Obrońcy dzikiej przyrody alarmują, że sytuacja związana z COVID-19 w wielu zakątkach świata sprzyjać może kłusownictwu. W jednym z parków w Kambodży doszło do zabicia trzech niezwykle rzadkich ptaków, natomiast w Afryce odnotowano większą aktywność kłusowników polujących na nosorożce. Eksperci wskazują na związek wzrostu ilości polowań z załamaniem się międzynarodowej turystyki.
Obrońcy zwierząt z organizacji Wildlife Conservation Society (WCS) ostrzegają, że załamanie się wielu sektorów gospodarki może sprzyjać kłusownictwu. Aktywiści przywołują m.in. przykład kambodżańskiego Sanktuarium Dzikiej Przyrody Chhep, gdzie doszło do zabicia trzech niezwykle rzadkich ptaków – ibisów olbrzymich.
Jak podaje WCS, ten krytycznie zagrożony wyginięciem gatunek, żyjący przede wszystkim w Kambodży i Laosie, liczy mniej niż 300 przedstawicieli. Straty oszacowano więc na 1-2 proc. populacji gatunku.
Czytaj także: Koronawirus może przyspieszyć wymieranie gatunków małp
Ptaki zostały zabite poprzez umieszczenie trucizny (środka owadobójczego – karbofuranu) w wodopojach znajdujących się na terenie sanktuarium i – według WCS -najprawdopodobniej miały zostać spożyte przez kłusowników lub sprzedane na czarnym rynku.
Oprócz zabicia ibisów, w Kambodży od początku lutego odnotowano 100 incydentów związanych z polowaniami na chronione dławigady indyjskie (z rodziny bocianów), a także pojedyncze otrucia żurawi indyjskich i malajek.
Turystyka niezbędna do ochrony zwierząt?
O incydentach z zagrożonymi gatunkami donosi także „New York Times”, opisujący niedawne przypadki kłusownictwa w państwach południowej Afryki, m.in. w Botswanie. Choć sam problem w regionie nie jest zjawiskiem nowym – a z procederem walczy tam m.in. wojsko – odnotowane zostały liczne przypadki kłusownictwa w regionach dotychczas najspokojniejszych.
Czytaj również: W Tajlandii tysiącom słoni grozi głód. Pandemia uderzyła w turystykę
„Zwierzęta są tam chronione nie tylko przez leśniczych, ale także przez obecność turystów” – powiedział w rozmowie z „NYT” Tim Davenport, który kieruje programami ochrony gatunków w Afryce. „Jeśli jesteś kłusownikiem, nie pójdziesz do miejsca, w którym jest wielu turystów. Pójdziesz do miejsca, w którym jest ich bardzo mało” – podkreślił ekspert.
Teraz więc, gdy turystyka międzynarodowa praktycznie zamarła, otwarte przestrzenie południa Afryki stały się atrakcyjnym miejscem dla nielegalnych działań kłusowników. Dziennik zwraca także uwagę, że turyści to także źródło funduszy – w postaci podatków i darowizn – przeznaczanych na ochronę dzikich gatunków zwierząt.
Podobne obawy pojawiają się też ze strony aktywistów w Kambodży. Wildlife Conservation Society (WCS) wylicza, że turyści odwiedzający północne doliny kraju w ciągu dekady pozostawili 100 tys. dolarów na obserwację i ratowanie populacji rzadkich ibisów.
Czytaj także: Turyści zalewają świat. Jest ich trzy razy więcej niż w 1995 roku
Obrońcy zwierząt wskazują ponadto na powiązanie lokalnego rolnictwa z ochroną zagrożonych gatunków: ok. 500 rolników uprawia ryż w sposób ekologiczny, z myślą o ibisach, za co wynagradzani są znacznie wyższą ceną niż rynkowa. WCS ostrzega, że zniknięcie ptaków – w wyniku działań kłusowników lub zaniechania ochrony – mogłoby oznaczać utratę dochodów wśród lokalnej społeczności.
_
Zdjęcie: Shutterstock/John Michael Vosloo