Kiedy myślimy o uchodźcach klimatycznych i migracjach klimatycznych, mamy na myśli biednych ludzi uciekających z Afryki do Europy. Tonące Morzu Śródziemnym łodzie, przepełnione ośrodki azylowe na południu Europy – to obraz z naszej części świata. Dwa leżące blisko siebie kontynenty: biedna Afryka, gdzie uchodźcy zaczynają podróż i bogata Europa, która jest ich celem.
Zapewne nie przyjdzie nam jednak na myśl, że migracje klimatyczne mogą występować wewnątrz danego kraju. A jeśli nawet, to trudno będzie uwierzyć, że takie migracje dotyczą… Amerykanów
Miliony uciekają z powodu zmian klimatycznych
Według najnowszych statystyk opublikowanych przez Centrum Monitorowania Przesiedleń Wewnętrznych, od 2008 r. prawie 380 mln ludzi musiało opuścić swoje domy z powodu katastrof związanych z klimatem. Powodzie, susze, burze, zalania w wyniku działania huraganów, czy pożary, a także brak dostępu do wody. To zjawiska, które zmusiły miliony ludzi do migracji. Zarówno poza granice swojego kraju, jak i w jego obrębie. Według raportu Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, w 2022 r. 21,6 mln ludzi musiało migrować wewnątrz swojego kraju z powodu konsekwencji ocieplającego się klimatu.
Inną kwestią są migracje z jednego kraju do drugiego, a dokładnie te międzykontynentalne. To one są przez nas najlepiej znane, często z przekazów medialnych. Tu skala – póki co, jest dużo mniejsza. W zeszłym roku do Europy przybyło i ubiegało się tym samym o azyl 881 tys. osób, głównie z Afryki i Bliskiego Wschodu. Śmiało można powiedzieć, że byli to uchodźcy klimatyczni, którzy musieli opuścić swoje ojczyzny na skutek pośrednich i bezpośrednich konsekwencji ocieplającego się klimatu. To najwięcej od 2016 r., kiedy do Europy przybyło prawie 1,2 mln osób.
Wojny idą w parze ze zmianami klimatu
Duży wpływ na te migracje mają wojny i konflikty, ale trzeba brać pod uwagę to, co się do nich przyczynia. W przyszłości nie będzie lepiej. Patrząc na powyższy wykres wyraźnie widać, że mamy trend wzrostowy, więc nie może to być spowodowane czynnikami czysto ekonomicznymi.
„Niestety liczby te prawdopodobnie wzrosną jeszcze bardziej, ponieważ nasilają się wszystkie czynniki powodujące wysiedlenia – wojna, przemoc zbrojna i niestabilność oraz autorytaryzm wraz z powiązanymi z nim prześladowaniami i represjami” – powiedziała Catherine Woollard, dyrektor Europejskiej Rady ds. Uchodźców i Wygnańców. Te wojny i prześladowania są w coraz większym stopniu efektem zmian klimatycznych. Już w 2015 r. stwierdzili to naukowcy. „Nie twierdzimy, że sama susza, czy nawet sama antropogeniczna zmiana klimatu, wywołały rewolucję. Stwierdzamy jedynie, że długoterminowy trend spadku opadów i wzrostu temperatury w regionie przyczyniły się do jej wybuchu, bo uczyniły suszę tak poważną” – powiedział dr Colin Kelley z Centrum Klimatu i Bezpieczeństwa na Uniwersytecie Columbia.
Uchodźcy klimatyczni – Amerykanie uciekają przed skutkami globalnego ocieplenia
Jednak to, co nas najbardziej tutaj interesuje, to migracje wewnątrz państw. Dlaczego? Można w to nie uwierzyć, ale problem dotyczy… USA.
Około 3,2 mln Amerykanów musiało, delikatnie mówiąc, zmienić adres swojego zamieszkania ze względu na konsekwencje ocieplającego się klimatu. Oczywiście nie wyglądało to tak, jak przypadku mieszkańców Afryki czy Bliskiego Wschodu. W USA nie widziano tłumów ludzi maszerujących drogami lub wzdłuż linii kolejowych, pokonujących rzeki, etc. I mowa tu nie o jednym roku, ale o okresie 2000-2023. Część uchodźców przeniosła się po tym, jak drugi czy trzeci raz z rzędu ich dom został zalany przez powódź, zniszczony przez huragan albo spalony. Ci ludzie po prostu się przeprowadzili, ale to nie zmienia postaci rzeczy, bo przyczyną zjawiska jest globalne ocieplenie.
„Takie migracje mogą mieć miejsce na całym świecie z powodu katastrof wywołanych kryzysem klimatycznym. Na przykład huragan Katrina w USA w 2005 r. spowodował jedno z największych wydarzeń migracyjnych w historii Stanów Zjednoczonych, w ramach którego 1,5 mln osób przeprowadziło się tymczasowo, 300 tys. na stałe i 107 tys. osób migrowało nielegalnie” – powiedziała Melike Dedeoglu, członkini Wydziału Ekonomii i Nauk Administracyjnych na Uniwersytecie Erciyes w tureckim Kayseri.
Dokąd będą uciekać uchodźcy klimatyczni?
