Ile wynoszą emisje wojska? W miarę jak rosną temperatury na Ziemi, rośnie presja, by doprowadzić do spadku emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Wiele się mówi o kwestii transportu, rolnictwa, czy nawet naszej diety. Tymczasem kolejnym problemem jest wojsko. Okazuje się, że armie na świecie też dokładają swoje solidne trzy grosze. A i tak nie do końca wiadomo, jak dużo jest owych groszy.
Całkiem duży odcisk na klimacie Ziemi
W negocjacjach klimatycznych odnośnie do redukcji emisji CO2 kładzie się duży nacisk na energetykę, ostatnio też na rolnictwo. Bez echa za to przechodzi sektor wojskowy. Globalne ocieplenie i nowe rekordy temperatur sprawiają, że i temat wojska staje się coraz głośniejszy. Naukowcy i grupy ekologiczne z roku na rok zwiększają swoją presję na ONZ, by zmusić armie na świecie do ujawniania swojego śladu węglowego.
Według nowego raportu Scientists for Global Responsibility (SGR) w 2022 roku światowa armia wyemitowała 2,75 mld ton CO2 do atmosfery, co stanowi 5,5 proc. światowych emisji. W stosunku do lat 2017-2021 nastąpił niewielki, bo półprocentowy spadek tych emisji. Szacunki przedstawione przez SGR opierają się m.in. na liczbie czynnego personelu wojskowego, czy aktywności armii na świecie. Należy przy tym zwrócić uwagę, że obliczenia te dla poszczególnych armii na świecie nie uwzględniają wszystkich parametrów. Niewiele wiadomo o armiach np. Iranu, Indii, państw afrykańskich, czy też np. Rosji. To oznacza, że jeśli już mamy do czynienia z jakąś tam redukcją emisji, to trudno to uznać za wiarygodne.
„Wojskowe emisje gazów cieplarnianych mają znaczenie, ponieważ stanowią potencjalnie dużą lukę w celach paryskich. Szczególnie w przypadku krajów wydających duże kwoty na cele wojskowe, takich jak Stany Zjednoczone, Chiny, Wielka Brytania, Rosja, Indie, Arabia Saudyjska i Francja” – powiedział dr Stuart Parkinson, dyr. SGR.
Emisje mogą być większe niż te oficjalne
Amia nie ma obowiązku, by redukować emisje CO2. Siły wojskowe nie są zobowiązane międzynarodowymi porozumieniami klimatycznymi do zgłaszania i ograniczania emisji. Naukowcy mówią, że dane, które publikuje wojsko, są w najlepszym razie niewiarygodne lub po prostu niekompletne. Niedawno działacze na rzecz większej świadomości o śladzie węglowym wojska otrzymali wsparcie ze strony UE. Europosłowie wezwali Komisję i Radę UE oraz szefa spraw zagranicznych UE do „sformułowania propozycji przejrzystego rozliczania emisji gazów cieplarnianych przez cele wojskowe w ramach UNFCCC”.
Apel był częścią corocznej uchwały parlamentu w sprawie kryzysu klimatycznego przed COP28.
Jak przyznaje w swoim raporcie SGR w śladzie węglowym wojska na świecie istnieje dość duża niepewność. Szacunki mówią, że emisje mogą sięgać nawet 7 proc. Do tego biorąc pod uwagę wojnę w Ukrainie, obecne działania Izraela, to mamy tu emisje pośrednie. Do takich emisji pośrednich zaliczyć należy pożary budynków, składów paliw, czy też później odbudowę po wojnie. Szczególnie w przypadku Ukrainy, gdzie wiele miast, jak np. Mariupol, będzie trzeba budować dosłownie od zera.
Dla bezpieczeństwa lepiej nie wiedzieć
Istnieje jeden ważny powód, dla którego nie ma wiarygodnych informacji na temat śladu węglowego armii na świecie. Emisje pochodzące z aktywności wojska zostały pominięte w Protokole z Kioto z 1997 roku. Dopiero w 2015 roku, w paryskim porozumieniu klimatycznym, zostały one włączone w ramach celów redukcyjnych. Podstawą wyłączenia armii z Protokołu z Kioto było bezpieczeństwo narodowe. Ten powód także po roku 2015 był zawsze podtrzymywany, bo paryskie porozumienie miało swoje luki w zapisach. Armie niechętnie raportowały swoje emisje właśnie ze względu na bezpieczeństwo. Chodzi tu w końcu o to, by potencjalny przeciwnik nie mógł się dowiedzieć, jak duża jest dana armia. Jak wygląda jej aktywność i możliwości. Szczególnie chodzi tu właśnie o kwestię związaną z wojną w Ukrainie.
„Ważne jest, aby zrozumieć, że kryzys na Ukrainie nieco skomplikował tę sytuację” – stwierdził James Appathurai, zastępca asystenta sekretarza generalnego NATO. I tu właśnie kłania się kwestia bezpieczeństwa odnośnie do działań Rosji. „Nie chcielibyśmy, aby wszyscy wiedzieli, ile paliwa zużywamy podczas tych misji. Jak daleko lecimy, jak daleko jedziemy i jakie mamy plany ćwiczeń” – tłumaczy Markus Ruelke z jednostki ds. ochrony środowiska w niemieckim Ministerstwa Obrony.
