Ministerstwo klimatu przychyliło się do uwag organizacji ekologicznych i zablokowało budowę zapory w Siarzewie. Plan jej powstania w województwie kujawsko-pomorskim wywoływał wiele kontrowersji. Zdaniem działaczy społecznych obiekt zagroziłby przyrodzie i przyczyniłby się do zwiększenia ryzyka powodziowego – choć w zamierzeniu miał je minimalizować.
„Można wytłumaczyć sytuację metaforycznie: czy wanna szeroka i niezapełniona, jak teraz dolina Wisły, przeleje się szybciej niż wanna wąska i prawie pełna, jak zapora w Siarzewie ze zbiornikiem? Dolina nieprzecięta zaporą ma po prostu o wiele większe zdolności retencyjne” – mówił w wywiadzie ze Smoglabem Jacek Engel z Fundacji Greenmind. Wielu społeczników zwracało uwagę na zwiększone ryzyko powodziowe, które może stworzyć zapora. Inne argumenty mówiły o zagrożeniu dla siedlisk ptaków i szlaków migracyjnych ryb.
Czytaj również: Ekspert: zapora w Siarzewie nie będzie przeciwdziałać powodziom. Może je powodować
Zapora w Siarzewie: jeszcze w marcu szansa, dziś zagrożenie?
Do tej pory argumenty te odpierali przedstawiciele polskiego rządu. Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk (dawniej kierujący resortem gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej) jeszcze w marcu chwalił zalety planowanej inwestycji. Według niego miała ona zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom regionu razem z istniejącym już stopniem wodnym we Włocławku.
– Cały obszar działania przeciwpowodziowego i przeciwsuszowego przemawia za realizacją inwestycji. Chcę wszystkich zapewnić, że zostaną tutaj zastosowane najwyższe standardy w zakresie ochrony środowiska – zapewniał Gróbarczyk na konferencji prasowej w Ciechocinku. Stwierdził też, że dyskusja na temat powstania zapory w Siarzewie jest zamknięta. O jej budowie miał przesądzać wpis inwestycji do Europejskiego Dziennika Urzędowego.
Dziś okazuje się, że start inwestycji nie tylko nie jest przesądzony, ale i oddala się w nieokreśloną przyszłość. Minister Klimatu i Środowiska Michał Kurtyka uchylił decyzję środowiskową wydaną przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Bydgoszczy. Oznacza to, że jeśli zapora ma kiedykolwiek powstać, to proces wydawania decyzji przez RDOŚ musi ruszyć na nowo.
Chaos informacyjny i brak uzasadnienia dla inwestycji
Tym samym szef resortu klimatu przychylił się do uwag aktywistów ekologicznych. Ci zgodnie ostrzegali przed negatywnym wpływem zapory w Siarzewie na otoczenie. Protestował między innymi Klub Gaja, Fundacja WWF czy Fundacja Greenmind. Uwagi dotyczyły między innymi negatywnego wpływu inwestycji na obszary Natura2000 czy przecięcia szlaków migracyjnych ryb przez zaporę. Według członków organizacji społecznych w procesie wydawania decyzji złamano prawo do informacji i konsultacji społecznych (ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie). Ich zdaniem postulaty strony społecznej zostały zbagatelizowane, a mieszkańcy nie byli wystarczająco informowani o postępach dotyczących sprawy.
Według ministra klimatu intencją powstania inwestycji nie jest wcale ochrona przed suszą czy powodziami. Tak naprawdę chodzi o odciążenie znajdującego się wyżej od zapory w Siarzewie, wysłużonego stopnia wodnego we Włocławku. Dlatego nie można usprawiedliwić powstania nowego obiektu „nadrzędnym interesem publicznym”, którym w tym przypadku jest ochrona zdrowia i życia.
W uzasadnieniu swojej decyzji ministerstwo wiele uwagi poświęca też konsultacjom społecznym. Zdaniem resortowych urzędników RDOŚ działał pod tym względem chaotycznie i niewłaściwie – na przykład rezygnując z informowania o kolejnych swoich działaniach w niektórych z gmin. Przedstawiciele ministerstwa twierdzą też, że inwestycja nie spełnia warunków zrównoważonego rozwoju, a inwestor (przedsiębiorstwo Wody Polskie) nie zaproponował rozwiązań wystarczająco rekompensujących szkód związanych z jej powstaniem. Resort zwraca też uwagę, że wzrastający poziom wód gruntowych może zagrozić okolicznym cmentarzom.
Z decyzji ministerstwa cieszą się między innymi przedstawiciele inicjatywy „Wolne Rzeki”. „Czy to oznacza, że zapora w Siarzewie na pewno nie powstanie? Nie. Próby formalnego przepchnięcia dewastacji Wisły będą pewnie kontynuowane. Ale na wydanie nowych decyzji trzeba czasu. A ten, mamy nadzieję, sprzyja wolnej Wiśle” – napisali aktywiści na swojej stronie na Facebooku.
Źródło zdjęcia: materiały prasowe Wód Polskich