Warszawski ratusz deklarował antysmogową ofensywę, jednak na razie nie zapowiada dużego zastrzyku pieniędzy na wymianę kopciuchów. Z deklarowanych 300 milionów złotych na walkę z zanieczyszczeniem powietrza w tym roku na wymianę pieców wyda jedynie 3 miliony – twierdzi Warszawa Bez Smogu.
Taka kwota pojawia się w piśmie urzędowym przesłanym działaczom tej inicjatywy. To zaledwie jeden procent środków, które miały być wydane na walkę ze smogiem przez całą obecną kadencję samorządową. Jak twierdzą aktywiści, oznacza to likwidację 350 zanieczyszczających powietrze palenisk. Ponadto w planie jest wymiana zaledwie 100 pieców węglowych w budynkach zarządzanych przez stołeczny magistrat. To kropla w morzu potrzeb, bo ratusz musi się pozbyć 1400 takich kotłów. Ogółem w mieście około 20 tysięcy pieców dokłada się do niskiej emisji.
Plany te wyglądają marnie w porównaniu z deklaracjami prezydenta Rafała Trzaskowskiego z okresu kampanii wyborczej. Przed wybraniem na stanowisko mówił o 300 milionach złotych, które planuje przeznaczyć na wymianę „kopciuchów”. Jedna dziesiąta tej sumy miała być wydana już w pierwszym roku jego urzędowania. Potem tempo wydatkowania tych środków miało wzrastać.
Większość zaplanowanych w programie antysmogowym środków przesunięto jednak na inne cele – między innymi edukację czy montaż ogniw fotowoltaicznych na dachach szkół. Według biura prasowego warszawskiego ratusza to zgodne z polityką antysmogową miasta. Jak twierdzą urzędnicy, kwota 300 milionów miała zostać przeznaczona nie tylko na zastąpienie zanieczyszczających pieców, ale i na przyłączenie kolejnych budynków do sieci gazowej czy właśnie fotowoltaikę. Władze Warszawy twierdzą, że środki na pozbycie się nieekologicznego ogrzewania mogą być większe niż podane przez aktywistów trzy miliony. Będzie to zależało od rozwoju programu walki z niską emisją. Ma on przyspieszyć między innymi przez przedłużenie stołecznej sieci ciepłowniczej. Ratusz nie jest też w stanie zagwarantować, ile osób zgłosi się po dotacje na wymianę pieca, która w tym roku może wynosić do 12 tysięcy złotych. Te wyjaśnienia nie przekonują Piotra Siergieja z Polskiego Alarmu Smogowego.
– Od ponad dwóch lat domagamy się, żeby te kwoty były większe. Z jednej strony rozumiem, że biuro zajmujące się dopłatami do wymiany kopciuchów powstało pod koniec zeszłego roku, z czego wynika tempo jego działania. Z drugiej nie możemy się pogodzić z tym, że jedynie jedna dziesiąta kwoty przeznaczonej na walkę ze smogiem pójdzie w tym roku na likwidację nieekologicznych palenisk. Wynika to przecież z oficjalnego pisma, które otrzymaliśmy od urzędu. – mówi działacz PAS. Jak dodaje, magistrat działa opieszale i nie poprawia swoich wyników z poprzedniej kadencji samorządowej, kiedy wymieniał średnio około 300 kotłów rocznie.
Czy uda się wydać zadeklarowane 300 milionów przez całą kadencję prezydencką Rafała Trzaskowskiego? Tu Siergiej również ma wątpliwości. By dotrzymać obietnicy likwidacji emisji z przydomowych kotłów, trzeba wymieniać ich około 6000-7000 rocznie. Według aktywisty to ambitne zadanie, któremu urząd może nie podołać.
Źródło obrazu: Shutterstock/New Reporter