Ten argument nie przekonuje
Takie tłumaczenia w obliczu ocieplającego się klimatu nie przekonują tych wszystkich, którzy domagają się działań na rzecz ograniczenia emisji CO2. „Pomijanie emisji związanych z konfliktami w rachunkowości UNFCCC stanowi rażącą lukę” – powiedział Axel Michaelowa, założyciel Perspectives Climate Group, dodając, że setki milionów ton emisji gazów cieplarnianych może nie zostać uwzględnionych. Możliwe, że na COP28 dowiemy się co nieco na temat emisji wszystkich armii na świecie.
„Nie możemy w dalszym ciągu traktować wojska w jakiś specjalny sposób. To po prostu kolejny sektor powodujący duże zanieczyszczenie” – powiedział Doug Weir, dyrektor ds. badań i polityki w brytyjskim Obserwatorium Konfliktów i Środowiska. „Są daleko w tyle w dążeniu do neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla, ponieważ od tak dawna cieszą się tego rodzaju wyjątkowością”.
Armia stara się redukować emisje, ale z innego powodu…
Należy teraz zwrócić uwagę na to, że same armie, a przynajmniej niektóre, biorą sobie do serca sprawy związane z klimatem. W 2022 roku amerykańska armia uznała globalne ocieplenie za „egzystencjalne” zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, wywołujące konflikty i masową migrację. Wtedy też Kathleen Hicks powiedziała, że Biały Dom postawił Departamentowi Obrony cel polegający na osiągnięciu zerowej emisji gazów cieplarnianych netto do 2050 roku oraz że Pentagon opracowuje plan zrównoważonego rozwoju. „Wiemy również, że musimy zoptymalizować wykorzystanie energii w naszych pojazdach taktycznych” – oświadczyła Hicks,
…chodzi o przewagę na polu bitwy
Na razie jednak na słowach się kończy, choć z drugiej strony to i owszem, są podejmowane działania. Chodzi w nich jednak bardziej o kwestię kosztów związanych z ograniczonym budżetem państwa niż o ocieplający się klimat. Ceny coraz trudniejszej w wydobyciu ropy naftowej pozostają wysokie. 80 dolarów za baryłkę w czasach takich konfliktów jak inwazja Rosji na Ukrainę to dość spore obciążenia dla budżetu całego NATO. W grę wchodzi tu nie globalne ocieplenie, a przewaga na polu bitwy. Wygrywa ten, któremu starczy zasobów. Nowoczesny sprzęt wojskowy ma tu przewagę nad paliwożernymi maszynami produkcji rosyjskiej, czy też bardziej radzieckiej. Brytyjskie Ministerstwo Obrony (MOD) podsumowuje to jako zdolność „walki i wygrywania w coraz bardziej wrogim i bezlitosnym środowisku fizycznym”. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych ujmuje to jeszcze prościej: „Mniej paliwa, więcej walki”.
W związku z tym rośnie zainteresowanie wojska różnymi opcjami zaawansowanych technologii. Po pierwsze, istnieje potencjał zwiększenia efektywności energetycznej okrętów wojennych, samolotów bojowych i pojazdów opancerzonych, a także baz wojskowych. Jednym z obszarów wzrostu tej efektywności są pojazdy zrobotyzowane. Zwłaszcza drony, które są na ogół mniejsze i lżejsze – a zatem bardziej energooszczędne – niż te z pilotem na pokładzie. Jedną z największych technologii redukcji emisji jest wykorzystanie bezzałogowych statków powietrznych – dronów. „Kiedy wyjmiesz człowieka z samolotu, znacznie poprawisz wydajność energetyczną” – stwierdził w wywiadzie dla agencji Reutersa jeden z urzędników ds. obrony USA.
Po drugie, kluczowym obszarem są „paliwa alternatywne”. Obejmuje to rozszerzenie zastosowania małych reaktorów jądrowych w łodziach podwodnych, dużych okrętach wojennych i odległych bazach wojskowych. Inne paliwa alternatywne obejmują biopaliwa i paliwa syntetyczne przeznaczone do stosowania zwłaszcza w lotnictwie wojskowym. Istnieje również zainteresowanie większym wykorzystaniem energii odnawialnej w bazach wojskowych.
Raczej nigdy się nie dowiemy, jak jest
Czy faktycznie poznamy prawdę o emisjach wojska? W tak napiętej dziś sytuacji geopolitycznej? Anya Nanning Ramamurthy, działaczka pacyfistycznej grupy Peace Pledge Union, powiedziała: „Nie sądzę, by wiele osób zdawało sobie sprawę, że emisje wojskowe nie są uwzględnione w danych. W czasie kryzysu klimatycznego zaobserwowaliśmy ogromny wzrost wydatków wojskowych w Wielkiej Brytanii. Największy od prawie 70 lat – obiecują jedno, a potem robią drugie”.
Nawet jeśli kwestia bezpieczeństwa jest priorytetem, bo jest oczywiście, to pojawia się inny problem. To motywacja do działania w sektorze cywilnym i zasłanianie się tym, że inni tego nie robią. „Bardzo dobrze jest mówić ludziom, żeby przestali latać lub przerzucili się na samochód elektryczny, niezależnie od tego, czy będzie to dla nich kosztowne, czy niedogodne, ale trudno to zrobić, gdy wojsko ma darmowy przejazd” – stwierdził Parkinson.
_
Zdjęcie: Vital Hil / Shutterstock.com