Naukowcy do niedawna mieli nieprecyzyjne informacje o małych zwierzętach latających. Na ogół więcej wiedzieli o ich rozmieszczeniu lęgowisk i zimowisk niż o ich wędrówkach podczas lotów. Jedna z firm pomogła rozwikłać tę zagadkę przyrodniczą.
Motus Wildlife Tracking System to międzynarodowa sieć badawcza, która wykorzystuje zautomatyzowaną radiotelemetrię do śledzenia małych organizmów latających (ptaków, nietoperzy i owadów). Jej celem jest określenie ich wędrówek z wysoką precyzją czasową i przestrzenną.
Małe nadajniki radiowe są coraz bardziej popularne w ochronie przyrody
Naukowcy przyczepiają zwierzętom małe nadajniki radiowe. Ważą one zaledwie 0,14 grama, czyli średnio 3 procent masy ciała zwierzęcia.
Ornitolog Lucas Berrigan, będący koordynatorem programu regionalnego Atlantic i specjalistą ds. technologii w Motus, zaznaczył, że nadajniki satelitarne są znacznie droższe. Wprawdzie ich dużą zaletą jest przesyłanie sygnałów od satelity na dużym obszarze geograficznym, to jednak ich koszt wynosi od 2000 do 10 000 dolarów.
Z kolei nadajniki radiowe mają wprawdzie duże zastosowanie w mniejszej rozdzielczości przestrzennej do 14,5 kilometra, ale każdy z nich kosztuje tylko około 250 dolarów. Przyczepia się je w taki sposób, aby zwierzęta mogły swobodnie funkcjonować w środowisku.
Sygnały z zapisem danych z tych małych nadajników radiowych, zaczepionych u zwierząt, są następnie przesyłane do pobliskich stacji odbiorczych z antenami. Motus zainstalował ich ponad 2000 w 34 krajach na całym świecie. Budowa jednej takiej stacji odbiorczej kosztowała od 3000 do 15 000 dolarów, stwierdził Berrigan.
Sygnały z danymi monitorowanych zwierząt przesłane do tych stacji odbiorczych albo są w nich przechowywane, albo tez za pomocą wifi bądź zasięgu komórkowego są przesyłane na serwery, gdzie są przetwarzane.
Dzięki tego typu telemetrii naukowcy mogą dokładniej prześledzić losy zwierząt podczas podniebnej migracji, a nie tylko podczas pobytu na lęgowiskach i zimowiskach. W ciągu 10 lat badacze z Motus oznaczyli prawie 50 tysięcy zwierząt z prawie 400 gatunków.
Bardzo niska przeżywalność ptaków podczas lotów
Dlaczego badania są tak ważne? Dziś mało wiemy o tym, co robią zwierzęta podczas lotów. Dlatego tez system Motus ma umożliwić dokładne zbadanie między innymi przeżywalności ptaków podczas migracji. Niedawne badania wskazywały, że prawdopodobieństwo ich śmiertelności podczas migracji jest 15-krotnie większe niż podczas ich przebywania na stałych lęgowiskach czy zimowiskach. Ostatnie badanie z 2024 r. ujawniło nawet 20-krotnie wyższy poziom śmiertelności ptaków.
Angielski ornitolog Ian Newton z Uniwersytetu w Bristolu w swojej tegorocznej publikacji naukowej napisał: – Śmiertelność ptaków na jednostkę czasu podczas jesiennych podróży była około 3,0 razy wyższa niż śmiertelność w okresach stacjonowania. Podczas wiosennych podróży około 6,3 razy wyższa. A podczas jesiennych i wiosennych podróży łącznie 4,4 razy wyższa. Większa ogólna śmiertelność podczas wiosennych podróży była w dużej mierze związana z bardziej niekorzystnymi warunkami wietrznymi wiosną niż jesienią. Wysokie wskaźniki śmiertelności były szczególnie widoczne u ptaków przekraczających duże bariery ekologiczne, takie jak pustynia Sahara czy Zatoka Meksykańska. I były one wyższe w tej części ich podróży niż podczas przekraczania łagodniejszego terenu.
Berrigan zauważył, że w samej Ameryce Północnej w ciągu pół wieku ubyło aż 1/3 ptaków. Głównymi przyczynami są globalne ocieplenie, zanieczyszczenia oraz ingerencja człowieka w procesy przyrodnicze. Ludzie, wkraczając na tereny zamieszkałe przez dzikie zwierzęta, przyczynili się przede wszystkim do niszczenia wielu siedlisk ptasich.
Co do przeżywalności ptaków podczas lotów duże przeszkodą są bariery geograficzne jak rozległy ocean czy góry. Tak samo dla większości z nich przeszkodą są miasta czy infrastruktura w krajobrazie. Na przykład turbiny wiatrowe. Dlatego tez niezbędne jest śledzenie wędrówek tych zwierząt za pomocą urządzeń satelitarnych czy radarowych. Duże znaczenie mają też jednostki akustyczne, za pomocą których rejestrowane są odgłosy nocnych lotów ptaków, nietoperzy czy dużych owadów.
Fot. Samica lasówki czarnogłowej (Setophaga striata) na gałęzi. Źródło: Fiona M. Donnelly/Shutterstock
Czytaj także: Obserwacja ptaków może działać jak terapia. „Kluczowe jest odpuszczenie”
Dalsze plany rozbudowy stacji odbiorczych oraz zakup mikronadajników radiowych
Firma Motus planuje rozmieszczenie w Kanadzie jeszcze 300 stacji odbiorczych. Między innymi we współpracy z ludami tubylczymi na północy kraju. Ma ona polegać na szkoleniach tubylców w rozmieszczaniu nadajników radiowych na zwierzętach. A następnie na ich monitorowaniu. Zwłaszcza ich lotów.
Berrigan zaznaczył, że dana stacja odbiorcza może być umieszczona na posesjach ludzi, oczywiście za ich zgodą. Może też ona powstać na prośbę ludzi, którzy chcieliby ją mieć na swoim terenie. Inicjatywę można wspierać przez stronę Birds Canada. Środki mają być wykorzystane na postawienie stacji lub też umieszczenie większej liczby nadajników na zwierzętach, w celu zwiększenia efektywności ich śledzenia na danych obszarach. Ponadto badacz uzasadnił to mówiąc: – Motus to naprawdę cenne narzędzie dla szkół, muzeów i ogrodów zoologicznych, aby uzyskać poczucie tego, co przelatuje nad ich społecznościami.
–
- Czytaj także: Ptaki wymierają. Wśród winnych domowy pupil i pestycydy
–
Zdjęcie tytułowe: Traveller MG/Shutterstock