Niemcy przyspieszają działania na rzecz dywersyfikacji dostaw gazu i uniezależnienia się w tym zakresie od Rosji. Podpisano porozumienie dotyczące budowy pierwszego terminalu skroplonego gazu ziemnego LNG w Niemczech, który pozwoli na import tego surowca drogą morską. Niemiecki rząd podkreśla, że – w związku z transformacją energetyczną – w przyszłości inwestycja posłuży do odbioru zielonych pochodnych wodoru.
W Niemczech podpisano porozumienie w sprawie budowy terminalu LNG w Brunsbüttel. Obiekt docelowo umożliwić ma odbiór 8 mld metrów sześciennych skroplonego gazu ziemnego rocznie, co pomóc ma w uniezależnieniu kraju od dostaw gazu z Rosji. Jak poinformował resort gospodarki i ochrony klimatu, połowa udziałów gazoportu należeć będzie do państwowego banku rozwoju KfW. Operatorem będzie holenderska państwowa spółka Gasunie.
Szacuje się, że budowa obiektu potrwa około 3-4 lat, co umożliwiłoby odbiór pierwszych dostaw LNG w 2025 lub 2026 roku.
„Budując terminal LNG w Brunsbüttel, holenderska państwowa spółka Gasunie wnosi istotny wkład w bezpieczeństwo dostaw gazu w Europie. To dobry krok w kierunku zmniejszenia zależności od importu gazu z Rosji” – powiedziała w oświadczeniu holenderska minister finansów, Sigrid Kaag.
Gaz jako paliwo przejściowe. Później inwestycje m.in. w zielony wodór
Minister Robert Habeck powiedział, że rząd dąży do neutralności klimatycznej, jednak potrzebuje gazu jako paliwa przejściowego. Z uwagi na sytuację w Ukrainie konieczne jest zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego poprzez dywersyfikację źródeł tego surowca. „Jednocześnie od samego początku planujemy przejście na zielony wodór lub pochodne wodoru. Dotyczy to również budowy infrastruktury wodorowej” – podkreślił w oświadczeniu szef ministerstwa gospodarki i ochrony klimatu.
Czytaj także: Do końca roku Komisja Europejska chce ściąć import gazu z Rosji o dwie trzecie. Pomogą m.in. OZE i LNG
W komunikacie opublikowanym w związku z podpisaniem porozumienia podkreślono, że rząd planuje w przyszłości przebudowę gazoportu. Miałoby to pozwolić na wykorzystywanie go do odbioru dostaw zielonych pochodnych wodoru, takich jak amoniak. Przez „zielony” wodór i jego pochodne rozumiany jest surowiec powstający dzięki czystej energii, bez związku z paliwami kopalnymi.
Głosy krytyczne w Niemczech
Pośród głosów krytycznych pojawiły się m.in. pytania o zasadność inwestycji. Na łamach portalu Deutsche Welle poruszono kwestię przepustowości terminali w sąsiednich krajach. Organizacja pozarządowa Food & Water Action Europe podaje, że między styczniem 2021 a styczniem 2022 wykorzystano ok. 40% ich przepustowości. Zdaniem analityków organizacji pozostawia to duże pole do manewru.
Inna krytyka dotyczy śladu węglowego LNG, który jest wyższy niż w przypadku gazu transportowanego rurociągiem. Wynika to z konieczności jego skroplenia i regazyfikacji.
Czytaj także: Atom to najtańsza alternatywa dla węgla i gazu. Chyba, że potanieje magazynowanie prądu z OZE
W szerokim komentarzu na łamach „Spiegla” przytaczane są argumenty krytyczne z różnych stron, które określają wprost niemiecką politykę energetyczną jako „najgłupszą na świecie”. Zwrócono uwagę m.in. na silne uzależnienie kraju od dostaw surowców z Rosji, co teraz skutkuje „gorączkowym” poszukiwaniem alternatyw. O niepewności wyczuwalnej w Niemczech świadczy także stosunek do energii jądrowej. Podczas gdy jeszcze niedawno z przekonaniem deklarowano wycofywanie się z atomu, teraz nie jest to pewne. Choć ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły, rząd Niemiec rozważa dłuższe pozostanie przy korzystaniu z elektrowni jądrowych.
_
Zdjęcie: donvictorio / Shutterstock.com