Bakterie, grzyby, promieniowce i gronkowce są dużym problemem tężni solankowych, które szturmem podbijają polskie miasta. Jak wynika z badań naukowców z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie część z tych zanieczyszczeń przedostaje się z solanki do mgiełki, którą inhalują się ludzie. Mowa o drobnoustrojach, które u osób z obniżoną odpornością mogą powodować infekcje i alergie, a nawet poważne schorzenia.
„Relaks, redukcja stresu i unikalny mikroklimat”; „długie spacery w otoczeni tężni to świetny sposób na poprawę samopoczucia psychicznego”; „namiastka morskiego mikroklimatu” – to tylko pierwsze z brzegu zalety, które wskazują producenci tężni. W opowieść o dobroczynnych właściwościach tego rozwiązania gremialnie uwierzyli włodarze polskich miast, a tężnia jest coraz częściej widoczna w miejskim krajobrazie. Szczególnie lubią je seniorzy i rodzice z dziećmi.
Tymczasem sprawa jest o wiele bardziej złożona.
Naukowcy sprawdzili jedno z najpopularniejszych tego typu miejsc w kraju. W trakcie dwóch lat badań (2021 i 2022 r.) prowadzonych dla tężni miejskiej przy Zalewie Nowohuckim w Krakowie, wykazano, że solanka wielokrotnie krążąca w jej obrębie była zanieczyszczona mikrobiologicznie.
– Jak pokazują moje badania, które tak naprawdę prowadzę od początku uruchomienia tężni przy zalewie w Nowej Hucie, w solance występują bakterie, gronkowce i co najgorsze, stwierdzona została również, bakteria Escherichia coli (pałeczka okrężnicy), a także Enterococcus faecalis (paciorkowiec kałowy) i Clostridium perfringens (laseczka zgorzeli gazowej) – wyjaśnia prof. dr hab. inż. Katarzyna Wolny-Koładka z Katedry Mikrobiologii i Biomonitoringu Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Tężnie bez stałego monitoringu bakteriologicznego? Profesor UR: to niedopuszczalne
W stolicy małopolski budowę i nadzór na tego typu obiektami prowadzi Zarząd Zieleni Miejskiej. Niestety, mimo że w solance wykryto groźne bakterie chorobotwórcze, nie jest prowadzony monitoring mikrobiologiczny.
– Jeżeli chodzi o monitoring bakteriologiczny, nie jest realizowany. Z uwagi na to, że to jest solanka i takie środowisko, które nie jest przyjazne bakteriom. Te wątpliwości się pojawiły i faktycznie zlecaliśmy badania w tej pierwszej tężni nad Zalewie Nowohuckim. Bakterie się pojawiają, bo generalnie nie jest to środowisko jałowe, natomiast te stężenia, które były nie są niepokojące – zapewnia Łukasz Pawlik – dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej i dodaje, że cały czas pilnowane jest stężenie solanki. Z badań wynika, że utrzymywanie solanki powyżej 12 proc. zasolenia powoduje, że tych bakterii jest bardzo mało, a my utrzymujemy go na poziomie między 12, a 16 procent.
O sprawę pytamy profesorkę z UR.
– Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 13 kwietnia 2006 r. dotyczące wymagań, jakie powinna spełniać woda lecznicza stosowana do inhalacji, jasno wskazuje, że występowanie bakterii E. coli, E. faecalis i C. perfringens w wodzie służącej do takiej właśnie inhalacji jest niedopuszczalne – wyjaśnia prof. Wolny-Koładka. – Podczas naszych badań E. coli wstępowała we wszystkich próbkach solanki a E. faecalis i C. perfringens w czerwcu 2021 i 2022 roku. Obecność bakterii E. coli, E. faecalis i C. perfringes nawet w śladowej ilości w solance jest bardzo niepokojąca – alarmuje naukowczyni.
Ekspertka przypomina, że „są to mikroorganizmy wywołujące szereg bardzo poważnych zakażeń i infekcji zarówno pokarmowych, jak i uogólnionych”. – Bezpośrednie spożycie (np. poprzez kontakt z zakażoną solanką) lub inhalacja może prowadzić do wystąpienia m.in., zapalenia żołądka i jelit (E. coli, C. perfringes), martwicowego zapalenia jelit (C. perfringes), zatrucia pokarmowego (C. perfringes), zakażenia układu moczowego (E. coli i E. faecalis), biegunki (E. coli, C. perfringes), krwotocznego zapalenia jelita grubego (E. coli), uszkodzenia nerek (C. perfringes), zapalenia wsierdzia (E. faecalis), zapalenia otrzewnej (E. faecalis) – wylicza prof. Wolny-Koładka.

