Kraje członkowskie Unii Europejskiej osiągnęły kolejny kamień milowy w dekarbonizacji swojej gospodarki. Rekordowo małe zużycie energii elektrycznej z paliw kopalnych przybliża Europę do neutralności klimatycznej. Gorsza informacja jest taka, że za spadki odpowiada głównie jeden kraj. Co więcej – wciąż jesteśmy zależni od importu nośników energii z państw spoza UE, także tych z Rosji.
Europa zmniejsza zapotrzebowanie na paliwa kopalne
Europa postawiła sobie za cel odejścia od paliw kopalnych, a tym samym dojścia do stanu tzw. neutralności klimatycznej. To moment, kiedy emisje gazów cieplarnianych nie są większe, niż możliwości ich pochłaniania z atmosfery w ramach naturalnych procesów. Przez lata w dążeniu do tego celu motorem napędowym był klimat. Jednak kiedy putinowska Rosja pokazała swoje prawdziwe oblicze, pojawił się kolejny argument, by pozbyć się europejskiego uzależnienia od spalania paliw kopalnych.
W kwietniu 2024 roku po raz pierwszy paliwa kopalne dostarczyły mniej niż jedną czwartą energii elektrycznej, jakiej potrzebowały kraje UE. Takie wieści przedstawia raport Ember. Jest to ośrodek analityczny zajmujący się zagadnieniami związanymi z produkcją energii.
Według raportu w kwietniu 2024 roku paliwa kopalne miały jedynie 23 proc. udziału w wytwarzaniu energii elektrycznej w krajach UE. Co więcej, stało się to mimo wzrostu zapotrzebowania na energię.
Zaskakujący jest spadek zapotrzebowania na paliwa kopalne w ciągu tylko jednego roku. Między kwietniem 2023 a kwietniem 2024 nastąpił aż 22 proc. spadek ich udziału. Pokazuje to powyższy wykres, kiedy w latach 2019-2023 trend spadkowy był dość powolny, a znacznie przyspieszył po roku 2022.
Mniejsze zużycie paliw kopalnych w UE. Zasługą jest rozwój zielonej energetyki
Rozwój energetyki wiatrowej i słonecznej, a także odrodzenie energetyki wodnej spowodowały spadek produkcji paliw kopalnych. Tym samym zwiększył się udział odnawialnych źródeł energii w koszyku elektroenergetycznym do rekordowych 54 proc. Rok wcześniej było to 45,5 proc. Słońce i wiatr wygenerowały w kwietniu ponad jedną trzecią energii elektrycznej w UE, podczas gdy sprzedaż gazu i węgla spadła.
Węgiel stanowił zaledwie 8,6 proc. koszyka energetycznego w porównaniu z 30 proc. w ubiegłym roku. Gaz dostarczał 12,1 proc. energii elektrycznej w UE, co oznacza spadek o 22 proc. rok do roku.
– To, co kiedyś było nie do pomyślenia, dzieje się na naszych oczach. Paliwa kopalne są wycofywane z europejskiego sektora energetycznego. Energia słoneczna i wiatrowa stały się głównymi graczami, udowadniając, że są gotowe przyjąć rolę szkieletu nowoczesnego systemu czystej energii elektrycznej – mówi Sarah Brown, dyrektor programowa Ember w Europie.
To bardzo duża zmiana w bardzo krótkim czasie. Jak podaje Ember w swoim oświadczeniu: „Rekordy ustanowione w kwietniu są najnowszym dowodem na długoterminowy trend wzrostu czystej produkcji i spadku emisji w UE. To mocne rozpoczęcie roku 2024 to kolejny dowód na to, że transformacja elektroenergetyczna w Unii Europejskiej idzie pełną parą”.
Taka zmiana przekłada się oczywiście na cele klimatyczne. W okresie maj 2023 – kwiecień 2024 nastąpił 10 proc. spadek emisji dwutlenku węgla w produkcji energii elektrycznej.
Największa zasługa leży po stronie Niemiec
Są to dobre informacje, ale poniższy wykres studzi emocje. Okazuje się, że tak duży spadek to zasługa głównie Niemiec. Co prawda Niemcy są największą gospodarką w UE, a tym samym największym emitentem, jednak daleko w tyle zostawiły Włochy czy Hiszpanię,czyli również spore gospodarki z ogromnym zapotrzebowaniem na energię.
Skąd takie wyniki? Pod koniec marca zamknięto siedem elektrowni węglowych w Niemczech. Nastąpiło to później ze względu na kryzys energetyczny związany w dużej mierze z inwazją Rosji na Ukrainę i decyzje dotyczące wyłączania elektrowni atomowych. Udział Niemiec w spadku produkcji energii z paliw kopalnych w całej UE wyniósł 32 proc. Udział Włoch to 15 proc. całkowitego spadku.
