Czy możliwy jest sylwester bez prosecco? Wbrew pozorom to pytanie, na które warto sobie odpowiedzieć. Produkcja włoskiego wina musującego niesie bowiem ze sobą poważne szkody środowiskowe i zdrowotne.
Prosecco to alkoholowy hit ostatnich lat. Jest lekkie, musujące i – przynajmniej do pewnego momentu – orzeźwiające. Smakuje prawie jak szampan, kosztuje co najmniej dziesięć razy mniej. Niestety przybywa doniesień na temat szkodliwości tego trunku – dla środowiska i zdrowia.
Między Sowietskoje Igristoje a szampanem
W 2010 r. wyprodukowano 140 milionów butelek prosecco DOC (najpopularniejsza odmiana tego alkoholu), w roku 2020 – 500 milionów. Zapotrzebowanie na włoskie wino musujące rośnie z roku na rok. W największych ilościach spożywa się je w kraju pochodzenia. Kolejne miejsca w konsumpcyjnym rankingu zajmują Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Francja i Niemcy. Prosecco zdobyło szturmem również polski rynek, na którym wypełniło ziejącą lukę między Sowietskoje Igristoje i szampanem (tym z Szampanii). W ciągu roku do czerwca 2021 wartość sprzedaży tego napoju nad Wisłą wzrosła o ponad jedną trzecią.
Pestycydy w prosecco
Sława prosecco rozniosła się po całym świecie i nakręca popyt. Rosnące oczekiwania konsumentów nie są jednak łatwe do zaspokojenia. Produkcją tej odmiany wina musującego zajmują się zaledwie dwa regiony: Wenecja Euganejska i Friuli-Wenecja Julijska. Tylko one mogą posługiwać się terminem „prosecco” jako chronioną nazwą pochodzenia geograficznego. By sprostać wyzwaniu, właściciele winnic stosują coraz intensywniejsze nawożenie i opryski. Analiza chemiczna dwunastu butelek proseccco z włoskich supermarketów przeprowadzona na zlecenie magazynu „Il Salvagente” wykazała obecność pozostałości pestycydów w każdym z win. Stwierdzono obecność średnio sześciu tego typu związków w przeliczeniu na butelkę.
Podobne badanie wykonane zostało na zlecenie redakcji „Daily Mail” Również w tym przypadku wyniki były dodatnie. Stężenia pozostałości pestycydów nie były wysokie, ale jeden z wykrytych związków, jest podejrzewany o toksyczne działanie na wątrobę, nerki i śledzionę. Takie ryzyko jest łatwe do zbagatelizowania, jeśli prosecco popija się od wielkiego dzwonu, na weselu czy w sylwestra. Podobnego komfortu nie mają jednak mieszkańcy winiarskich regionów. Zgodnie z doniesieniami „Daily Mail” uskarżają się oni na rozmaite dolegliwości zdrowotne, związane ze stosowaniem środków ochrony roślin przez winiarzy.
Zagłębie prosecco: zielony raj czy toksyczne piekło?
– Winorośl jest opryskiwana pestycydami raz w tygodniu. Każdy hodowca robi to innego dnia, więc toksyny unoszą się w powietrzu codziennie – mówi cytowana przez brytyjski dziennik Sandra Padovan, 44-letnia mieszkanka okolic Pieve di Soligo (Wenecja Euganejska). – Mam problemy z oddychaniem. Wielokrotnie chorowałam z powodu oprysków. Obawiam się o zdrowie moich dzieci, nie wiem, co zrobię, gdy również one zachorują – dodaje. Jej mąż, Fabio, ma podobne spostrzeżenia. – Nasza okolica wygląda jak raj, ale żyje się tu jak w piekle. Czujesz toksyny na skórze, w nosie, gardle – mówi Włoch. W sąsiedniej wsi z powodu natężenia oprysków sześć rodzin zostało zmuszonych do przeprowadzki.
