Udostępnij

Uprawa zerowa. Czy to dobry sposób na ochronę gleby przed erozją?

27.02.2022

Uprawa zerowa to skrajna forma uprawy bezorkowej. Pozwala ona lepiej chronić glebę przed erozją i zwiększa retencję wody. Wymaga jednak wykorzystania większej ilości pestycydów. Czy siew bezpośredni to korzystne rozwiązanie z punktu widzenia środowiska i rolnictwa?

Każdego roku świat traci ok. 23 miliardów ton żyznych gleb. Tak wynika z wyliczeń Davida R. Montgomery’ego, geomorfologa z Uniwersytetu Waszyngtońskiego i autora książki „Dirt. The Erosion of Civilizations” („Gleba. Erozja cywilizacji”). Naukowiec twierdzi, że nasza cywilizacja zużywa glebę w zastraszającym tempie. Jeśli ta dynamika nie ulegnie spowolnieniu, zasoby ziemi uprawnej zostaną wyczerpane w ciągu 150 lat. Jednak wiele wskazuje na to, że może to nastąpić znacznie szybciej – i doprowadzić do klęski głodu na gigantyczną skalę.

Orka gorsza niż wycinanie lasów?

Do niszczenia gleby przyczyniają się zarówno siły przyrody, m.in. ulewne deszcze i intensywne wiatry, jak i działalność człowieka. Nie chodzi wyłącznie o czynniki budzące odruchowy sprzeciw, jak wycinanie lasów czy nadużywanie pestycydów i sztucznych nawozów. Okazuje się że co najmniej równie destrukcyjna jest… orka.

To jeden z podstawowych zabiegów rolniczych, znany od kilku tysięcy lat. Polega na podcinaniu pasów roli (tzw. skib), odwracaniu ich i kruszeniu. Orka ma niezaprzeczalne korzyści, m.in. umożliwia poprawę struktury gleby, jej napowietrzenie, pobudzenie aktywności biologicznej, bardziej równomierne rozmieszczenie składników pokarmowych, a także ograniczenie aktywności rozmaitych szkodników, w tym grzybów i bakterii wywołujących choroby roślin uprawnych.

Szkopuł w tym, że stosowanie pługa zwiększa podatność gleby na erozję. Sprzyja też zaskorupianiu się jej niższej warstwy, czyli podglebia. Erozja wiąże się ze zmniejszeniem miąższości gleby, pogorszeniem jej struktury, wymywaniem składników pokarmowych, utratą powierzchni uprawnej, spowodowaną powstawaniem wąwozów, żłobin, zlewni czy osuwisk.

Z kolei skorupa glebowa utrudnia lub uniemożliwia nasionom kiełkowanie, wzmaga parowanie – czyli ubytek – wody i zmniejsza wentylację gleby, stwarzając tym samym dogodne warunki do rozwoju szkodliwych grzybów, mogących powodować obumieranie siewek (tzw. zgorzel siewek).

Czytaj również: W Krakowie powstała farma, która dostarcza warzywa nie według życzeń, ale rytmu natury

Uprawa bezorkowa – ochrona gleby, oszczędność wody

Erozyjny charakter orki stał się widoczny wraz z rozwojem nowoczesnego rolnictwa. Szczególnie dotkliwie dał o sobie znać na obszarach suchych, gdzie ziemia łatwo traci wodę, m.in. w Stanach Zjednoczonych i Australii. W efekcie w latach 70. ubiegłego wieku amerykańscy rolnicy zaczęli eksperymentować z uprawą bezorkową (bezpłużną). To system, w którym proces odwracania gleby za pomocą pługa został zastąpiony jej mieszaniem za pomocą maszyn takich, jak brona talerzowa czy spulchniacz obrotowy.

Pod koniec lat 90. z metod bezpłużnych korzystało ok. 5 proc. amerykańskich rolników. Dwadzieścia lat później ich odsetek wzrósł do 25 proc. Tego typu rozwiązania są jeszcze popularniejsza w Ameryce Południowej, gdzie bez użycia pługa uprawianych jest blisko 50 proc. gruntów (w Paragwaju nawet 90 proc.). Również w Polsce system bezorkowy zyskuje coraz więcej zwolenników, choć przestawienie gospodarstw na nowe techniki nie zawsze jest łatwe.

Na czym polega uprawa zerowa (siew bezpośredni)?

Uprawę bezorkową określa się również mianem konserwującej. W jej ramach istnieje kilka podejść, które różnią się pod względem sposobów oddziaływania na glebę i używanych narzędzi. Skrajnym rozwiązaniem bezpłużnym – choć uznawanym za podejście odrębne wykraczające poza przyjętą definicję uprawy bezorkowej – jest tzw. uprawa zerowa (ang. zero tillage), określana również jako siew bezpośredni.

Zakłada ona całkowitą rezygnację z wykonywania „tradycyjnych” zabiegów na ziemi uprawnej, a jednocześnie wymaga ścisłego przestrzegania określonych zaleceń agrotechnicznych. W trwającym trzy lata okresie przejściowym dopuszcza się stosowania bron talerzowych czy kultywatorów. Finalnie jednak muszą one zostać „odstawione do lamusa”. W ramach przygotowań do przejścia na siew bezpośredni zaleca się stopniowe zmniejszanie głębokości spulchniania gleby.