Źródło: Microbiological Contamination of Brine Feeding a Closed-Cycle Graduation Tower and Its Potential Human Exposure
Czym inhalują się ludzie?
Tu warto zaznaczyć, że podczas wspomnianych badań nie stwierdzono, aby bakterie Escherichia coli, Enterococcus faecalis, czy Clostridium perfringens przeszły do mgiełki. Jednak, jak podkreślają badacze, to w każdej chwili może się zmienić. To dlatego tężnie miejskie wymagają ciągłego monitoringu i kontroli. – Do mgiełki przedostają się, natomiast pozostałe drobnoustroje. Tak naprawdę wszystkie pozostałe, które oznaczaliśmy, czyli bakterie, gronkowce, grzyby pleśniowe. To są wszystko drobnoustroje, które u osób na przykład o obniżonej odporności mogą powodować infekcje, schorzenia, alergie – wyjaśnia profesor Wolny-Koładka.
W mgiełce występują też promieniowce, które są niebezpiecznymi alergenami i mogą powodować reakcje alergiczne.
Ocena czystości mikrobiologicznej mgiełki solankowej nie jest możliwa, bo obecnie w Polsce brakuje norm w zakresie oceny mikrobiologicznego skażenia powietrza atmosferycznego. Jest jednak jasne, że groźne chorobotwórcze organizmy w „leczniczym areozolu” nie powinny w ogóle występować.
- Czytaj także: Polskie rzeki to ściek. „Jak w kraju Trzeciego Świata”
Skąd bakterie w tężni, która ma nas uzdrawiać?
Problemem miejskich tężni okazuje się solanka krążąca w nieszczelnym obiegu zamkniętym.
– Tężnie miejskie to jest takie specyficzne środowisko, które może być postrzegane jako idealny rozsadnik organizmów chorobotwórczych. To jest instalacja, w której roztwór solankowy krąży nawet kilkadziesiąt, czy kilkaset razy w obiegu który nie jest całkowicie zamknięty – przyznaje prof. Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH.
Do solanki – jak podkreślają nasi specjaliści – mają dostęp wszyscy, nawet dzikie zwierzęta. – Ptaki zanieczyszczają ją np. odchodami, które rozmywane przez solankę, również wchodzą w ten obieg. Już nie mówiąc o tym, że mimo tego, że umieszczane są tablice informacyjne, umieszczony jest regulamin zachowywania przy tężni, no to wielu ludzi zachowuje się dość nieracjonalnie, bym powiedziała, w jej okolicy.
Gdy pytamy o przykład naukowczyni wylicza: – Ludzie moczą ręce, opłukują twarz. Widziałam dzieci, które na bosaka biegały po tej niecce, do której solanka spływa. Także to są wszystko takie zachowania, które powodują, że drobnoustroje, które mamy na rękach, stopach, przechodzą również w tej solanki i również są włączane w ten obieg i krążą cały czas w tężni – dodaje prof. Wolny-Koładka.
Badania naukowców z Uniwersytetu Rolniczego wykazały również wpływ czynników atmosferycznych na czystość mikrobiologiczną solanki i mgiełki. – W 2021 roku miała miejsce bardzo duża powódź w Krakowie, w czerwcu i Nowa Huta była po prostu zalana. Tężnia również została zalana. I wtedy stwierdziliśmy, że to stężenie solanki spadło radykalnie. Nie wynosiło tyle, ile powinno, czyli 16-19 procent, a jedynie 7 procent. Wtedy też drobnoustroje zaczęły się rozmnażać.
To oznacza, że im bardziej stężenie solanki spada, tym liczebność drobnoustrojów wzrasta. – Wtedy rośnie szansa rozwoju drobnoustrojów patogennych. Te są najgroźniejsze dla ludzi.
– Niestety nie ma żadnych standardów, żadnych wymagań w zakresie utrzymania i monitoringu bardzo popularnych ostatnio tężni miejskich – przestrzega prof. Czop. – Nikt nie nałożył żadnych obowiązków, jaka tam solanka ma krążyć w tym obiegu, jak ją badać pod kątem zmian jest parametrów fizykochemicznych i rozwoju organizmów chorobotwórczych – dodaje naukowiec.
Jego zdaniem niepokojące są zdarzenia, które miały miejsce w ostatnie wakacje, kiedy stwierdzono zakażenia bakterią Legionella w całej Polsce. – Nie przedstawiono przyczyn tych zdarzeń, być może były one związane z tężniami, fontannami czy kurtynami wodnymi, tylko obawiam się, że nikt tego pod tym kątem nie badał. Powinniśmy się nad tym naprawdę głęboko zastanowić, bo beż żadnego nadzoru sprowadzamy sobie bombę bakteriologiczną na nasze osiedla i do parków – alarmuje ekspert.

