Na ten rok planowano pierwsze komercyjne wydobycie rud metali spod dna morskiego na Oceanie Spokojnym. Zajmujące się wydobyciem rud metali firmy miały w lipcu tego roku otrzymać zielone światło do realizacji swoich przedsięwzięć. Chodzi o strefę morską zwaną jako Clarion-Clipperton. Międzynarodowa Organizacja Dna Morskiego (ISA), która wydaje pozwolenie na wydobycie metali, kilka tygodni temu stwierdziła, że potrzebuje więcej czasu na sfinalizowanie zasad morskich prac górniczych.
Oceaniczne dno kryje wiele skarbów tak samo jak obszary lądowe. Jednym z takich atrakcyjnych dla przemysłu górniczego miejsc jest pacyficzna strefa morska zwana Clarion-Clipperton (CCZ). Znajdujące się tam złoża rud metali mogą posłużyć m.in. rozwojowi sektora odnawialnych źródeł energii, w tym produkcji samochodów elektrycznych. Niezależnie od szlachetności celu, firmy zajmujące się wydobyciem muszą mieć pozwolenie, by mogły legalnie eksploatować dno morskie. Chodzi tu o obszar, który znajduje się na wodach międzynarodowych, a nie należących do strefy ekonomicznej danego państwa.
El dorado na dnie morskim wstrzymane
Międzynarodowa Organizacja Dna Morskiego (ISA) pod naciskiem głównie ze strony organizacji ekologicznych oświadczyła, że na razie jeszcze nie będzie można tam prowadzić działań górniczych. Jak stwierdzili, potrzebują dodatkowy czas na sfinalizowanie zasad wydobycia. „Wszyscy zjednoczyliśmy się w naszym zaangażowaniu w zapewnienie ochrony oceanu. Kontynuujemy pozytywne postępy w pracach nad projektem Regulaminu Eksploatacji, w tym na ostatniej sesji Rady. Musimy nadal wykorzystywać tę dynamikę, aby ukończyć odpowiedni system regulacyjny. Dzięki solidnym prawom i podejmowaniu decyzji opartych na nauce możemy zapewnić skuteczną ochronę naszego środowiska morskiego, a także zrealizować wizję UNCLOS dotyczącą wspólnego dziedzictwa ludzkości”, stwierdziła Alex Herman, komisarz ds. minerałów dna morskiego Wysp Cooka. UNCLOS, to Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza, która została podpisana w 1982 roku.
Sprzeciw wobec wydobycia zgłaszają nie tylko organizacje pozarządowe, których celem jest stać na straży ochrony przyrody. Oponentami są także rządy państw, które należą do ISA i nie chcą, by dno morskie było eksploatowano przez firmy górnicze. Pod moratorium wzywającym do zakazu lub przynajmniej wstrzymania eksploatacji dna morskiego podpisało się 21 państw. Nawet takie koncerny jak BMW nie chcą, by ich pojazdy zawierały części zbudowane z minerałów pochodzących z dna morskiego.
- Czytaj także: Podmorskie kopalnie ruszą już w tym roku. Dla płetwali to życie na całodobowej budowie
Argumenty stron
Taka decyzja ze strony ISA najbardziej wpłynie na specjalizującą się w górnictwie morskim Metals Company. To kanadyjski start-up, który połączył siły z małym wyspiarskim Nauru, aby uzyskać pierwszą licencję na wydobycie rud metali spod dna morskiego na Pacyfiku. Metals Company wydobycie rud metali argumentuje tym, że minerały pomogłyby w dojściu do neutralności klimatycznej. Jak uważa, co zresztą jest słuszne – największym zagrożeniem dla oceanów jest globalne ocieplenie. Ale nie tylko ono.
Nie wiadomo jak duże może być opóźnienie. Obecnie trwają swoiste manewry między przeciwnikami wydobycia a tymi, którzy chcą rozpocząć wydobycie w najbliższym możliwym czasie. Wysiłki mające na celu opóźnienie rozpoczęcia wydobycia były prowadzone przez kraje takie jak Kostaryka, Chile i Francja. Te trzy narody wezwały inne kraje członkowskie ISA, aby zgodziły się, że żadne zezwolenie pozwalające na wydobycie na wodach międzynarodowych nie powinno zostać wydane, dopóki przepisy nie zostaną sfinalizowane. Organizacja zgodziła się, że nastąpi to najwcześniej w 2025 roku.
