Samochody oznaczają nie tylko zanieczyszczenia powietrza i emisje dwutlenku węgla do atmosfery. Nawet jeśli cały transport zelektryfikujemy, wciąż będzie istniał problem… opon. Opony samochodowe to niemały problem dla środowiska naturalnego. Okazuje się, że nawet co trzecie drzewo w Indonezji, a co trzecie w Chinach ścinane jest pod produkcję kauczuku. Skala wycinania trzech pod nowe uprawy jest dwu, a nawet trzykrotnie większa, niż dotychczas szacowano.
Przez tysiące lat koła robiono pierw z kamienia, a następnie z drewna. Cięższe wehikuły wyposażano w drewniane koła okute żelazem lub skórą, by drewniane koło się nie rozpadło. Jednak w XIX wieku drewno, kamień i metal zastąpiła guma. W początkowym okresie, kiedy na ulicy pojawiły się pierwsze samochody, opony robiono tylko z naturalnego kauczuku. Jednak wraz z nastaniem XX wieku samochody stały się tańsze i coraz bardziej powszechne. Świat potrzebował więcej kauczuku, niż plantacje mogły go dostarczyć, a to wiązało się z dramatycznym wylesianiem lasów.
Bez kauczuku z tropikalnych lasów ani rusz
W 1909 roku niemiecki chemik Fritz Hofmann, pracujący dla niemieckiej firmy chemicznej Bayer, wynalazł pierwszy komercyjny kauczuk syntetyczny. W ciągu roku materiał znalazł się w oponach samochodowych. Do 1931 roku amerykańska firma chemiczna DuPont uprzemysłowiła produkcję kauczuku syntetycznego. Naturalny kauczuk jednak nie zniknął, nadal był i wciąż jest niezbędny do produkcji samochodowych opon.
Sam kauczuk nie stanowi dziś lwiej części składowej opon samochodowych. W przypadku samochodów osobowych i wszelkich lekkich pojazdów drogowych zawierają średnio 19 proc. kauczuku. Tiry i inne tego typu pojazdy ze względu na swoją masę zawierają średnio 34 proc., a w niewtórych przypadkach nawet więcej. Przyczyną są specyficzne właściwości naturalnego kauczuku, który pozyskuje się z kauczukowca rosnącego w tropikach, głównie w Azji Południowo-Wschodniej. To właśnie naturalny kauczuk sprawia, że opona może wiele znieść. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy po drogach jeżdżą szybkie samochody i ciężkie wielotonowe ciężarowce. A nie wszędzie, nawet w takiej Ameryce drogi są dobrej jakości.
Mimo iż naturalny kauczuk stanowi stosunkowo niewielką część opony, nie jest to bez znaczenia, jeśli chodzi o wpływ na środowisko naturalne. Dziś aż 70 proc. produkcji naturalnego kauczuku jest związane z produkcją opon. Sama produkcja, pozyskiwanie kauczuku – soku mlecznego zwanego lateksem, to proces żmudny. Potrzeba tysięcy drzew i wielu rąk do pracy. Wyobraźmy sobie wielkie opony tirów, kombajnów, i innych maszyn. A następnie przemnóżmy przez liczbę takich pojazdów jeżdżących po świecie.
Zniknęły przez to miliony hektarów lasów
Nietrudno więc się domyślić, że taka produkcja wiąże się z deforestacją lasów tropikalnych w krajach Azji Południowej. Te wszystkie drzewa trzeba wyciąć, by posadzić kauczukowce, stanowiące monokulturę poważnie redukującą bioróżnorodność. Niedawno w czasopiśmie Nature opublikowano wyniki badań przeprowadzonych na podstawie analizy zdjęć satelitarnych. Okazuje się, że od 1993 roku kauczukowe plantacje przyczyniły się do zniszczenia ponad 4 mln hektarów naturalnych lasów deszczowych w Azji Południowo-Wschodniej. Z analizy wynika, że co piąte drzewo w Chinach i co trzecie w Indonezji, zostało ścięte z tego powodu. Na dodatek wiele terenów, które dotknęło wylesianie, jest kluczowe pod względem bioróżnorodności.
Od lat to kraje Azji Południowo-Wschodniej są głównym producentem kauczuku, który jest przeznaczony na produkcję opon samochodowych. I to właśnie tam jest największy problem związany z wylesianiem. Zebrane dane pokazują, że to właśnie produkcja kauczuku ma duży wpływ na to, co dzieje się lasami tropikalnymi regionu. Te wyniki badań mogą być niedoszacowane. Dr Antje Ahrends , kierownik działu genetyki i ochrony przyrody w Królewskim Ogrodzie Botanicznym w Edynburgu i jedna z autorek badania, ostrzega, że szacunki zawarte w badaniu mogą być zaniżone. W rzeczywistości może być gorzej. „Musisz ustawić próg na zdjęciach: jeśli ustawisz próg zbyt nisko, istnieje ryzyko uwzględnienia wszelkiego rodzaju obszarów, które są już mocno zdegradowane, a jeśli ustawisz próg zbyt wysoko, pominiesz wiele wylesień. Dlatego zdecydowaliśmy się na bardzo konserwatywny próg”.
