Po rozszerzeniu Strefy Ultra Niskich Emisji na całe miasto, już niemal wszystkie samochody w Londynie spełniają nowe normy. Efekt? Poziom zanieczyszczenia dwutlenkiem azotu spadł o ponad jedną czwartą. A liczba osób odwiedzających inne dzielnice nie tylko nie zmalała, co wręcz wzrosła. Tymczasem w Polsce wprowadzanie Stref Czystego Transportu wciąż napotyka na problemy.
Około 4 tys. – to liczba mieszkańców Londynu, którzy umierają przedwcześnie z powodu oddychania zanieczyszczonym powietrzem. Przyczynia się ono również do rozwoju astmy, którą ma aż pół miliona londyńczyków, a także rozwoju raka czy chorób płuc. A największym źródłem zanieczyszczeń jest transport.
Właśnie z tego powodu w 2019 r. burmistrz Londynu uruchomił pierwszą na świecie Ultra Low Emission Zone (ULEZ), czyli Strefę Ultra Niskiej Emisji. Z początku objęła ona centrum Londynu, w 2021 r. rozszerzono ją o Londyn Wewnętrzny, a w sierpniu 2023 r. – na całą stolicę.
I podziałało.
Londyn z czystszym powietrzem
W nowym raporcie opublikowanym przez władze Londynu podsumowano efekty wprowadzenia ULEZ.
I tak stężenie dwutlenku azotu, który wpływa na rozwój astmy i wielu chorób, spadło o rekordowe 27 proc. na terenie całej stolicy. W porównaniu z 2019 r. stężenie NO2 w samym centrum spadło o 54 proc., w obszarze określanym jako Londyn Wewnętrzny (Inner London) o 29 proc., a na obrzeżach o 24 proc. Rozszerzenie strefy sprawiło również, że w porównaniu do 2019 r. emisje pyłów zawieszonych PM2,5 na obrzeżach były o 31 proc. niższe niż w scenariuszu „bez ULEZ”.
Łącznie od momentu wprowadzenia ULEZ jakość powietrza poprawiła się w aż 99 proc. punktach monitorowania jakości powietrza w Londynie. Tempo poprawy jest zaś szybsze niż w pozostałej części Anglii.
Do tego spadły też emisje dwutlenku węgla – w okresie 2019–24 Strefa Ultra Niskiej Emisji zmniejszyła je o 813 tys. ton. To tak, jakby prawie 3 mln osób mniej poleciało w jedną stronę z lotniska Heathrow do Nowego Jorku.
„Kiedy zostałem wybrany po raz pierwszy, dowody wskazywały, że potrzeba 193 lat, aby w ówczesnym tempie działania doprowadzić zanieczyszczenie powietrza w Londynie do prawnych limitów. Jednak dzięki naszej transformacyjnej polityce jesteśmy teraz blisko osiągnięcia tego w tym roku. Ten raport pokazuje, że ULEZ działa” – komentuje Sadiq Khan, który jako burmistrz Londynu mocno postawił na zrównoważony transport.

Kierowcy się dostosowali
Stopniowe wprowadzanie zmian oznaczało też zmiany dla właścicieli pojazdów. Jeżeli kierowcy nie chcieli ponosić dodatkowych opłat za łamanie przepisów, musieli dostosować się do nowych standardów.
I zrobili to.
Obecnie aż 96,7 proc. pojazdów jeżdżących po Londynie jest zgodnych z ULEZ, w porównaniu z 91,6 proc. w czerwcu 2023 r. i zaledwie 39 proc. w lutym 2017 r., kiedy to rozpoczęły się pierwsze zmiany. Nawet vany wymieniane są w imponującym tempie – w 2024 r. już ponad 90 proc. z nich spełniało nowe wytyczne, podczas gdy w 2017 r. odsetek ten wynosił tylko 12 proc.
Inne ciekawe dane pokazują, że przeciętnego dnia we wrześniu 2024 r. wykryto w Londynie prawie 100 tys. mniej pojazdów niezgodnych z przepisami (w porównaniu z czerwcem 2023 r., kiedy ogłoszono plany rozszerzenia ULEZ na obrzeża). Oznacz to spadek aż o 58 proc.
„Pomógł w tym program złomowania, który zapewnił około 200 mln funtów na wsparcie mieszkańców Londynu w przejściu na czystsze pojazdy” – informuje londyński ratusz. Dzięki niemu z dróg usunięto ponad 15 tys. starych aut. Do zamknięcia programu we wrześniu 2024 r. zatwierdzono prawie 55 tys. kolejnych wniosków, które stopniowo będą realizowane.
