– Atrakcyjne wsparcie można by kontynuować, ale należałoby je ukierunkować i przeznaczyć dla tych gospodarstw, które przestają kopcić. Było często widać, że ludzie instalowali fotowoltaikę, by mieć tani prąd, ale kontynuowali kopcenie ze starych pieców. Jako Alarm Smogowy nigdy tego nie akceptowaliśmy. Złożyliśmy wniosek w konsultacjach społecznych, by kontynuować wsparcie dla osób, które rezygnują z kopciuchów i przestają dokładać się do tego gigantycznego problemu z powietrzem, który mamy w Polsce. – mówi Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego.
Podpisałeś protest przeciwko zmianom, które rząd wprowadza odnośnie fotowoltaiki. Dlaczego?
Andrzej Guła: Jestem oburzony.
Czytaj także: „Rząd forsuje niekorzystne zmiany w najgorszym terminie” – wspólny apel w sprawie fotowoltaiki
Czym?
Tym, co rząd chce zrobić z prosumentami. W tej chwili rząd postanowił zakończyć dynamiczny rozwój energetyki obywatelskiej w Polsce. Moje największe oburzenie wywołuje moment, w którym się to robi. Do pociągu z fotowoltaiką udało się już wsiąść kilkuset tysiącom gospodarstw domowych, które są bardziej operatywne i zamożniejsze. Nie zdążyli do niego wsiąść gorzej sytuowani. I teraz milionom gospodarstw domowych odbiera się możliwość zostania prosumentami na równie atrakcyjnych warunkach. Przygotowana ustawa kończy z dobrymi warunkami.
Uzasadnienie jest jednak mocne. Co mają zrobić rządzący, skoro sieci elektroenergetyczne nie wytrzymują?
Rozumiem. Ale też mam pytanie. Co zrobiły sieci elektroenergetyczne, które w ostatnich latach miały do dyspozycji kilkadziesiąt miliardów złotych? Co zrobiono, żeby przygotować się na dynamiczny rozwój energetyki obywatelskiej? Chciałbym poznać odpowiedź na to pytanie.
Tymczasem rząd tej odpowiedzi unika.
„Nie należy wprowadzać tak drastycznych zmian w takim tempie”
Skoro stan sieci jest uzasadnieniem zmian, to zapewne zrobiły niewiele. Nie zmienia to jednak tego, że ten jest zły i – jak się argumentuje – dalszy wzrost liczby domowych elektrowni słonecznych grozi black outami.
Pytanie, czy wprowadzając system, który mocno wypromował prosumentów, rząd nie zdawał sobie z tego sprawy. Jeżeli było tak, że rząd od początku wiedział, iż do pociągu zwanego fotowoltaiką zamierza zaprosić tylko kilkaset tysięcy gospodarstw domowych, to uczciwość nakazywałaby zakomunikować to społeczeństwu. Tego nie zrobiono. A jeżeli tego nie wiedział, to niezbyt dobrze świadczy o wyobraźni rządzących. Ludzie nie dostali sygnału, że system ma ograniczoną pojemność. To także kwestia uczciwej komunikacji ze społeczeństwem.
Zgoda. Ale to już było i tego się nie zmieni. Co można zrobić teraz, żeby utrzymać system? Mówi się, że rząd stoi pod ścianą i nie ma pola manewru.
Na pewno nie należy wprowadzać tak drastycznych zmian w tak ekspresowym tempie. My nie kwestionujemy tego, że wprowadzanie zmian w systemie rozliczeń jest potrzebne. Mówimy, że wprowadzanie ich w taki sposób, jak się to robi, praktycznie bez okresu przejściowego, jest zabójcze dla rynku, który dynamicznie się rozwijał i dla energetyki obywatelskiej w Polsce.
