Smog jest znacznie częstszą przyczyną zgonów niż choroby takie jak malaria czy wirus HIV. Są to liczby, które przewyższają także ofiary wojen, terroryzmu, czy nawet zgony związane z zażywaniem narkotyków. Tak stwierdza w swoim raporcie komisja Lancet ds. zanieczyszczeń i zdrowia.
Smog bardziej śmiertelny niż HIV
Prawie 10 milionów zgonów rocznie w wyniku szkodliwej działalności przemysłowej ludzkiej cywilizacji – taka jest cena za cywilizacyjny skok ostatnich dekad. Jest to widoczne szczególnie w krajach azjatyckich. To właśnie tam najwięcej ludzi umiera, głównie z powodu wdychania smogu i innych zanieczyszczeń, które trafiają do atmosfery. Tym samym 16 proc. ludzkości umiera właśnie dlatego, że wdycha zanieczyszczone powietrze czy pije brudną wodę.
Spośród blisko 10 mln zgonów rocznie, które zanotowano w latach 2015 -2019 według Lancet, trzy czwarte są efektem zanieczyszczenia powietrza. W przypadku zanieczyszczeń domowych chodzi tu przede wszystkim o wdychanie dymu z pieców, czy przypadki śmierci związanej z zatruciem czadem. Przekładając to na liczby, oznacza, że w 2019 roku przedwcześnie zmarło 6,67 mln ludzi na całym świecie. Drugim śmiercionośnym czynnikiem są zanieczyszczenia wody – 1,36 mln zgonów, a trzecim wdychanie ołowiu – 900 tys. zgonów. Natomiast za 870 tys. zgonów odpowiadają wszelkiego rodzaju związki chemiczne o toksycznych właściwościach, z jakimi mają codzienny kontakt pracownicy sektora przemysłowego i górniczego.
Z roku na rok coraz gorzej
Sytuacja z roku na rok jest coraz gorsza. Jest to skutkiem rozwoju cywilizacyjnego widocznego głównie w krajach, które do niedawna uważaliśmy za biedne i zacofane. To przede wszystkim region Azji Południowej z Indiami i Chinami na czele. Jak podaje raport Lancet od 2000 roku liczba przedwczesnych zgonów wzrosła aż o 66 proc. Z kolei w latach 2015-2019 wzrost był już mniejszy, bo wyniósł 7 proc. Impet więc maleje, czego przyczyną jest poprawa sytuacji w państwach rozwiniętych, głównie w zachodniej Europie. Jednak i tu są problemy. Według danych Europejskiej Agencji Środowiska w 2018 roku z powodu zanieczyszczonego powietrza przedwcześnie zmarło około 417 tys. osób. A to tylko 60 tys. osób mniej niż w 2009 roku.
Ten wyżej wspomniany 7 proc. wzrost zanotowany w latach 2015-2019 po przełożeniu na liczbę ofiar lepiej pokazuje skalę problemu. W 2015 r. z powodu wdychania zanieczyszczonego powietrza (bez uwzględniania zanieczyszczeń domowych) zmarło 4,2 mln osób. Za to w 2019 r. już 4,5 mln. Warto przy tym dodać, że w 2000 r. przedwcześnie zmarło 2,9 mln osób. Bardzo źle wygląda także tendencja wzrostowa w przypadku kontaktu z toksycznymi związkami i ołowiem. Zanotowano wzrost z 900 tys. przedwczesnych zgonów w 2000 roku do niemal 1,8 mln zgonów w 2019.
- Czytaj również: Zanieczyszczenia powietrza rocznie przyczyniają się nawet do 6 milionów przedwczesnych porodów
Te liczby mogą i tak nie być do końca dokładne. Dobrze pokazują to dane dotyczące zgonów spowodowanych zanieczyszczeniami chemicznymi. Są one prawdopodobnie zaniżone, ponieważ tylko niewielka liczba produkowanych w handlu substancji chemicznych została odpowiednio przebadana pod kątem bezpieczeństwa lub toksyczności.
Najgorzej w Azji, zwłaszcza w Indiach
I nie chodzi tu tylko o fakt, że w Azji mieszka najwięcej ludzi. Powodem jest szybki wzrost gospodarczy. W tym przemysłu, co wiąże się nie tylko z rosnącym poziomem życia lokalnych społeczności, lecz również większymi potrzebami. To także w pewnym stopniu nasza wina, bo Azja od lat jest dla nas największą fabryką świata.
Najgorzej jest w Indiach. Według danych Lancet w 2019 roku w Indiach przedwcześnie zmarło 2,36 mln osób. Prawie 1,6 mln przypadków śmierci to efekt wdychania zanieczyszczonego powietrza, głównie smogu, który w ostatnich latach stał się nieodłącznym elementem indyjskiego krajobrazu. Sytuacja ta nie uległa w ciągu ostatnich lat żadnej poprawie, bo podobne liczby odnotowano w latach wcześniejszych. Nic dziwnego, bo stężenie pyłów PM 2,5 w indyjskich miastach jest bardzo wysokie. Według WHO bezpieczny limit to 25 mikrogramów na metr sześcienny, ale według indyjskich władz granicę bezpieczeństwa stanowi wartość 60 mikrogramów. Hindusi po prostu się duszą, a przykrym przykładem jest Kanpur – ważne centrum przemysłu maszynowego, tekstylnego, elektronicznego, metalowego i chemicznego. W latach 2015-2019 stężenie pyłów zawieszonych przekraczało tam 400 mikrogramów.
Powietrze to nie jedyny czynnik. Według Lancet ponad 500 tys. osób zmarło z powodu picia zanieczyszczonej wody. Liczby te mogą być jednak dużo większe. Według Centrum Nauki i Środowiska (CSE) rocznie 35 mln mieszkańców Indii zapada na choroby związane ze spożyciem, czy kontaktem z zanieczyszczoną wodą. 1,5 mln dzieci umiera w wyniku ostrej biegunki, co jest związane z piciem brudnej wody.
To także problem ekonomiczny
Zanieczyszczenia powietrza, wody, kontakt z toksycznymi materiałami, to ogromne straty dla światowych gospodarek, które bazują właśnie na produkcji przemysłowej i eksporcie. Te straty związane ze zgonami (brzmi to brutalnie) wyceniane są na podstawie utraconego kapitału ludzkiego – każdy człowiek jest częścią gospodarki, który wypracowuje swój PKB.
Według danych Lancet w 2019 roku straty gospodarcze na świecie wyniosły 4,6 biliona dolarów. Stanowi to około 6 proc. globalnej produkcji gospodarczej. I tu trzeba dodać fakt że 92 proc. wszystkich przypadków zgonów dotyczy państw, w których dominuje niski poziom życia. „Wpływ zanieczyszczeń na zdrowie jest nadal ogromny, a kraje o niskich i średnich dochodach ponoszą największe obciążenia. Pomimo ogromnego wpływu na zdrowie, społeczeństwo i gospodarkę, zapobieganie zanieczyszczeniom jest w dużej mierze pomijane w międzynarodowej agendzie rozwoju”, powiedział Richard Fuller, główny autor badania.
Na koniec warto zwrócić uwagę na to, że nawet jeśli u nas sytuacja jest nieco lepsza, problem dotyczy również nas. Dlaczego? Brudne powietrze z Azji jest niesione wiatrami na duże odległości. Zgodnie z cyrkulacją zachodnią trafia do USA i Kanady, a stamtąd może trafić do Europy, a nawet do Arktyki.
–
Zdjęcie: Smog w stolicy Tajwanu – Tajpej, fot. CHEN MIN CHUN/Shutterstock