W sierpniu ruszyła trzecia już edycja programu „Moja Woda”, w ramach którego uzyskać można dofinansowanie na zatrzymywanie deszczówki. Z uwagi na duże zainteresowanie budżet zwiększono niedawno o kolejne 100 mln złotych. Eksperci wskazują, że wsparcia wymaga również retencja wody bezpośrednio na polach uprawnych.
Nowa edycja programu „Moja Woda”, podobnie jak poprzednie, służyć ma w założeniach m.in. łagodzeniu skutków suszy. W rządowym komunikacie zwrócono uwagę na duże zainteresowanie, jakim cieszy się program.
– W ramach trzeciej edycji programu „Moja Woda”, ogłoszonej na początku tego miesiąca, w samym województwie łódzkim złożono już prawie 1000 wniosków. Program na przydomową retencję cieszy się wielkim zainteresowaniem w całym kraju – powiedziała w oświadczeniu minister Anna Moskwa, szefowa resortu klimatu i środowiska.
Nawet 6 tys. na przydomową retencję. Rusza program „Moja Woda 3.0”
Jak poinformował resort klimatu i środowiska, początkowa pula środków, tj.130 mln złotych, została powiększona do 230 mln złotych. Otrzymać można do 6 tys. zł dotacji na utworzenie, na terenie swoich nieruchomości, systemów zatrzymywania wód opadowych.
Podczas spotkania w Łodzi, które dotyczyło programu, mówiono o korzyściach płynących ze wsparcia przydomowej retencji. Moskwa zwracała uwagę m.in. na kwestię przeciwdziałania suszy. – To ważna informacja nie tylko dla łodzian, ale i wszystkich zainteresowanych w całej Polsce. Pokazuje, że konsekwentnie realizujemy strategiczny cel, jakim jest minimalizowanie skutków suszy – mówiła minister.
Czytaj także: Mała retencja – chroni przed suszą i powodzią. Jak działa?
– Ogólnie rzecz biorąc, sam pomysł uruchomienia dotacji dla gospodarstw domowych, dotyczących retencjonowania wody deszczowej, jest świetny. Powinien on istnieć od dawna, w formie cyklicznej, by wspierać osoby, chcące gromadzić deszczówkę. Pozwala to często oszczędzić wodę, która zostałaby pobrana z sieci wodociągowej – komentuje dla SmogLabu Piotr Nieznański z WWF Polska i Koalicji Ratujmy Rzeki.
Wsparcie retencji w Polsce. Potrzeby są szersze
Nieznański podkreśla jednak, że w interesie nas wszystkich jest wspieranie także innych, mniej popularnych sposobów retencjonowania wody deszczowej.
– Obawiam się, że zdecydowana większość środków posłuży wkopaniu, bądź też zbudowaniu zbiornika na wodę deszczową. To, jak mówiłem, rzecz bardzo pozytywna. Warto jednak zwrócić uwagę także na inne możliwości retencjonowania wody: nie tylko w zbiornikach, ale i w glebie. Potrzebna jest w tym zakresie pomoc techniczna, uświadamiająca potencjalnym beneficjentom korzyści z tego rodzaju retencji – podkreśla ekspert WWF i Koalicji Ratujmy Rzeki.
Czytaj także: Przez lata myślano o tym, żeby szybko usunąć wodę. Susze zmieniły perspektywę
– W Polsce mamy ponad 6,5 mln hektarów zmeliorowanych gruntów, które przekształcono na potrzeby rolnictwa i produkcji żywności. W efekcie mamy 420 tys. kilometrów rowów melioracyjnych w naszym krajobrazie. Tylko na 10 proc. z nich mamy natomiast urządzenia, które pozwalają na zatrzymywanie wody. Za sprawą reszty woda jest wyłącznie drenowana – mówi nam Nieznański. – Wyzwaniem jest więc wsparcie rolników, by stan ten odwrócić. Instalacja urządzeń, pozwalających zatrzymać wodę, przyniosłaby dużo większe korzyści, niż wszystkie sztuczne zbiorniki wodne w Polsce. Dlaczego? Ponieważ woda zatrzymywana byłaby tam, gdzie rolnik jej potrzebuje, na terenie jego upraw – zwraca uwagę ekspert WWF i Koalicji Ratujmy Rzeki.
O tym, jak można przeciwdziałać suszom, rozmawialiśmy w ubiegłym roku z drem Sebastianem Szklarkiem, autorem bloga „Świat Wody”, ekohydrologiem z Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii PAN. – Duże znaczenie ma szansę mieć wykorzystanie istniejących rowów melioracyjnych, poprzez zainstalowanie w nich zastawek. Wówczas możemy zatrzymywać wodę w miejscu opadu. I retencjonować ją, podobnie jak w przypadku oczek wodnych, które także warto odtwarzać – mówił nam dr Szklarek. Z całością rozmowy można zapoznać się TUTAJ.
_
Szczegóły na temat wniosków i wsparcia w ramach programu „Moja Woda” znaleźć można na stronach rządowych, lub poszczególnych wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej.
Zdjęcie: J.J. Gouin / Shutterstock.com