Rosnące koszty utrzymania
Na terenie Krakowa działają na razie trzy tężnie obsługiwane przez Zarząd Zieleni Miejskiej. Przy ulicy Bulwarowej na terenie Zalewu Nowohuckiego, ale też w rejonie Zalewu Bagry Wielkie i najnowsza instalacja przy ulicy Padniewskiego. Aktualnie z budżetu obywatelskiego przygotowywanych jest 6 nowych obiektów. W tym roku w kolejnej edycji budżetu, już widzimy w trakcie weryfikacji, że są zgłaszane kolejne – przyznaje Łukasz Pawlik, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej.
Koszty utrzymania tężni rosną i będą rosły. Nie chodzi jedynie o odpowiednie utrzymanie stężenia solanki i jej wymianę, ale również o niezbędne prace serwisowe, które z czasem użytkowania będą pojawiać się coraz częściej. Mowa m.in. o pompach, które działają w agresywnym, zasolonym środowisku. Roczny koszt utrzymania jednej tężni wynosi 100 tys. zł. – Gdyby do trzech działających tężni dodać te, które powstają to przekroczymy kwotę do miliona złotych rocznie, więc to już w budżecie Zarządu Zieleni Miejskiej jest istotna kwota. Sam koszt wymiany również nie jest małą kwotą. Przy tych trzech tężniach, które mamy, jednorazowa wymiana i utylizacja starej solanki to jest około 50 tysięcy złotych – dodaje dyrektor ZZM.
Urzędnicy przyznają, że chcieliby doprowadzić od sytuacji w której solanka wymieniana byłaby trzy raz w roku (w ciągu sezonu eksploatacyjnego). Przed uruchomieniem tężni wiosną zbiornik oraz cały system rur w tężniach jest przepłukiwany wodą o odpowiedniej temperaturze, a później napełniany roztworem solankowym. W ciągu roku ten wymieniany jest jednorazowo. – Wymieniamy solankę raz w roku. To jest wymiana, którą musimy zrobić i ona jest realizowana po przepracowaniu w ciągu roku. Faktycznie z uwagi na sytuację finansową tej trzykrotnej wymiany nie realizujemy.
Solanka w krakowskich tężniach pochodzi z miejscowości Zabłocie na Śląsku Cieszyńskim, z odwiertu „Korona”. – Ona jest certyfikowana, kupujemy już ją z tym certyfikatem, natomiast nie weryfikowaliśmy jej składu chemicznego. Swoich badań nie robiliśmy. Mamy świadectwo składu tej solanki, natomiast jest to podmiot, który działa na rynku od wielu lat. Jako podmiot, który dostarcza tego typu produkt jest kontrolowany. Ta solanka posiada certyfikaty i ten system certyfikacji w sprzedaży funkcjonuje i tutaj nie ma potrzeby dodatkowego sprawdzania. Tu nie mamy żadnych wątpliwości, żeby podważać solankę, która jest dostarczana do wielu, wielu tężni na terenie Polski – zapewnia dyrektor ZZM.

Źródło: EVALUATION OF MICROBIAL CONTAMINATION OF THE MIST INTENDED FOR INHALATION IN A BRINE GRADUATION TOWER
Lampy UV zdezynfekują solankę?
Lada dzień we wszystkich tężniach, które obecnie funkcjonują w Krakowie, pojawią się lampy UV. Mają one naświetlać i sterylizować solankę. Zapytaliśmy, czy ZZM ma badania, z których wynika, że naświetlanie roztworu będzie działać? – Według kart katalogowych i według specyfikacji tego urządzenia one działają. W mniejszym oczywiście stopniu niż w miejscu, gdzie jest czysta woda czy fontanny i te obiegi zamknięte, które są w fontannach, natomiast zgodnie z parametrami technicznymi działają. Za jakiś czas też pewnie będzie można to sprawdzić i zweryfikować, jak to wygląda w trakcie eksploatacji – wyjaśnia dyrektor Pawlik.
Lampy UV stosowane do dezynfekcji wód m.in. na ujęciach wody pitnej. – Trzeba dokładnie zbadać skuteczność działania takich lamp w roztworze solankowym, bo standardowo są dostosowane dla wód o niskiej mineralizacji, czyli zwykłych wód pitnych – prof. Czop. Zdaniem naukowca konieczny jest też skuteczny filtr, który będzie usuwał z roztworu unicestwione bakterie.