Handel nie ucierpiał
Przy okazji wprowadzania zmian niektórzy obawiali się, że ograniczenia w transporcie negatywnie odbiją się na handlu i turystyce. Wychodzi na to, że osoby te były w błędzie.
Dane z raportu potwierdzone przez niezależną analizę wykazały, że rozszerzenie ULEZ nie miało wpływu na liczbę odwiedzających ani na wydatki na handel detaliczny i rozrywkę. Dotyczy to zarówno obrzeży Londynu, jak i całego miasta. Co więcej, rok po powiększeniu strefy na całą stolicę liczba odwiedzających obrzeża Londynu wzrosła o prawie 2 proc.
Oczywiście nie można uznać, że odpowiada za to poprawa jakości powietrza, niemniej najwyraźniej obawy o negatywny wpływ ULEZ okazały się przesadzone.
Co jednak kluczowe – zyskało zdrowie ludzi.
Zyskali mieszkańcy
Jak wynika z raportu, największe korzyści z poprawy jakości powietrza odczuły społeczności najbardziej wykluczone, mieszkające w biedniejszych częściach miasta i blisko przepełnionych samochodami tras.
„W przypadku niektórych najbardziej narażonych społeczności żyjących w pobliżu najbardziej ruchliwych dróg Londynu, szacowana liczba osób narażonych na przekraczane poziomy zanieczyszczeń zmniejszyła się o 80 proc.” – wskazuje londyński ratusz.
Bardzo pozytywnie zmiany te przyjmuje Rosamund Adoo-Kissi-Debrah – matka 9-letniej Elli, która ponad 10 lat temu zmarła na astmę. Ella mieszkała obok jednej z ruchliwych dróg Londynu, a sąd w głośnym wyroku uznał, że oddychanie zanieczyszczonym powietrzem było bezpośrednią przyczyną jej śmierci.
„Zdrowie ludzi, szczególnie dzieci, powinno być zawsze priorytetem społeczeństwa” – mówi matka dziewczynki, która po śmierci Elli założyła fundację jej imienia skoncentrowaną na walce z trującym powietrzem. „Wprowadzenie ULEZ było ważnym krokiem, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Zadbam o to, aby politycy i decydenci zostali pociągnięci do odpowiedzialności i zrobili wszystko, co w ich mocy, aby chronić zdrowie ludzi i oczyścić powietrze, którym oddychamy” – dodaje Adoo-Kissi-Debrah.
- Czytaj także: Ella zmarła z powodu zanieczyszczeń powietrza. Bezprecedensowy wyrok 7 lat po jej śmierci
A co z Polską?
Filip Jarmowski z Polskiego Alarmu Smogowego zwraca uwagę, że nie tylko Londyn postawił na zmiany w transporcie drogowym. Jako najświeższy przykład dobrych praktyk wskazuje na Nowy Jork. Od stycznia obowiązuje tam opłata w wysokości 9 dolarów (dla większości kierowców) za wjazd na Manhattan. W rezultacie ruch samochodowy uległ zmniejszeniu, a ruch w biznesie – wręcz odwrotnie.
– Obroty firm są większe, bo pojawiło się więcej pieszych. A wiadomo, że ludziom łatwiej „zahaczyć” o sklep, gdy obok niego przechodzą, a nie przejeżdżają – ocenia Jarmowski zapytany przez SmogLab.
Tymczasem w Polsce Strefy Czystego Transportu to wciąż w dużej mierze fikcja. W Krakowie i Wrocławiu prace nad jej wprowadzeniem wciąż się przeciągają, a w Katowicach mają być zakończone w dłuższej perspektywie.
W rezultacie jedynym miastem z obowiązującą SCT jest Warszawa. Problem w tym, że jest to Strefa mocno ograniczona. Po pierwsze dlatego, że obejmuje zaledwie 7 proc. powierzchni miasta, a po drugie dlatego, że działa w dużej mierze tylko na papierze.
Jak niedawno pisaliśmy, przez pierwsze dwa tygodnie stycznia 2025 r. skontrolowano jedynie 17 tys. pojazdów – tyle, ile przez trzy godziny przejeżdża przez Aleje Jerozolimskie. I choć w tym czasie namierzono 200 nieuprawnionych kierowców, żadnego mandatu nie wystawiono. Kontroli dokonywała zaś jedna kamera (obecnie są już dwie).
– SCT w Warszawie to wydmuszka. W Krakowie wciąż czekamy na nową propozycję nowej Strefy – komentuje Jarmowski.
Raport podsumowujący rok działania ULEZ na terenie całego Londynu przygotował ratusz. Przed publikacją szczegółowo przeanalizowała go niezależna grupa doradcza ekspertów. Z całością można się zapoznać w tym miejscu.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Travers Lewis