Dziś pod Wydziałem Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego we Wrocławiu odbył się briefing prasowy pt. S.O.S. dla powietrza! Dolnośląski Alarm Smogowy, Europejskie Centrum Czystego Powietrza i Rodzice dla Klimatu odpowiedzieli na najważniejsze pytania dotyczące miejskich zanieczyszczeń powietrza i ich sezonowości. Niedługo później miało miejsce posiedzenie zespołu ds. jakości powietrza.
Na Dolnym Śląsku 1 lipca, za sprawą uchwały antysmogowej, będzie symboliczną datą. To wtedy mają być wycofane piece najniższej klasy, czyli tzw. kopciuchy. Organizacje pozarządowe zwracają uwagę, że w zasobie komunalnym Wrocław nadal posiada takie piece. Co ważne, miasto chwali się sukcesami w tej materii, ale słabo komunikuje o epizodach smogowych. A smog występuje nie tylko w sezonie grzewczym. Tym, co truje cały rok, są spaliny samochodowe. Okazuje się jednak, że dzięki dwóm rozwiązaniom można uratować setki żyć rocznie.
Działanie zamiast pustych obietnic wyborczych
Kampania wyborcza się skończyła. Nie potrzebujemy propagandy – tylko realnych i dobrze zaplanowanych działań przez pięcioletnią kadencję! – przypominają organizatorzy. – Nowa kadencja jest podwójnie istotna, bo skończyła się z dużą poprawą jakości powietrza i dzięki temu naszego zdrowia. Kadencja zaczyna się od wyzwania, jakim jest nowa dyrektywa – mówi Łukasz Adamkiewicz z ECAC-u. Zapytany przez SmogLab podkreśla, że dyrektywa ws. jakości powietrza (AAQD) została w kwietniu przegłosowana przez Parlament Europejski. Nowe poziomy oznaczają, że aby do nich dojść, należy wdrożyć uchwały antysmogowe. – Nie zwalniamy tempa wymiany kopciuchów, a kontynuujemy. To jest pierwsze wyzwanie – dodaje.
– Mieszkania komunalne, które będą miały piece, nie będą spełniały norm i będą użytkowane sprzecznie z prawem – przypomina Krzysztof Smolnicki, lider Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. Wiemy, że w ciągu brakujących kilku tygodni nie da się ich usunąć, ale oczekujemy uczciwego i realnego planu usuwania starych palenisk.
Liczy się realne wymienianie kopciuchów. – To, że nadal je mamy na terenie miasta, wpływa potem na zimowe ataki smogu. Co prawda jest ich coraz mniej, ale nadal są. Przekroczenia norm o kilkaset proc. stanowią bardzo poważne zagrożenie dla zdrowia i życia. Ze strony miasta brakuje wyraźnego sygnału, kiedy już jest moment gorszej jakości powietrza – mówi SmogLabowi Małgorzata Słowińska z RdK.
Rzetelne, niewykluczające komunikowanie o powietrzu
Seniorzy, szkoły i przedszkola – te grupy wymienia wśród najważniejszych niepoinformowanych o zagrożeniu. – Najczęściej nauczyciele nie wiedzą o aktualnym smogu i nie reagują na bieżąco. Brakuje jasnej komunikacji i nadania wagi temu problemowi. Tu chodzi o życie i zdrowie naszych dzieci.
– Jeżeli ze strony miasta wyszedłby komunikat o zakazie wychodzenia na podwórko w placówkach oświaty, wszyscy potraktowaliby to poważnie. A nic takiego się nie dzieje – ubolewa.
Smog nie jest jednak problemem tylko w sezonie grzewczym. Zanieczyszczenia z transportu i ich skutki są śmiercionośne, a też nie są należycie komunikowane. – Jako Rodzice dla Klimatu uczestniczymy w konsultacjach społecznych o SCT. Widzimy, jaki to jest problem społeczny. Mieszkańcy nie rozumieją różnicy pomiędzy smogiem z pieców a smogiem z transportu – mówi Słowińska. – Z badan PAS wychodzi, że na skrzyżowaniach i arteriach pozom NO2 jest jeszcze wyższy, niż średnia dla miasta. To są naprawdę wielokrotnie przekroczone dopuszczalne normy.
Odpowiedzią na te wyzwania byłaby SCT. – Ta strefa musi być duża, żeby objąć jak największa ilość głównych, przelotowych tras. Projekt rekomendowany teraz nie obejmuje stacji komunikacyjnej, która nawet dziś wskazuje przekroczenia norm. Jeśli ominiemy głowie arterie obwodnice Wrocławia, nie uzyskamy tego efektu – mówi przedstawicielka RdK. Krzysztof Smolnicki zwrócił też uwagę, że bardzo ważne są właściwe wybory osób kupujących nowe samochody.
Toksyna, która penetruje bardzo głęboko
Drugim wyzwaniem, szczególnie dla dużych miast, jest więc redukcja spalin samochodowych. – Związane z tym działania to transport publiczny, polityka mobilności, czyli np. praca zdalna oraz centra kulturalno-społeczne w dzielnicach miast. Ale jednym-jedynym odpowiednikiem uchwały antysmogowej dla spalin są Strefy Czystego Transportu (SCT). Można to nazwać „uchwałą antyspalinową”- wyjaśnia nam Adamkiewicz.
W kontekście nowej dyrektywy, jak mówi, największym wyzwaniem są spaliny samochodowe. – Tu mówimy nie tylko o CO2, który wychodzi z rury wydechowej, ale o cząsteczkach Diesla. Te cząsteczki mają taki rozmiar, jak wirus SARS-CoV-2, czyli 0,1 PM. Są tak małe, że penetrują wszędzie bardzo głęboko.
Ich działanie jest wyjątkowo niebezpieczne – mutagenne i rakotwórcze. – Te cząsteczki nie są mierzone. Przy spalaniu paliw mierzy się NO2 powiązany ze spalinami. To po prostu tańszy zamiennik. W nowej dyrektywie mają powstać trzy bardzo drogie superstacje mierzące wiele. Mówmy o politykach, które w dużych miastach do 2030 r. mają obniżyć o połowę stężenia NO2. To jest główne wyzwanie dla dużych miast – wyjaśnia przedstawiciel ECAC-u.
– Istotne jest, jak dane polityki ratują życie – apeluje Adamkiewicz. Zespół doradczy przy Ministerstwie Zdrowia przygotował wyliczenia dające nadzieję na uratowanie setek osób rocznie przed przedwczesnymi zgonami. – Dzięki działaniom pozwalającym osiągnąć poziomy nowej Dyrektywy AAQD we Wrocławiu można uratować 611 istnień ludzkich dzięki wdrożeniu polityki antysmogowej – dodaje. Dodatkowo, wprowadzając działania redukujące spaliny, można zmniejszyć liczbę przedwczesnych zgonów aż o 155.
–
Zdjęcie tytułowe: A. Wierzba/DAS