Dlatego chcemy, żeby zapewnić dwuletni okres przejściowy. Do końca 2023 roku. A jednocześnie intensywnie pracujmy nad wprowadzeniem długofalowego modelu, który nie będzie dyskryminujący. Ale jasne jest, że bez dużych inwestycji w sieci tego się nie da robić.
Tylko powtórzę pytanie. Co zrobiono w ostatnich latach? Widać, że nie zrobiono wystarczająco wiele. Do roboty trzeba się wziąć już teraz, a nie mam przekonania, że taka decyzja została podjęta.
Sytuacja jest więc trudna, ale ty patrzysz z punktu widzenia sieci, a ja z punktu widzenia prosumenta. Ten ma swoje prawa. I mówię, co jest uczciwym podejściem, a co nie jest.
Uważam, że to co jest dziś forsowane, nie jest uczciwe. Przede wszystkim dla mniej zamożnych gospodarstw domowych. Skoro sytuacja była do przewidzenia, to trzeba było działać.
Konsultacje do kosza?
To co zrobić?
Jest jedna rzecz, która w naszym głębokim przekonaniu mogłaby w pewnej mierze odpowiedzieć na ten problem. Atrakcyjne wsparcie można by kontynuować, ale należałoby je ukierunkować i przeznaczyć dla tych gospodarstw, które przestają kopcić. Było często widać, że ludzie instalowali fotowoltaikę, by mieć tani prąd, ale kontynuowali kopcenie ze starych pieców.
Jako Alarm Smogowy nigdy tego nie akceptowaliśmy. Złożyliśmy wniosek w konsultacjach społecznych, by kontynuować wsparcie dla osób, które rezygnują z kopciuchów i przestają dokładać się do tego gigantycznego problemu, który mamy w Polsce.
To oczywiście ograniczy liczbę nowych prosumentów. Pozwoli więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. I będzie bardzo jasnym sygnałem, że fotowoltaika jest dla tych, którzy nie kopcą.
Propozycja została złożona. Jaka była odpowiedź?
Żadna.
Jak to?
Nie spodziewamy się odpowiedzi, bo wygląda na to, że rząd zastosował jakiś sprytny fortel, który pozwala mu nie odpowiadać na uwagi złożone w konsultacjach społecznych.
To po co je rozpisywał?
No właśnie. Po co? Może zobaczyli, że jest dużo uwag, bo było ich około 1200 i znaleźli furtkę. Tą okazało się być przeoranie propozycji poselskiej.
„Mnie to bulwersuje”
W proteście podnosicie dość mocno kwestie ubóstwa i to, że z montażem zwlekały głównie osoby biedniejsze. Czy powiązanie preferencyjnych warunków z dodatkową inwestycją, nie powoduje jednak, że będzie to narzędzie dla osób zamożniejszych i zaradnych?
Pamiętaj o tym, że Alarm Smogowy nigdy nie mówił, że ludzie ubożsi mają być zwolnieni z uchwał antysmogowych. Prawo do czystego powietrza wymaga, by uchwały miały charakter powszechny. Ale konsekwentnie zabiegaliśmy o to, by wsparcie dla ludzi uboższych było wyższe.
Żeby państwo w pierwszej kolejności pomogło osobom mniej majętnym. Jeżeli kogoś stać na auto za 150 tys., a w piwnicy ma kopciucha – trzeba go zmusić do zmiany. Jeżeli go na nią nie stać, trzeba mu pomóc. Dlatego zabiegaliśmy o podwyższone dla osób ubogich dofinansowanie w Czystym Powietrzu. Dlatego teraz zabiegamy o III filar w tym programie, który będzie dla ludzi najuboższych. Dlatego staramy się o wprowadzenie do niego mechanizmu, który pozwoli przeprowadzić „za rękę” przez cały proces ludzi, którzy tego potrzebują.