Przed wdrożeniem nowego systemu należy również:

  • wykonać analizę gleby, która pozwoli na optymalizację jej pH i uzupełnienie niedoborów składników pokarmowych,
  • usunąć podeszwę płużną, czyli nadmierne zagęszczenie podglebia, powstające między warstwą orną a podorną,
  • wyrównać powierzchnię pola, by umożliwić prawidłowy siew i zapewnić równomierne wschody.

Niezbędne jest także zaopatrzenie się w odpowiedni siewnik. Maszyna do siewu bezpośredniego zazwyczaj wyposażona jest w tarcze rozcinające glebę i tworzące w niej szczeliny, w których umieszczany jest materiał siewny. By system dał pożądane rezultaty, siew musi być wykonany bardzo starannie, w sposób zapewniający odpowiednią obsadę roślin.

Model zerowy w pewnym sensie rozwiązuje dylemat dotyczący resztek pożniwnych. Wielu rolników co roku zastanawia się co począć tym fantem. Niektórzy je wypalają – w wielu przypadkach zresztą z naruszeniem przepisów – niektórzy utylizują. Tymczasem system siewu bezpośredniego „zakazuje” likwidacji ścierniska lub pozostałości innego typu upraw. Materiał siewny umieszczany jest w nieuprawianej glebie pokrytej resztkami po żniwach, które zostały poddane opryskom.

Uprawa zerowa wymaga stosowania większej ilości pestycydów

I tu dochodzimy do kwestii newralgicznej. Uprawa zerowa niestety nie jest tak ekologiczna, jak by się mogło wydawać w kontekście jej korzystnego wpływu na konserwację gleby. Metoda siewu bezpośredniego wyklucza możliwość usuwania chwastów za pomocą środków mechanicznych. Rolnicy mają więc do dyspozycji jedynie preparaty chemiczne i odpowiednie zmianowanie, które ułatwia walkę z opornymi chwastami. W ramach uprawy zerowej środki ochrony roślin stosuje się więc przed wysiewem i po wysiewie. W efekcie aplikowanych może być nawet więcej pestycydów niż w przypadku orki.

Tak przynajmniej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o konwencjonalny wariant uprawy zerowej. W modelu siewu bezpośredniego funkcjonuje jednak również podejście ekologiczne. Opiera się ono na wykorzystaniu wielu rodzajów metod walki ze szkodnikami, począwszy od zmianowania, przez stosowanie roślin okrywowych, chroniących glebę zarówno przed chwastami, jak i erozją, po stosowanie specjalnych mat ochronnych czy wypas bydła na ściernisku.

Wady i zalety uprawy zerowej

Uprawa zerowa niesie ze sobą szereg korzyści dla rolników i środowiska, ale nie jest pozbawiona wad. Jako główne wskazuje się zmniejszenie plonów, które może sięgnąć nawet 20 proc., koszty związane z zakupem nowego sprzętu, wzrost zachwaszczenia, które trzeba eliminować za pomocą większej ilości „chemii” (co z kolei zwiększa ryzyko powstania osobników opornych na herbicydy), a także stwarzanie warunków do intensywniejszego namnażania się szkodników roślin, szczególnie ślimaków i chrząszczy.

Jednak lista zalet również jest długa. Siew bezpośredni przekłada się na ochronę gleby przed erozją, zachowanie jej odpowiedniej struktury, większą ilość próchnicy, lepszą infiltrację i skuteczniejszą retencję wody, co ma istotne znaczenie w warunkach nawracających susz, aktywniejsze i bardziej różnorodne życie biologiczne w glebie, oszczędność czasu związaną z brakiem konieczności wykonywania uprawy, mniejsze zużycie paliwa i wykorzystanie maszyn, mniejsze wypłukiwanie składników pokarmowych do wód gruntowych, w ujęciu długofalowym – wzrost opłacalności produkcji.

Z punktu widzenia ochrony gleb i bezpieczeństwa żywności idealnym rozwiązaniem wydaje się zatem siew bezpośredni w wersji ekologicznej, z ograniczonym wykorzystaniem oprysków. Może ono jednak być trudne do zastosowania w praktyce ze względu na ilość i uciążliwość niezbędnych do wdrożenia procedur. Na szczęście rezygnacja z uprawy orkowej nie musi oznaczać natychmiastowego zastąpienia jej najbardziej wyśrubowanymi standardami. Do założonego „optimum” można dążyć etapami, przechodząc od uprawy płużnej do uproszczonej, następnie bezorkowej, a w końcu siewu bezpośredniego w wersji „eko” – równoważąc przy tym argumenty ekologiczne i ekonomiczne.

Czytaj również: Pestycydy nasze powszednie. Czym grozi narażenie na imazazil, chlorpyrifos i glifosat i inne „składniki” żywności?

Zdjęcie: Shutterstock/oticki

Autor

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.