Dużym problemem w oszacowaniu skali było zachmurzenie. Region jest wilgotny i pochmurny, często tam pada. Szczególnie w Malezji i Indonezji, to najwilgotniejsze miejsca na Ziemi. Jednocześnie problematyczne było rozróżnienie drzew kauczukowca od pozostałych naturalnie rosnących drzew. Mimo tych trudów naukowcy jakoś to oszacowali, by mniej więcej pokazać skalę problemu. Ustalenie, jak bardzo uprawy kauczuku przyczyniły się do deforestacji za pomocą bezpośredniej obserwacji, też może nie być łatwe.
Czytaj także: Amazonia umiera za wypchane portfele reszty świata. „Boję się o swoje dziecko”
Brak przejrzystości w łańcuchu dostaw
Inni, jak Sam Ginger, specjalista ds. zrównoważonego rozwoju z Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego zwraca uwagę na inny problem. Chodzi tu o transparentność łańcuchu dostaw. Skala braku transparentności łańcucha dostawać od źródła do samego producenta opon jest ogromna. To aż 79 proc. Tylko dwaj producenci opon: Michelin i Bridgestone deklarują transparentność. Przynajmniej tak twierdzą. „Producenci opon to główni gracze w łańcuchu dostaw kauczuku, pochłaniający ponad 70 proc. produkcji. Często konkurują ze sobą o dostęp do tych samych źródeł kauczuku, a ujawnienie lokalizacji dostawców mogłoby ujawnić przewagę konkurencyjną, taką jak lepsze ceny lub bezpieczniejsze łańcuchy dostaw. Jednak ten brak przejrzystości stawia pod znakiem zapytania, czy zrobiono wystarczająco dużo, aby chronić przyrodę” – wyjaśnia Ginger.
„Większość produkcji kauczuku ma miejsce w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie występują takie gatunki, jak zagrożone słonie azjatyckie i krytycznie zagrożone łuskowce. Niezrównoważone praktyki zagrażają przyszłości tych zwierząt poprzez utratę siedlisk i nasilenie konfliktów między ludźmi a dziką przyrodą, gdy zwierzęta wkraczają na plantacje. Bez możliwości śledzenia łańcucha dostaw firmy nie są w stanie określić, czy wspierają niszczenie siedlisk i utratę różnorodności biologicznej” – zwrócił uwagę Ginger. Pomimo złożoności łańcucha dostaw, zrealizowane już projekty pilotażowe pokazują, że jest możliwe uczynienie łańcucha dostaw transparentnym.
Londyńskie Towarzystwo Zoologiczne zdecydowanie nalega, aby wszystkie zainteresowane strony w łańcuchu dostaw kauczuku miały na uwadze środowisko naturalne. Towarzystwo nalega, by z tego powodu strony dążyły do przejrzystości działań. Według dr Ahrends ważna jest także edukacja plantatorów, by dzięki temu możliwe było minimalizowanie wylesienia.
Upraw kauczukowca nie powinno się też demonizować
Autorzy badania opublikowanego w Nature zwracają też uwagę, by nie demonizować produkcji kauczuku na opony czy inne wyroby. „Kauczuk jest naprawdę dobrym źródłem dochodu dla drobnych rolników, jeśli można nim odpowiednio zarządzać. Może też magazynować od 50 do 250 ton węgla na hektar” – argumentuje Ahrends. Dodając przy tym, że jeśli ma się wybierać uprawę ananasów czy kauczuku, to lepiej wybrać to drugie. Uprawa kauczukowca wymaga mniej pestycydów niż w przypadku ananasa, lepiej też magazynuje węgiel atmosferyczny niż ananas.
Innym argumentem przemawiającym za naturalną gumą są emisje C02. Syntetyczne kauczuki to produkty ropopochodne, a więc związane z przemysłem paliw kopalnych. Samo z kolei wydobycie ropy naftowej i gazu ziemnego wymaga coraz większego wkładu energetycznego. Powodem jest wyczerpywanie się łatwych w wydobyciu złóż. W przypadku uprawy kauczukowca wkład energii pozostaje niezmieniony.
Profesor Erik Meijaard z Uniwersytetu w Kent podkreśla wagę użytkowania gruntów i odpowiednie planowanie ich użytkowania tak, aby nie było konieczności karczowania lasów. Także on zwraca uwagę na nie oczernianie branży zajmującej się produkcją i przetwarzaniem kauczuku. „Mam nadzieję, że światowa dyskusja wokół tego artykułu nie będzie przypominać: 'Mój Boże, mamy kolejną niszczycielską uprawę, która niszczy indonezyjski las deszczowy’. To nie jest szczególnie przydatne” – powiedział. Dodał przy tym, że należy bardziej zadać pytanie, w jaki sposób produkować, by było to jak najmniej szkodliwe dla środowiska naturalnego.
- Czytaj także: Olej palmowy. Najbardziej szkodliwy tłuszcz świata
–
Zdjęcie: SGr/Shutterstock