Energia elektryczna to też jest koszt. I kiedy minister Zyska mówi, że fotowoltaika jest dla ludzi bardziej zamożnych i na pewnym poziomie świadomości, mających kasę, to mnie to bulwersuje. Polityk mówi, że to nie jest dla ubogich? To znaczy, że do taniego prądu dostęp mają tylko ci, którzy już mają pieniądze?
Może tylko ich na to stać?
Ale co to znaczy?
Tylko ich stać na inwestycje.
W ramach programu Czyste Powietrze dla ludzi najuboższych proponujemy wsparcie na poziomie prawie 100 proc. kosztów inwestycji. To jest w tej chwili uruchamiane. Dotyczy inwestycji w docieplenie ścian, wymianę źródeł ciepła, ale też fotowoltaikę. Rozumiem, ze brak pieniędzy jest problemem, dlatego dla ludzi w największej potrzebie, dotacje powinny być dużo wyższe.
Ktoś kto ma 1200 złotych na osobę w rodzinie, nie wyłoży 30 tys. na fotowoltaikę bez wsparcia.
Czytaj także: Tańsza fotowoltaika dla domów z czystym ogrzewaniem? To może być recepta na „kopciuchy”
„Włożyliśmy ogromne dotacje w rozwój systemu”
A może energetyka prosumencka już nie jest w Polsce potrzebna. Może energetyka odnawialna to jest coś, co efektywniej mogą rozwijać np. firmy państwowe. Dzięki czemu w rachunkach na prąd skorzystamy wszyscy? Być może trzeba zmienić model rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce? Z indywidualnego na bardziej korporacyjny.
Jeżeli taki był zamysł, to uważam, że jest to niezwykle nieuczciwe wobec ludzi. Włożyliśmy ogromne dotacje w rozwój systemu – w postaci Mojego Prądu, ulgi podatkowej, bardzo atrakcyjnego systemu rozliczeń – dla stosunkowo wąskiego segmentu gospodarstw domowych.
A teraz mówimy: zmieniamy model. Własna, przydomowa energetyka nie jest dla was.
Ale jakie jest uzasadnienie poza uczciwością, o której mówisz. Coś, co przynosi lepsze skutki od propozycji rządu? Ekonomiczne, ekologiczne, społeczne. Wybierz sobie dowolne.
Patrząc z punktu widzenia ochrony powietrza, to zerwanie z modelem rozwoju energetyki prosumenckiej, będzie mieć poważne negatywne skutki dla ochrony powietrza.
Dlaczego?
Z naszych badań wynika, że ludzie, którzy decydują się na panele fotowoltaiczne, zaczęli wybierać też bezemisyjne źródła ciepła. Czyli coraz częściej montowali pompy ciepła. Mieli tani prąd, więc instalowali też pompy. Tak robiło 15 proc. osób. Nie spodziewałem się, że to będzie tak mocne połączenie. Tymczasem fotowoltaika bardzo mocno pociągnęła za sobą inwestycje w czyste źródła ciepła.
Znaczenie dla takiego wyboru miał dostęp do taniego prądu. Pompa potrzebuje prądu. Jeżeli mam jego tanie i stabilne źródło, które jest odporne na zmiany cen energii, to jest duża zachęta. A kiedy fotowoltaika staje się mniej atrakcyjna i mniej przewidywalna, ta zachęta znika.
Prąd w Polsce prawdopodobnie będzie drożał.
Uważam, że system, który był, miał korzyści z punktu widzenia ochrony powietrza. Widzimy efekty. Rozwalanie tego, będzie miało swoje negatywne konsekwencje dla walki ze smogiem. Dlatego zaproponowaliśmy, żeby dać ludziom okres przejściowy i rozważyć wprowadzenie systemu, w którym atrakcyjne warunki pozostaną dla tych osób, które zrezygnują ze starego kopciucha.
Czytaj także: PiS zabiera uboższym Polakom marzenie o tanim prądzie
***
Andrzej Guła – lider Polskiego Alarmu Smogowego.
Fot. Shutterstock.