liderów inicjatywy „Ochrońmy Rzeki Starej Płaniny”. Rejon tego malowniczego łańcucha górskiego jest zagrożony inną inwestycją. Chodzi o planowaną przez państwo elektrownię wodną, która może zaburzyć ciek górskich rzek.
Protest w Serbii: inwestycje zagrażają przyrodzie i mieszkańcom
To jednak nie koniec listy zagrażających przyrodzie inwestycji. W najbliższych latach pogorszyć się może już i tak trudna sytuacja miasta Zrenjanin. Wody gruntowe zanieczyszcza tam wielki przemysł. Dziś, według lokalnych aktywistów grupy „Prawo do wody” prawie 650 tys. mieszkańców prowincji Vojvodina jest narażonych na obecność arszeniku w wodzie pitnej. Zanieczyszczeń może być jeszcze więcej przez budowę chińskiej fabryki opon w Zrenjaninie, na którą zgodę wyraziły miejskie władze.
To niejedyny biznes prowadzony w bałkańskim kraju przez obywateli Państwa Środka. Chińczycy chcą też rozbudować swoją kopalnię miedzi w okręgu borskim. Dopiero po społecznych protestach Ministerstwo Ochrony Środowiska zażądało od spółki Zijin przedstawienia dokumentów oceny oddziaływania na środowisko.
Niemniej ważny jest nasilający się w sezonie grzewczym problem smogu. Serbia według badającej jakość powietrza szwajcarskiej firmy IQAir jest piątym najbardziej zasmogowanym krajem w Europie. Mimo to Serbska Agencja Ochrony Środowiska poluzowała zasady dotyczące informowania o jakości powietrza. Ekstremalne wartości zanieczyszczenia pyłami oznaczane są teraz kolorem czerwonym. Wcześniej odpowiadała im ciemna purpura. Według komentatorów nowe zasady informowania o smogu wprowadzają w błąd.
„Oczywiście potrzebujemy rozwoju. Ale nie takiego, który wymaga zanieczyszczania powietrza, wody, wycinek lasów, niszczenia gruntów rolnych. Nie takiego, przez który ludzie będą zmuszeni opuścić swoje domy” – mówił do protestujących w stolicy Serbii Ratko Ristić, dziekan Wydziału Leśnictwa Uniwersytetu w Belgradzie.
„Jesteśmy tu dzisiaj z wami, ponieważ mamy te same problemy: niesprawiedliwe rządy, całkowite zaniedbanie lokalnych społeczności na rzecz niektórych wpływowych jednostek i to, co najbardziej mnie boli: brak poszanowania dla godności zwykłego człowieka” – dodawała Lejla Kusturica, aktywistka z sąsiedniej Bośni i Hercegowiny.
Na postulaty protestujących odpowiedziała szefowa resortu ochrony środowiska Irena Vujović. Według niej rząd nie ma możliwości, by uporać się z tak dużymi problemami z dnia na dzień. Obiecała jednak zwiększenie inwestycji w ochronę środowiska. Być może pomoże to Belgradowi w uzyskaniu tytułu „Zielonej Stolicy Europy 2023”. O to miano stolica Serbii konkuruje między innymi z Krakowem.
Podczas pracy nad artykułem korzystałem ze źródeł portalu Balkan Green Energy News, również realcjonujący protesty w Serbii.
Źródło zdjęcia: Stefan Milivojevic / Shutterstock