Niemcy stanowią tutaj dobry przykład ambitnej polityki klimatycznej, która oczywiście napotykała po drodze problemy, głównie wynikające ze zbyt pochopnego odejścia od atomu. Z badania think tanku Agora Energiewende wynika, że w 2023 roku Niemcy wyemitowały 673 mln ton CO2, czyli 73 mln ton mniej niż 2022 roku. To spadek emisji o prawie 10 proc. Według dyr. Agory, Simona Müllera taki spadek przybliżył mocno ten kraj do celu, jakim jest 80 proc. udział OZE w produkcji energii elektrycznej do 2030. W 2023 roku nasz zachodni sąsiad po raz pierwszy przekroczył 50 proc. poziom OZE w produkcji energii elektrycznej.
Dobrą wiadomością jest to, że udział paliw kopalnych, a tym samym emisje CO2 spadł mimo wzrostu zapotrzebowania na energię w UE. Od października ubiegłego roku popyt na energię elektryczną wykazuje łagodne ożywienie. W pierwszych czterech miesiącach roku wzrosła o 0,4 proc. w porównaniu do roku 2023.
– W latach 2016–2023 zużycie węgla spadło o ponad 300 terawatogodzin, w tym okresie nastąpił podobny wzrost energii wiatrowej i słonecznej. Widzimy zatem, że strukturalny upadek węgla jest w dużej mierze zastępowany przez energię wiatrową i słoneczną – tłumaczy Brown.
UE jest wciąż zależna importu paliw kopalnych. Niestety także od Rosji
Europa odchodzi od paliw kopalnych, ale proces ten oczywiście będzie trwał. Kraje UE nie posiadają własnych złóż. Szczególnie chodzi tu o ropę naftową.
Tu mamy dobre i złe wiadomości. Dobra jest taka, że w ciągu ostatnich dwóch lat uniezależniliśmy się mocno od Rosji. Jeszcze w 2021 roku Rosja była głównym dostawcą ropy na unijny rynek. Teraz jak pokazuje wykres, w przypadku ropy to tylko 3,9 proc. Kolejna dobra wiadomość to fakt, że ropę bierzemy głównie z krajów nam przyjaznych oraz takich, które raczej nie stanowią dla nas jakichś wyzwań na płaszczyźnie polityki międzynarodowej.
Zła wiadomość jest taka, że nadal jesteśmy zależni od innych. Jak podaje Eurostat, w 2022 roku europejska zależność od importu ropy z zewnątrz stanowiła rekordowe 97,7 proc. Jak by tego było mało, kraje UE kupują duże ilości gazu LNG z Rosji, zasilając przy tym rosyjską machinę wojenną. Dostawy rurociągami spadły, ale od początku inwazji Rosji na Ukrainę import LNG wzrósł o 40 proc.
– Kupowanie rosyjskiego gazu ma taki sam wpływ jak kupowanie rosyjskiej ropy. Jedno i drugie finansuje wojnę na Ukrainie, a każde euro oznacza większy rozlew krwi. Podczas gdy kraje europejskie potępiają wojnę, wkładają pieniądze do kieszeni Putina. Kraje te powinny dostosować swoje działania do swoich słów, zakazując handlu rosyjskim LNG, który napędza zarówno wojnę, jak i kryzys klimatyczny – powiedział Jonathan Noronha-Gant z organizacji Global Witness.
- Zobacz także: Do końca roku Komisja Europejska chce ściąć import gazu z Rosji o dwie trzecie. Pomogą m.in. OZE i LNG
UE odchodzi od rosyjskiego gazu, ale z dnia na dzień to się nie uda
To problem moralny, jednak całkowite wstrzymanie się od dostaw rosyjskiego gazu nie będzie łatwe dla UE. I co ciekawe, jak podaje Global Witness czarną owcą wcale nie są tutaj proputinowskie Węgry, a… Hiszpania. Chodzi tu oczywiście o gaz LNG.
– Pilna potrzeba przejścia na zero nieco osłabła i spodziewam się, że całkowite wyeliminowanie rosyjskiego gazu z koszyka energetycznego UE zajmie więcej czasu niż docelowa data w planie REPowerEU na 2027 rok – stwierdził Akos Losz z Centrum Globalnej Polityki Energetycznej na Uniwersytecie Columbia.
Jednym z powodów jest to, że gaz ten jest stosunkowo tani. A to wydaje się dla UE najważniejsze po tym, jak kontynent doświadczył fali wysokiej inflacji i ryzyka kolejnego kryzysu ekonomicznego.
– Zależność od rosyjskiego gazu nie jest już takim zagrożeniem dla gospodarki UE, jakim była jeszcze niedawno – zwrócił uwagę Losz.
Tu jednak dobrą wiadomością jest to, że zapotrzebowanie na gaz, jak podaje Ember, maleje. Jeszcze w kwietniu 2023 roku udział gazu w produkcji energii stanowił 15,6 proc. W tym roku jak wyżej wspomnieliśmy, to już tylko 12,1 proc. Jak zapewniła w październiku zeszłego roku Komisja Europejska, jesteśmy na dobrej drodze, by odejść od rosyjskiego gazu. Jednak to potrwa jeszcze kilka lat.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/fokke baarssen