Sceptyczna do tego rozwiązania jest autorka wspomnianych badań. – Według mojej najlepszej wiedzy, nie istnieją badania mające udowadniać to, że instalowanie lamp UV i naświetlanie nimi solanki przełoży się na to, że zostanie ona w jakiś sposób wysterylizowana. Nie mogę się zatem odnieść do tej kwestii – przyznaje prof. Wolny-Koładka.
Godzinny spacer przy miejskiej tężni, to jak trzy dni nad morzem?
Miasto Kraków również wielokrotnie zachwala prozdrowtne działanie tężni. Ostatni raz pod koniec kwietnia wskazując, że godzina spaceru przy tężni zapewnia nam dawkę jodu, która odpowiada trzem dniom nad polskim morzem. Zdaniem naukowca z którym rozmawiamy, jest to zbyt daleko idące porównanie, na które brakuje dowodów.

– Jeśli to by była prawdziwa tężnia z solanką bogatą w składniki lecznicze, w uzdrowisku lub terenie, gdzie mamy doskonały stan powietrza i środowiska to taka reklama z lekkim przymrużeniem oka jest uprawniona. Tak może być w przypadku najsłynniejszego Ciechocinka oraz uzdrowisk ze słoną wodą leczniczą jak m.in. Iwonicz, Kołobrzeg, Rymanów, Szczawnica i Ustroń lub Rabka, ale w tym przypadku raczej w sezonie letnim. Natomiast w przypadku tych miejskich instalacji tężniowych to niestety zbyt daleko idąca narracja – przyznaje prof. Czop.
Według niego „otwarta” na zanieczyszczenia miejskie tężnia wyłapuje z powietrza pyły i substancje zanieczyszczające, np. wspomniane odchody ptasie. – Pomimo zakazów może też dochodzić do kontaktu z psami i innymi zwierzętami oraz niestety są też przypadki zamaczania rąk i stóp przez ludzi. W tym krążącym i nie wymienianym przez kilka miesięcy roztworze następuje kumulacja zanieczyszczeń chemicznych i mikrobiologicznych. Niestety stwarza to poważne zagrożenia, które urzędnicy kompletnie bagatelizowali – dodaje.
Zanieczyszczenie środowiska
Dodatkowym problemem, który jeszcze nie jest widoczny, jest zasolenie gleb i roślinności w okolicach tężni.
– Od jakiegoś czasu przy tężniach solankowych prowadzimy badania naukowe, w tym do prac dyplomowych inżynierskich i magisterskich i ze wstępnych wyników badań jasno wynika, że tężnie mają tendencje do zanieczyszczania środowiska. Badaliśmy poziom zasolenia gleby i gruntu wokół obiektu w Nowej Hucie i faktycznie potwierdziliśmy występowanie halo (czyli strefa wpływu) , zgodnego z kierunkami wiatrów na danym obszarze badawczym – przyznaje dr inż. Dorota Pierri z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH.
Według naukowców niekontrolowane rozprzestrzenianie się solanki, należy traktować w wymiarach zanieczyszczenia środowiska. Dotyczy gleb i gruntów, ale wpływa też wtórnie na wody podziemne i powierzchniowe. Ponadto należy sprawdzić negatywny wpływ na lokalną florę. Te aspekty dotyczą wyłącznie elementów środowiskowych, ale warto też zwrócić uwagę na elementy naszego codziennego życia – chodniki, karoserie samochodów i tak dalej – przyznaje dr Pierri.
Tężnie bez nadzoru Sanepidu
O komentarz zwróciliśmy się także do małopolskiego Sanepidu.
Obecnie przepisy w Polsce nie nakładają obowiązku sprawdzania takich obiektów w trakcie ich funkcjonowania lub jak to bywa w przypadku kąpielisk przed sezonem kąpieliskowym. Jednak jak przyznają władze Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie już na początku maja Małopolski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny zwrócił się do Państwowych Powiatowych Inspektorów Sanitarnych (PPIS) o ocenę ryzyka i zagrożeń związanych z funkcjonowaniem takich obiektów jak fontanny, kurtyny wodne, czy tężnie.
– Jeżeli chodzi o tężnie przy Zalewie Nowohuckim, to Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie zaplanował pierwsze badania solanki pod koniec tego miesiąca – wyjaśnia Dominika Łatak-Glonek z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.
Kolejne w wakacje, realizowane będą przez prof. Katarzynę Wolny-Koładka z Katedry Mikrobiologii i Biomonitoringu Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Zbadane zostanie, to w jakim stopniu i czy w ogóle z drobnoustrojami radzą sobie lampy UV. Kontynuacje wpływu tężni na środowisko wokół zapowiadają również specjaliści z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH.
Do tematu będziemy wracać.
–
Zdjęcie tytułowe: Przemysław Błaszczyk