Problemy z tarczycą i nowotwory – to skutek działania pestycydów
Na problemy ze zdrowiem uskarża się wielu mieszkańców w okolicy. Do najczęstszych dolegliwości należą zaburzenia czynności tarczycy, ale zdarzają się też nowotwory. Według doniesień „Daily Mail” troje dzieci zachorowało na białaczkę, dwie kobiety zmarły na raka jajnika, a jedna zachorowała na chorobę Parkinsona. Podobnie jak w większości tego typu jednostkowych przypadków, związek przyczynowo-skutkowy między rozwojem choroby a wpływem czynnika środowiskowego jest trudny, a często niemożliwy do wykazania. Z badan naukowych wynika jednak, że narażenie na pestycydy zwiększa ryzyko rozwoju każdej z wymienionych chorób.
Czytaj również: Pestycydy groźniejsze, niż sądzono. Zmniejszają retencję, zwiększają emisję
Skażona woda, skażone uprawy. Główny problem to narażenie przewlekłe
Dr Giacomo Toffolo, pediatra pracujący w regionie od 23 lat, twierdzi, że w ciągu całej swojej praktyki leczył pięcioro dzieci chorych na nowotwory – czworo z nich w ciągu ostatnich ośmiu lat. Koreluje to ze wzrostem intensywności produkcji prosecco, nasileniem upraw, nawożenia i oprysków. – Problem w mniejszym stopniu dotyczy ostrego narażenia na szkodliwe związki chemiczne, a w znacznie większym przewlekłego narażenia na te substancje wskutek kontaktu ze skażoną ziemią, uprawami i wodą – tłumaczy medyk.
Produkcja prosecco przyczynia się do utraty 400 tys. ton ziemi uprawnej rocznie
Wpływ produkcji winiarskiej na grunty nie ogranicza się do ich skażenia. Z badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu Padewskiego wynika, że za erozję gleby na terenie Wenecji Euganejskiej w 74 proc. odpowiadają intensywne uprawy winorośli pod produkcję prosecco. Dotyczy to w szczególności terenów położonych na zboczach wzgórz. Orka, nawożenie, wykorzystywanie ciężkiego sprzętu sprawiają, że na pochyłych terenach ziemia łatwiej ulega wypłukiwaniu podczas ulew i nawadniania. W efekcie trafia do cieków wodnych, gdzie ulega sedymentacji. Woda „zamulona” ziemią uprawną jest trudniejsza i droższa do oczyszczenia, ponadto zawiera więcej pozostałości pestycydów pochodzących z upraw. Jak wyliczyli naukowcy, producenci musującego wina „mają na sumieniu” utratę 400 tys. ton ziem uprawnych każdego roku, a każda wyprodukowana butelka prosecco przekłada się na ubytek 3,3 kilogramów cennego gruntu.
„Uśmiech prosecco” – dlaczego wino musujące szkodzi zębom?
Konsumenci, którzy martwią się wyłącznie o zdrowie własne, nie muszą się szczególnie przejmować szkodliwością prosecco. Są jednak kwestie, o których warto wiedzieć. Pierwsza z nich to wspomniana już obecność pozostałości pestycydów z coraz intensywniej pryskanych winogron. Druga to wpływ prosecco na zęby. Brytyjscy naukowcy zauważyli, że wino musujące skuteczniej niż „klasyczne” niszczy szkliwo, powoduje przebarwienia zębów oraz ich nadwrażliwość, sprzyja próchnicy i prowadzi do cofania się dziąseł. Przyczyną problemu jest zawarty w trunku cukier i kwas węglowy, powstający podczas reakcji dwutlenku węgla z wodą. W medialnym obiegu pojawił się nawet ukuty przez brytyjskich stomatologów termin „prosecco smile”.
Groźba uśmiechu prosecco to oczywiście nie powód, by całkowicie odstawiać włoskiego „szampana”, ale z pewnością warto sięgać po niego z umiarem. Warto też wybierać egzemplarze opatrzone napisem „organic”, produkowane z winogron z upraw ekologicznych. Tym bardziej że ze względu na niższą zawartość siarczanów wywołuje mniejszego kaca – oczywiście pod warunkiem, że dobrze zmierzymy siły na zamiary.
Czytaj również: Najbardziej szkodliwy tłuszcz świata
Zdjęcie: Shutterstock/Anna Berdnik