Klienci jednego z berlińskich dyskontów podchodząc do półki zobaczą dwie etykiety: jedną ze stałą, niską ceną produktu spożywczego, drugą z wyższą, powiększoną o koszty środowiskowe. Klientów sklepu sieci Penny w dzielnicy Spandau najbardziej zaskoczyć mogą podwyżki w przypadku mięsa i mleka.
To eksperyment właściciela sieci, grupy Rewe. Chce ona pokazać klientom, jakie są faktyczne koszty wytworzenia żywności dostępnej w sklepach. Do podstawowej ceny niektórych artykułów dodaje kwotę potrzebną na naprawę szkód, które wyrządza ich produkcja. Chodzi między innymi o emisję gazów cieplarnianych, nadmierne użycie pestycydów czy zużycie wody pitnej.
W ten sposób najbardziej drożeją produkty odzwierzęce. Za pół kilograma mięsa mielonego świadomy ekologicznie klient zapłaci aż 7,26 euro (stara cena: 2,79). W górę idą też ceny nabiału, między innymi sera gouda (o 88 proc.) i mleka (122 proc.) Na o wiele niższym poziomie ustalone są „prawdziwe” ceny warzyw i owoców. Jabłka drożeją o 8 proc., a ziemniaki i pomidory o 12 proc. Za sprowadzane z daleka banany uczciwie musielibyśmy zapłacić o 19 proc. więcej.
Czytaj również: Mięso krów hodowanych w nielegalnie wykarczowanej Amazonii trafia na nasze stoły
Nowe ceny ustalili naukowcy z Uniwersytetu w Augsburgu. Jak twierdzą, w przypadku niektórych artykułów już kilkucentowa dopłata pokryłaby koszty ekologiczne. Na razie klienci nie mogą zdecydować się na ich pokrycie. Akcja ma jednak podnieść ich świadomość ekologiczną.
– Dzięki temu klienci będą mogli podejmować odpowiedzialne decyzje. Jako firma na wysoce konkurencyjnym rynku jesteśmy niewątpliwie częścią problemu, ale wierzymy, że dzięki tej inicjatywie możemy stać się częścią rozwiązania – wyjaśnia Stefan Magel z Rewe Group.
Sieć zastanawia się nad rozszerzeniem nietypowej oferty na inne sklepy. Będzie to jednak uzależnione od reakcji klientów na pilotaż projektu.
Źródło zdjęcia: Emilio100 / Shutterstock