Na łamach czasopisma Nature, naukowcy dokonali analizy sytuacji, szacując, jak będą wyglądały migracje klimatyczne wywnętrz USA. Stwierdzili, że z powodu rosnącego ryzyka katastrof pogodowych i podnoszącego się poziomu oceanu, USA będą doświadczały zmian demograficznych.
Wiele z miejsc oznaczonych powyżej czerwonymi odcieniami, to obszary, które doświadczyły już migracji na skutek tego, co działo się w ciągu ostatnich 20 lat. Jak widać, w przyszłości najbardziej wyludniać się będą obszary leżące na południu i zachodzie USA. Przyczyną będą powodzie będące konwekcją działania burz i cyklonów tropikalnych oraz podnoszącego się poziomu morza. To przede wszystkim Floryda i niemal cała strefa nadbrzeżna Zatoki Meksykańskiej. Na zachodzie z kolei przyczyną będą susze i pożary oraz perspektywa braku wody.
Ludzie będą migrowali na północ i na wschód. Do miejsc, w których będzie chłodniej. Tam, gdzie będzie po prostu bezpieczniej. Ale nawet na wschodzie USA będą występowały ubytki w populacji, co z kolei wiązać się będzie z działaniem zjawisk tj.: sztormy, wichury i podnoszący się poziom morza. To samo dotyczy zachodniej części USA. Północne stany – Montana czy Wyoming będą doświadczały coraz suchszych i cieplejszych warunków klimatycznych. Sprzyjająca temu geografia terenu tylko to nasili.
Zwycięzcy i przegrani
Choć te migracje nie mają i nie będą miały takiego charakteru jak w przypadku migracji z Bliskiego Wschodu, będzie to niewątpliwie dramat. Spadek populacji w połączeniu ze zmianą klimatu będzie skutkować wszelkiego rodzaju konsekwencjami gospodarczymi, jak np. spadek wartości nieruchomości. Z drugiej strony, hrabstwa, które doświadczą przyrostu populacji, na tym zyskają.
„Wydaje się, że są wyraźni zwycięzcy i przegrani, jeśli chodzi o wpływ ryzyka powodziowego na zmianę populacji na poziomie sąsiedztwa” – stwierdził w oświadczeniu Jeremy Porter, kierownik badań nad skutkami klimatycznymi w Fundacji First Street. Dodał: „Dalsze konsekwencje tego są ogromne i mają pozytywny i negatywny wpływ na wartość nieruchomości, strukturę sąsiedztwa i komercyjną rentowność”. Można więc powiedzieć, że do pewnego stopnia USA (jako kraj) na tym nic nie stracą. Abstrahując od kosztów zmian klimatycznych i skali migracji, a raczej jej tempa, apokalipsy nie będzie.
Ale czy na pewno?
Wielu jednak straci i to będzie tragedia
Trzeba przecież pamiętać, że, w miarę ocieplania się klimatu w takim tempie jak dziś, same zmiany też będą duże. Tylko wzrost poziomu morza, jak szacują naukowcy, do końca tego wieku może zmusić do migracji nawet 13 mln ludzi. Biorąc pod uwagę skalę wszystkich zjawisk związanych ze zmianami klimatu, liczby będą dużo większe. To mogą być dziesiątki milionów uchodźców. W raporcie „The Next American Migration” stwierdzono, że latem 2022 r. około 1/3 amerykańskiej populacji doświadczyło ekstremalnych warunków pogodowych. Te ekstrema będą oczywiście się nasilać. Podobna sytuacja miała zresztą miejsce latem ubiegłego roku. Ci, którzy tego doświadczyli są potencjalnymi, przyszłymi uchodźcami klimatycznymi.
Ekstremalne warunki pogodowe w postaci częstszych powodzi i masowych pożarów szczególnie wpływają na budynki mieszkalne. W całych Stanach Zjednoczonych prawie 36 mln nieruchomości – 1/4 wszystkich nieruchomości w USA – boryka się z rosnącymi cenami ubezpieczeń i zmniejszoną ochroną ze względu na wysokie ryzyko klimatyczne. Ale problem z ubezpieczeniami to nic w porównaniu z zagrożeniem egzystencjalnym.
„Kiedy już zaakceptujesz, że zmiany klimatyczne szybko sprawiają, że duże obszary USA prawie nie nadają się do zamieszkania, przyszłość wygląda następująco: z czasem dolna połowa kraju staje się niegościnna, niebezpieczna i gorąca. Mniej więcej jedna dziesiąta mieszkańców południa i południowego zachodu – od Karoliny Południowej po Alabamę, Teksas i południową Kalifornię – decyduje się przenieść na północ w poszukiwaniu lepszej gospodarki i bardziej umiarkowanego środowiska. Ci, którzy pozostają, są nieproporcjonalnie biedni i starsi” – napisał Abrahm Lustgarten, reporter zajmujący się kwestiami zmian klimatycznych. Oznacza to, że południe USA kiedyś się wyludni. Zostaną tam tylko ubodzy, nieporadni i starsi. Chyba że ktoś im pomoże. Marnym pocieszeniem będzie to, że region Wielkich Jezior, który dziś jest chłodny i charakteryzuje się srogimi zimami, stanie się miejscem przyjaznym do życia.
–
Zdjęcie tytułowe: Malcolm P Chapman/Shutterstock