Duża część Europy zmaga się z największą od dekad suszą, W przypadku Francji mówi się o najgorszej suszy w historii. Brak opadów oraz wysokie temperatury spowodowały, że wiele rzek wysycha. Są takie odcinki, gdzie w wody w rzece nie ma wcale. Tak jest przede wszystkim we Francji.
Historyczna susza we Francji
We Francji panuje największa susza w historii. O tym fakcie poinformowały władze w Paryżu: „To najpoważniejsza susza, jaka kiedykolwiek została odnotowana w naszym kraju, a prognozy pogody wskazują, że obecna sytuacja może utrzymać się przez następne 15 dni i stać się jeszcze bardziej niepokojąca”, ostrzegła 5 sierpnia premier Élisabeth Borne.
Minister ds. transformacji ekologicznej Christophe Béchu powiedział podczas wizyty w południowo-wschodniej Francji, że ponad 100 gmin nie jest już w stanie dostarczyć swoim mieszkańcom wody pitnej. Teraz woda musi być dostarczana ciężarówkami. „Im gorsza jest sytuacja, tym bardziej czynimy wodę pitną priorytetem w stosunku do innych zastosowań”, powiedział.
Według agencji Meteo France, w lipcu opady były o 84 proc. mniejsze od średnich wartości ostatnich 30 lat. Taka sytuacja zmusiła nawet niektóre gminy do budowy odsalarni wody morskiej jak np. na Korsyce czy wyspie Groix w departamencie Morbihan na północnym zachodzie kraju.
Loara bez wody
Susza odciska swoje piętno także w krajobrazie kraju. Francuska Loara jest tym, czym dla nas Wisła. To najdłuższa rzeka, która ma swoje źródła w Masywie Centralnym, i uchodzi do Zatoki Biskajskiej. Teraz ta rzeka na wielu odcinkach praktycznie nie istnieje.
Powyższe zdjęcie dobitnie pokazuje dramatyzm sytuacji, w jakiej znalazła się Francja. W swoim dolnym biegu rzeka w niektórych miejscach po prostu przestała istnieć. To jest właśnie rezultat tego, co dzieje się w Europie od samego początku czerwca, kiedy zachodnia część kontynentu zaczęła doświadczać sięgających 40oC upałów. W połączeniu z permanentnym brakiem opadów, szybko przyniosło to swoje skutki.
Wiele innych rzek we Francji także wysycha
Garonna i Rodan także tracą wodę. W przypadku tych rzek problem jest dużo poważniejszy, gdyż chodzi o bezpieczeństwo energetyczne państwa. Operator energetyczny EDF został zmuszony na przełomie lipca i sierpnia do redukcji mocy w swoich elektrowniach jądrowych. Przyczyną był nie tylko co niski poziom Garonny, ale zbyt wysokie temperatury wody. Niewykluczone, że zmniejszona będzie musiała zostać praca reaktorów także nad Rodanem. Elektrownie jądrowe podobnie jak węglowe wymagają chłodzenia wodą. To dość poważny problem. Co gorsza, na problem nakładają się także prace konserwacyjne czy usterki, do których przyczyniła się pogoda w obiektach jądrowych. W rezultacie obecnie połowa z 56 reaktorów pracuje ze zmniejszoną mocą.
Nawet w górach nie jest lepiej. Rzeka Doubs, która płynie na wschodzie Francji przy granicy ze Szwajcarią na niektórych odcinkach wyschła. To efekt nie tylko braku letnich opadów w połączeniu z wysokimi temperaturami, ale też słabych opadów śniegu. Cierpi na tym przyroda, ale i branża turystyczna, bo Doubs należy do żeglugowych atrakcji zarówno Francji jak i sąsiedniej Szwajcarii. „Mamy nadzieję, że to naprawdę wyjątek od reguły”, powiedział Francoise Droz-Bartholet, dyrektor firmy Saut Du Doubs, prowadzącej hotele nad brzegami rzeki. Rezerwacji jest o 20 proc. mniej niż zwykle o tej porze roku.
Wysychający Ren uderza w gospodarkę
Ren jest jedną z największych rzek Europy. To będący od wieków filar niemieckiej, ale też szwajcarskiej i holenderskiej gospodarki. Teraz ta rzeka może stać się kompletnie nieżeglowna, a to będzie miało swoje poważne konsekwencje w gospodarce.
Wydaje się nam, że dziś transport to TIR’y, kolej, samoloty, a na morzach pływają wielkie kontenerowce i masowce. Rzeki też w dzisiejszych czasach odgrywają ważną rolę. Renem transportuje się węgiel, paliwa i wiele innych towarów. Na znacznej długości w zachodniej, uprzemysłowionej części Niemiec poziom wody w Renie jest co najmniej 50 proc. mniejszy, niż być powinien.
