Wilki i batalia o to, czy są zagrożeniem oraz jak je traktować nie mają końca. Co jakiś czas w internecie powraca motyw ludzi, którzy cudem uszli z życiem przed stadem wilków. Ile jest prawdy w historiach, których autorstwo często przypisuje się myśliwym? Postanowiliśmy zapytać ekspertów.
Internetowa mitologia kontra naukowe fakty
W kwietniu dr Robert Maślak z Uniwersytetu Wrocławskiego na swoim facebookowym profilu wdał się w dyskusję z obserwatorką, która napisała o rzekomej próbie ataku, jakiej doświadczyła ze strony wilków jej znajoma. „Znam osobę (…), która wracała w nocy z pracy do domu. (…) Okazało się, że wilki robią okrąg i szykują się do ataku”. Następnie opowiedziała o mężczyźnie, który akurat tamtędy przejeżdżał i uratował życie kobiety, każąc jej wsiąść do swojego auta. W dalszej części wypowiedzi powołała się na pewnego specjalistę, który miał napisać, że po wielu latach ochrony wilki zaczęły tracić instynkt [obronny – przyp. red.] przed człowiekiem i już się go nie boją. „A druga sprawa krzyżują się z psami i te są najbardziej agresywne” – zakończyła autorka posta.
Naukowiec skwitował: „Ładnie opisałaś kilka mitów na temat wilków” i rozłożył je na czynniki pierwsze.
- Otaczanie czy też marsz za człowiekiem nie oznacza przygotowań do ataku. Tak czynią zwłaszcza młode, ciekawskie wilki, które chcą lepiej się przyjrzeć człowiekowi.
- Nie wiem jakiego specjalistę od wilków czytałaś, ale jeśli stwierdził, że wilki zaczęły ”tracić instynkt”, to nie był specjalista, tylko myśliwy. To ich ulubiona bajka.
- Krzyżowanie z psami nie oznacza, że mieszaniec traci lęk przed człowiekiem.
Dodał, że mieszaniec wychowywany w grupie dzikich wilków zachowuje się jak one również w stosunku do człowieka. Odpowiedź naukowca spotkała się z aprobatą internautów. Z kolei stwierdzenia przytoczone przez autorkę posta zostały masowo wyśmiane. Czy Polacy wierzą w utarte przekonania o tych zwierzętach, czy uważają jednak, że wilki nam nie zagrażają? Które mity na temat wilków są najczęściej powielane przez nieświadomych? O tym opowiedziała nam Sylwia Szczutkowska z Pracowni na rzecz Wszystkich istot.
Polowania jako antidotum, atakowanie ludzi, mordercze zapędy wilków
Baśniom na ten temat nie ma końca. Pracownia przyznaje, że najbardziej rozpowszechniony i groźny mit mówi, że powrót do polowań rozwiąże problem przypadków ataków wilków na zwierzęta hodowlane. – Tymczasem selektywny odstrzał jest w praktyce niemal niemożliwy, gdyż trudno odróżnić wilki pod względem wieku czy płci – mówi Szczutkowska. Z wielu opracowań naukowych wynika, że polowania rozbijają grupy rodzinne wilków. Osłabione grupy nie są zdolne do polowań na dziko żyjące zwierzęta. Kierują się więc w stronę pastwisk i inwentarza, ponieważ tam znajdują łatwą zdobycz.
– Odstrzał nie rozwiąże więc żadnego problemu, a wprost doprowadzi do wzmożenia ataków na zwierzęta hodowlane, godząc w interes rolników – tłumaczy SmogLabowi. – Pamiętajmy, że polowania na wilki przyniosą korzyści (np. trofeum) jedynie myśliwym.
Kolejny wilczy mit dotyczy ataków na ludzi. – A prawda jest taka, że wilki nie stanowią dla nas bezpośredniego zagrożenia. Są zwierzętami, które wycofują się w kontakcie z człowiekiem. Rozsiewane przez środowiska zainteresowane odstrzałem wilka informacje o atakach i zjadaniu ludzi są fake newsami.
W Polsce nie ma dowodów na udział wilków, czy innych drapieżników w śmierci człowieka i pozostawienia śladów na szczątkach. Jak mówi Szczutkowska, jest wręcz odwrotnie – to człowiek stanowi zagrożenie dla tego cennego, chronionego gatunku. – W ostatnich latach rośnie liczba wilków poszkodowanych w wyniku działalności człowieka. Według szacunków naukowców co najmniej 150 wilków ginie rocznie tylko z powodu nielegalnego odstrzału. Kolejne osobniki giną we wnykach, wypadkach samochodowych oraz z przyczyn naturalnych, takich jak choroby – wylicza w rozmowie ze SmogLabem. Jej zdaniem skala nielegalnego zabijania wilków wymaga podjęcia skutecznych działań przez administrację ochrony przyrody i organy ścigania.
Wilki się rozbestwiły?
– Inny, popularny mit mówi, że wilki pojawiają się w okolicy ludzkich siedzib, bo się „rozbestwiły”. Osobniki, które pojawiają się w okolicach miast, czy wsi to najczęściej niedoświadczone młode wilki. Po odłączeniu od swojej grupy rodzinnej, poszukują własnego miejsca do życia i chcą założyć własną rodzinę – mówi nam Szczutkowska. Z najsilniejszych populacji wilki migrują na tereny, gdzie jest ich bardzo mało lub nie ma ich w ogóle. Nieraz pokonują ogromne dystanse (np. wilk Alan pokonał 1500 km przez 4 kraje), więc siłą rzeczy przemieszczają się także przez obszary, na których łatwiej je zaobserwować przez człowieka – przedmieścia, okolice wsi – dodaje.
Jak mówi, twierdzenie, że wilków jest „za dużo” nie ma potwierdzenia w wiedzy naukowej. – Typowa wilcza grupa rodzinna składa się zazwyczaj z 6 do 8 osobników i np. na nizinach zajmuje terytorium ok 250 km². Nie ma możliwości zagęszczenia populacji z uwagi na ograniczenia związane z bazą pokarmową.
Najliczniejsze i najsilniejsze populacje są źródłem osobników, które migrują na nowe siedliska. Badania telemetryczne i genetyczne pokazują, że nasze północno-wschodnie wilki zasiedliły np. zachodnią Polskę czy Niemcy umożliwiając odrodzenie się populacji w tych miejscach.
Ludzkie cechy, o które oskarża się zwierzęta?
Kolejnym szkodliwym mitem jest przypisywanie wilkom roli „mordercy”.
– To przenoszenie cech ludzi na zwierzęta. Podstawą diety wilków w Polsce są dzikie ssaki kopytne. Wilki nie mordują saren, jeleni czy dzików. Polują na nie, bo to jest ich pożywienie.
Jak mówi ekspertka, dzięki temu, że łatwiej upolować osobnika chorego, w słabszej kondycji czy zranionego, wilki pełnią ważną rolę sanitarną w lesie. – Jednocześnie wilki obniżają zagęszczenie zwierząt kopytnych, więc przyczyniają się do ograniczenia szkód w lasach.
– Wszystkim osobom zaniepokojonym obecnością wilków w Polsce należą się rzetelne informacje o tym chronionym gatunku, a nie jego demonizowanie – podsumowuje Sylwia Szczutkowska.
–
Zdjęcie tytułowe: Tomas Hejlek/Shutterstock