W Niedzielę Wielkanocną w Biebrzańskim Parku Narodowym wybuchł jeden z największych pożarów ostatnich lat. Straty są szacowane na około 100 tysięcy złotych.
Przez ogromny pożar w Biebrzańskim PN spłonęły siedliska wodniczki, dubelta, podróżniczka, błotniaka stawowego i łąkowego oraz rycyka. „Te rzadkie gatunki ptaków nie są spotykane w wielu miejscach naszego kraju, a dolina Biebrzy jest ich ostoją” – czytamy na profilu Parku na Facebooku. Zwracają uwagę na to, że rozpoczął się okres lęgowy, więc straty przyrodnicze są ogromne.
Ogień strawił prawie 200 hektarów łąk, lasów i nieużytków. Gasiło go dziewięć jednostek. Rozprzestrzeniał się bardzo szybko – przez silny wiatr i mocno wysuszoną ziemię. Udało się go opanować dopiero po kilkukrotnym zrzuceniu wody z samolotu gaśniczego.
Powodem, obok suszy, było prawdopodobnie wypalanie traw niedaleko Parku.
Przyrodnicy i leśnicy przypominają, że palenie trawy jest nielegalne i grozi karą grzywny do 5 tys. zł, a nawet pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Rolnicy przez takie wykroczenie mogą również stracić część dopłat. W skrajnych przypadkach są im odbierane wszystkie dofinansowania. W 2019 roku strażacy wyjeżdżali do pożarów traw i nieużytków rolnych średnio co 9 minut.
Przez bezśnieżną zimę i suche przedwiośnie, poziom zagrożenia pożarowego w lasach jest ogromny. Spadają też poziomy rzek. – Zasoby wodne w rzekach powinny się odnawiać wraz z topniejącym śniegiem. Przez bezśnieżną zimę nie wyszliśmy do końca ze stanu suszy z zeszłego roku – mówił w rozmowie ze SmogLabem ekohydrolog Sebastian Szklarek.
Czytaj także: “Dla przyszłych pokoleń biała zima będzie jak wyczekany cukierek”
Mapa Polski z informacją o zagrożeniu pożarowym w niedzielę (12.04) była cała oznaczona czerwonym kolorem.
Po poniedziałkowych i wtorkowych opadach sytuacja się poprawiła. Obecnie w większości regionów poziom zagrożenia jest określany jako „średni”.
Zdjęcie: yelantsevv/Shutterstock