Według wyliczeń Eurostatu rzeki i kanały w Europie są szlakiem transportowym dla ponad jednej tony towarów w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Oczekuje się, że susza na Renie może spowodować straty gospodarcze, które przewyższą te z 2018 roku, czyli powyżej 5 mld euro. „Zdolność do żeglugi śródlądowej będzie poważnie ograniczona tak długo, jak długo nie będzie dużo deszczu na tym obszarze. Dochodzą do tego jeszcze szkody spowodowane w Niemczech przez wysokie ceny energii elektrycznej. Mówimy o miliardach.”, powiedziała Cecile Azevard, dyrektorka francuskiego operatora żeglugi rzecznej VNF.
Volker Wissing, minister transportu powiedział, że poza samą koniecznością pogłębiania Renu, w dłuższej perspektywie będzie potrzebne przeniesienie części transportu na autostrady i tory kolejowe. Niemcy muszą się liczyć ze spadkami w produkcji przemysłowej w związku z długotrwałym spadkiem poziomu wody w Renie. „W 2018 roku, kiedy żegluga na Renie była utrudniona przez dłuższy czas z powodu niskiego stanu wód, produkcja przemysłowa spadła o około 1,5 proc. w szczytowym momencie”, powiedział Nils Jannsen, ekspert ekonomiczny w Kilońskim Instytucie Gospodarki Światowej. „Dodatkowym obciążeniem może być to, iż żegluga jest stosunkowo ważnym środkiem transportu towarów energetycznych”, dodał.
W państwach kojarzonych z wodą i deszczem problem jest podobny
Niedawno Wielka Brytania doświadczyła saharyjskich upałów i braku opadów. Według Met Office lipiec był najsuchszy od 1935 roku ze średnią opadową w Anglii wynoszącą jedynie 23,1 mm, czyli 35 proc. średniej wieloletniej. W tym słynącym z „angielskiej pogody” kraju wysycha Tamiza. Wyschły jej źródła, a dokładniej mówiąc, zostały przesunięte o kilka kilometrów w dół. „Jeszcze nie znaleźliśmy Tamizy”, powiedział 62-letni Michael Sanders mieszkający w pobliżu źródła rzeki. Wraz z żoną wybrał się w dół rzeki, by szukać jej źródeł.
Tamiza jest źródłem wody dla milionów ludzi mieszkających w jej pobliżu. I tak jak w przypadku Renu jest ważną arterią komunikacyjną, mającą ważne znaczenie dla gospodarki kraju, który wysycha na wiór. Ilustruje to powyższe zdjęcie satelitarne stolicy Wielkiej Brytanii, która ze względu na te żółte plamy Londynu raczej już nie przypomina. „To był jak spacer przez sawannę w Afryce, gdyż [ziemia] jest tak jałowa i tak sucha”, powiedział David Gibbons. 60-letni emeryt, który przemierzał Thames Path w przeciwnym kierunku niż Sanders – od ujścia do źródła – wraz z żoną i przyjaciółmi. Tamiza wciąż jeszcze płynie przez Londyn, jak można to zauważyć na zdjęciu. W tym roku nie wyschnie, ale przyszłości może się tak stać.
Podobnie jest w Holandii, która jest krajem wody. Rzeka Waal, główna odnoga Renu, jak sam wyżej opisany Ren, to holenderskie rzeki, które wysychają. Podobnie jest w przypadku rzeki IJssel, na której obowiązuje zakaz ruchu rzecznego. Wysokie temperatury wraz z niskim poziomem wody spowodowały, że w rzekach Mass i Waal zakwitły toksyczne algi. Na początku sierpnia tamtejsze ministerstwo środowiska i gospodarki wodnej wydało oświadczenie, że w kraju brakuje wody. Wdrożony został plan, którego celem jest priorytetowe zapewnienie bezpieczeństwa wałów oraz zapobieganie nieodwracalnym szkodom w przyrodzie.
U nas też
W innych europejskich państwach także panuje susza, gdzie wysychają rzeki. Tak jak chociażby u nas, gdzie niemal wszystkie polskie rzeki notują niskie stany wód. Te mniejsze wyschły całkowicie, ale i tym wielkim niewiele już brakuje. Tak jest np. na Odrze, gdzie w Słubicach poziom wody w rzece ma 85 cm (stan na 12 sierpnia), a w Kostrzynie 118 cm. W obu tych wskazaniach to mniej więcej średniej dolnej granicy stanów średnich. Taka sytuacja, gdzie ilość wody, a tym samym jej przepływ jest mały, potęguje skutki największej w historii katastrofy ekologicznej.
Fot. Bartus Daniel/ Shutterstock.com.