„Jesteśmy po stronie oceanu”, powiedziała Gina Guillén Grillo, kostarykańska przedstawicielka w ISA. „Wiemy, że nie ma wystarczającej wiedzy naukowej. Rozpoczęcie teraz byłoby katastrofą”. Gerard Barron, dyrektor naczelny Metals Company, powiedział, że pozostaje optymistą, że jego firma wraz z rządem Nauru uzyskają szybko zgodę na realizację prac górniczych CCZ.
Metals Company będzie teraz dążyć do tego, by uzyskać poparcie swojego przedsięwzięcia w innych krajach. Firma będzie dążyć do przekonania ich, że wydobycie z dna oceanicznego jest lepsze dla środowiska niż wydobycie odkrywkowe w miejscach takich jak Indonezja czy Kongo. W tym wyżej wymienionych krajach na szeroką skalę wydobywa się metale takie jak nikiel, kobalt i miedź. W tym czasie ISA będzie prowadzić pracę nad określeniem norm środowiskowych, a także stawek opłat licencyjnych, które będą płacone przez wykonawców robót wydobywczych. „Mam nadzieję, że uda nam się dotrzymać harmonogramu”, powiedział Barron.
Zagrożone środowisko
CCZ to morski obszar, który liczy ponad 4 mln km2, znajduje się między Hawajami i Meksykiem. To bogaty w życie morskie obszar. A jak donoszą ostatnie badania, zmiany klimatyczne mogą spowodować, że w tym regionie wzrośnie liczebność tuńczyków. Zmiany klimatyczne spowodują, że te duże ryby przeniosą się w chłodniejsze wody Pacyfiku, a takimi będzie właśnie obszar CCZ. Badacze szacują, że do połowy wieku populacja tuńczyków wzrośnie o 21 proc. To pozornie oczywiście dobra wiadomość, a tym bardziej zła z punktu widzenia wydobycia metali z dna morskiego.
Ponadto taka sytuacja doprowadzi też do konfliktu interesów między rybakami a górnikami. Stawką będzie los gatunku, jakim jest tuńczyk. Wiadome jest to, że górnictwo morskie niesie za sobą wiele zagrożeń. Warto więc tu zaznaczyć, że ponad 700 oceanologów i innych przedstawicieli nauki z całego świata podpisało się pod swoim moratorium.
„Ogromna liczba niewiadomych”
Środowisko morskie, a szczególnie związane z dnem morskim, to obszar, o którym wciąż mało wiemy. Szczególnie w kontekście zmian klimatycznych, jak i wpływu górnictwa na ekosystem. Zajmujący się ekologią, prof. David Schoemanz z Uniwersytetu Słonecznego Wybrzeża powiedział, że odkrycia pokazują „ogromną liczbę niewiadomych” wokół górnictwa głębinowego. „Myślę, że głównym punktem, o którym tu mowa, jest to, że rozważamy rozpoczęcie działalności wydobywczej w środowisku, którego nie do końca rozumiemy. Byłoby to problematyczne, gdybyśmy mogli łatwo obserwować i rozumieć związane z tym skutki, tak aby koszty mogły być internalizowane przez podmioty osiągające zyski. Ale w tym przypadku obserwacja jest prawie niemożliwa, a narzędzia legislacyjne są złożone i często ze sobą sprzeczne”, wyjaśnił Schoemanz.
Autorzy badania stawiają pytania dotyczące zarządzania wodami morskimi i przejrzystością działań ISA. Twierdzą, że ISA poświęciła dotąd niewiele uwagi na aspekty związane z monitorowanie i przestrzeganiem przepisów górniczych. „To badanie podkreśla złożone interakcje między zmianą klimatu a górnictwem głębinowym oraz ich wpływ na różnorodność biologiczną mórz i społeczeństwo ludzkie. Zwłaszcza społeczności w regionach przybrzeżnych i wyspiarskich”, powiedziała dr Corinna Breusing z Uniwersytetu Rhode Island.
Prędzej czy później pełnoskalowe górnictwo morskie na wodach międzynarodowych ruszy. I będzie to kwestia lat, a nie dekad. Przyparta do muru cywilizacja będzie musiała sięgnąć po nowe źródła, nawet jeśli zajdą znaczące postępy w recyklingu.
–
Zdjęcie: Shutterstock/Rich Carey